Kasia Smutniak przeżyła osobistą tragedię. Jak sobie z tym poradziła?
Kasia Smutniak jest polską aktorką, której kariera rozwija się przede wszystkim we Włoszech - piękna brunetka została tam nawet okrzyknięta nową Monicą Belucci. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Polka przeżyła wielką, osobistą tragedię - przed jedenastoma laty jej mąż, Pietro Taricone, zginął tragicznie na jej oczach.
Czuje się spełniona jako aktorka. Zagrała u boku Johna Travolty w filmie "Pozdrowienia z Paryża" (2010), a także w filmie oscarowego reżysera Paolo Sorrentino "Oni" (2018). W Polsce i we Włoszech jest gwiazdą. Zachwyca nie tylko urodą, ale także nieprzeciętną klasą. Ostatnio zwróciła na siebie uwagę wielu osób, pojawiając się na czerwonym dywanie Festiwalu Filmowego w Cannes.
Aktorka jest córką Zenona Smutniaka, generała lotnictwa polskiego. Dzięki niecodziennej urodzie już jako 15-latka zajęła drugie miejsce w eliminacjach do konkursu The Look Of The Year, później wyjechała na trzy miesiące do Tokio, by uczyć się modelingu. Jeszcze jako nastolatka przeprowadziła się do Włoch, a jej kariera nabrała rozpędu - występowała na wybiegach największych domów mody, a także w reklamach. Została nawet twarzą perfum Giorgio Armaniego, cały czas marzyła jednak o aktorstwie.
Rok po premierze "Hakera" w reżyserii Janusza Zaorskiego, Kasia Smutniak pojechała do Włoch, by wystąpić w "Radio West". Była wtedy tuż po nagłym rozstaniu z włoskim architektem Marcelem, który pomógł jej wyjść z anoreksji, na którą zachorowała, będąc modelką.
Wówczas na jej drodze pojawił się gwiazdor włoskiego "Big Brothera", Pietro Taricone. Ponoć na początku aktorka nie była nim zachwycona, ale pomoc ekipy i czas sprawiły, że zaczęli się mieć ku sobie. Później sprawy potoczyły się szybko - zdjęcia do filmu jeszcze się nie zakończyły, a Kasia była już w ciąży. Dla partnera przeprowadziła się z Mediolanu do Rzymu, gdzie kupili dom. Para cieszyła się ogromną popularnością we Włoszech, gdzie co rusz trafiali na okładki magazynów.
Zakochanych łączyło uwielbienie do adrenaliny - byli doświadczonymi skoczkami spadochronowym, ona miała za sobą już 170 skoków, a on 350. Wtedy, w 2010 roku, doszło do tragedii. Pietro miał skoczyć pierwszy, Kasia chwilę później. Aktorka zobaczyła jednak, jak jej mąż bezskutecznie siłuje się ze sprzętem i bezwładnie opada na ziemię. Włoski aktor zmarł nazajutrz. Polka widziała dokładnie całe to zdarzenie, choć później wielokrotnie podkreślała, że najgorsze dla niej było przekazanie tej informacji ich 6-letniej córce Sophie.
"Zanim wyskoczył, posłał mi całusa, śmiał się. Nie spodziewał się tego, co się stanie, umarł z uśmiechem na twarzy. Byłam przy nim. Jeżeli mogłabym wybrać sposób, w jaki umrę, wybrałabym właśnie ten: w najszczęśliwszym momencie mojego życia" - powiedziała w wywiadzie dla "Vanity Fair". Później aktorka odcięła się od świata i skupiła na wychowaniu dziecka.
Dwa lata później paparazzi przyłapali ją na pocałunku z innym mężczyzną - producentem filmowym, Domenico Procacci. Znaczna różnica wieku im nie przeszkadzała - zdecydowali się spróbować. Producent wspierał aktorkę, gdy ta zachorowała na bielactwo, doczekali się także wspólnego syna. Niedawno pobrali się w obecności najbliższych im osób.