Reklama

Kate Beckinsale: Akcja!

Kate Beckinsale wywiodła wszystkich w pole. Brytyjska aktorka, która niedawno skończyła 39 lat, wygląda bardzo naturalnie i przekonująco zarówno jako wampirzyca Selene z serii "Underworld", jak i Anna, waleczna asystentka pogromcy potworów z "Van Helsinga" - a także jako Lori, w którą wciela się w "Pamięci absolutnej", najnowszym filmie akcji z jej udziałem.

Ona sama zarzeka się jednak, że wszystko to jest zaledwie iluzją, żartem i efektem szczęśliwego zbiegu okoliczności, który pchnął jej karierę na inny tor.

- Nigdy w życiu nie planowałam, że pewnego dnia będę występować w amerykańskich superprodukcjach i wymachiwać karabinem maszynowym - śmieje się aktorka. - Nie byłoby to przecież wiarygodne! Moim celem było granie w sztukach Czechowa, w dramatach i filmach kostiumowych. To jest obszar, w którym czuję się bezpiecznie.

- Na początkowym etapie mojej kariery bardzo zależało mi na tym, żeby się samodzielnie doszkalać. Nie kończyłam szkoły teatralnej - chciałam więc grać w jak najbardziej zróżnicowanych produkcjach, by nie stracić formy i przekonać się, jakie role są w moim zasięgu, a jakie poza nim. Jestem zdania, że aktor powinien sprawdzać się w sytuacjach, które niekoniecznie odpowiadają jego preferencjom zawodowym.

Reklama

Tak właśnie było z "Underworld".

Silne, opanowane kobiety

- Fakt, że film ten odniósł taki sukces, dał mi niewiarygodną satysfakcję. Czułam się z tym wspaniale, ale zarazem dziwnie - mówi Beckinsale. - Nie byłam przygotowana na to, że zacznę być mocno utożsamiana z moją bohaterką, postacią o zaciętym wyrazie twarzy i chłodnym usposobieniu. Selene bardzo różni się ode mnie, a mimo to ludzie myślą, że jestem taka jak ona. Świadomość tej dychotomii to dość osobliwe uczucie.

- Uwielbiam emocje, które towarzyszą mi podczas wcielania się w silne, opanowane kobiety. Zarazem jednak myślę sobie wtedy: "To niewiarygodne, że mi się to udaje!" Moi bliscy uważają tego rodzaju reakcje za bardzo zabawne, histeryczne wręcz.

W tym roku Kate Beckinsale mogliśmy już oglądać na ekranie w "Underworld: Przebudzeniu", gdzie po raz trzeci wcieliła się w rolę Selene (w trzeciej części cyklu, "Underworld: Buncie Lykanów", słychać było jedynie głos aktorki) i w "Kontrabandzie", gdzie wystąpiła u boku Marka Wahlberga. Teraz przyszedł czas na "Pamięć absolutną".

Podobnie jak to było w przypadku oryginalnego filmu z 1990 r., w którym główną rolę zagrał Arnold Schwarzenegger, tak i tutaj scenariusz został oparty na wydanym w 1966 r. opowiadaniu Philipa K. Dicka pt. "Przypomnimy to panu hurtowo". Tym razem to Colin Farrell gra Douglasa Quaida, który postanawia skorzystać z usług firmy Rekall, oferującej swoim klientom umieszczanie w ich umysłach dowolnie wybranych, sztucznych wspomnień. Podczas aplikacji wspomnień okazuje się jednak, że jest bardzo prawdopodobne, iż Quaid był - a może wciąż jest? - tajnym agentem potężnego mocarstwa...

Przeczytaj recenzję filmu "Pamięć absolutna" na stronach INTERIA.PL!

Beckinsale wciela się w żonę Quaida, Lori, która również okazuje się być szpiegiem. Losy małżonków splatają się z losami Meliny (Jessica Biel), członkini antyrządowego ruchu oporu, która jest największą nadzieją Quaida na przetrwanie - i na znalezienie odpowiedzi na dręczące go pytania.

Prostytutka z trzema piersiami?

Aktorka od początku miała nadzieję, że wystąpi w "Pamięci absolutnej" - za kamerą stanął przecież jej mąż, Len Wiseman, u którego zagrała w pierwszych dwóch częściach serii "Underworld". Przez chwilę wydawało się jednak, że zamiary te pokrzyżuje kolizja terminów - początek pracy na planie "Pamięci absolutnej" zbiegł się w czasie z ostatnią fazą produkcji "Underworld: Przebudzenia". Kate zdążyła już nawet pogodzić się z faktem, że w udziale przypadnie jej jedynie niewielka rólka prostytutki o trzech piersiach w wątku będącym swoistym ukłonem pod adresem oryginalnego filmu ze Schwarzeneggerem.

- Przez cały rok wspólnie z Lenem przeżywałam proces pisania scenariusza - wspomina. - Od początku mówił, że bardzo by się cieszył, gdybym zagrała Lori. Tak się jednak złożyło, że przyjęłam rolę w czwartej części "Underworld", jeszcze zanim "Pamięć absolutna" dostała zielone światło od producentów. Oboje z mężem byliśmy smutni. W końcu Len powiedział: "Tak bardzo lubię, kiedy grasz w moich filmach. Uwielbiam z tobą pracować. Może zgodzisz się zagrać prostytutkę o trzech piersiach?"

- Odpowiedziałam, że nie wiem, jak przyjmie to moja trzynastoletnia córka - ale, koniec końców, zgodziłam się. A później coś się pozmieniało w obu grafikach... i ostatecznie, na kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć do "Pamięci absolutnej", dowiedziałam się, że nic nie stoi na przeszkodzie, abym zagrała Lori. Poszło szybko: skończyłam pracę na planie "Underworld: Przebudzenia", po czym, jakieś cztery dni później, dołączyłam do ekipy "Pamięci absolutnej".

Beckinsale opisuje swoją bohaterkę jako morderczą psychopatkę, zaznacza jednak, że jej bohaterka nie postrzega siebie w taki sposób. Lori uważa, że jest w pełni usprawiedliwiona w swoich poczynaniach jako osoba zraniona i nie rozumiana: można o niej powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest złą osobą! (...)

Dwie laski skaczą sobie do oczu

Na tle wielu zapierających dech w piersiach scen akcji, w jakie obfituje "Pamięć absolutna", wyróżnia się rozbudowana sekwencja walki, w której biorą udział Beckinsale i Biel. Beckinsale nawet teraz, podczas naszej rozmowy, nie potrafi opanować emocji, kiedy wspomina ten dzień zdjęciowy.


- Trochę się bałam - wyznaje. - Przyszłam tego dnia na plan z jedną myślą w głowie: "Nie trenowałam przez sześć miesięcy, a muszę wiarygodnie wypaść w scenie walki w tej całej windzie". Była to scena, którą najbardziej się denerwowałam - i którą, rzecz jasna, ćwiczyliśmy non-stop: rano, w porze lunchu, podczas weekendów...

- Wyszło naprawdę nieźle. Jestem dumna chociażby z tego, że wszystko zagrałyśmy same. W żadnym momencie nie musiałyśmy korzystać z pomocy dublerów. Podobało mi się też to, że była to scena walki między dwiema kobietami - ale nie taka, w której jedna z przeciwniczek nagle zostaje w samych majtkach. Twórcy filmu nie podeszli do niej na zasadzie: "dwie laski skaczą sobie do oczu - zróbmy z tego seksowny obrazek". Wręcz przeciwnie - wyszli z założenia, że skoro dwie laski skaczą sobie do oczu, to musi być z tego niezła rozróba! I taki też jest efekt końcowy.

Nazwisko reżysera ma znaczenie

Po zakończeniu zdjęć do "Pamięci absolutnej" Kate zrobiła sobie krótkie wakacje, po czym zameldowała się na planie niezależnego dramatu "The Trials of Cate McCall", w którym gra próbującą wyzwolić się ze szponów nałogu alkoholiczkę. Jak podkreśla, jest to bardzo ludzka i realistyczna rola, która wymaga od aktorki uważnej obserwacji meandrów człowieczej natury, a nie demonstrowania sprawności fizycznej. - Właśnie tego szukałam - przyznaje.

- Aktor z czasem dochodzi do tego, jaki sposób pracy sprawdza się w jego przypadku - mówi. - Kiedy musiałam podjąć decyzję dotyczącą mojej przyszłości, wybrałam Uniwersytet Oksfordzki. Studiowałam na wydziale literatury francuskiej i rosyjskiej. Nie wybrałam szkoły teatralnej. Pierwsze kroki w tym zawodzie stawiałam w sposób instynktowny, tak, jak robiłaby to dziecięca aktorka. Wypracowanie własnej metody aktorskiej zajęło mi kilka lat. Lubię intensywnie przygotowywać się do roli przez kilka miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć - i dziś wiem już, jak należy to robić. Na początku miałam jednak z tym problem.

- Kiedyś nie zwracałam też uwagi na nazwisko reżysera. Sądziłam, że nie ma znaczenia, kto stoi za kamerą. Teraz wiem, że ma, i to ogromne, bo każdy film ostatecznie jest przecież wizją człowieka, który go reżyserował. Aktor powinien więc rozumieć się z reżyserem i podzielać jego wizję. Wcześniej wydawało mi się, że reżyser to po prostu osoba, która mówi ci, co masz robić na planie.

- Jako bardzo oczytana osóbka myślałam, że świetny scenariusz gwarantuje dobry film - kończy ze śmiechem Beckinsale. - A to nie zawsze jest prawdą.

© 2012 Ian Spelling

Tłum. Katarzyna Kasińska

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Pamięć absolutna | Kate Beckinsale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy