Jubileusz Jerzego Stuhra
"Ja się boję jubileuszy. Uzmysławiają upływ czasu i to, że trzeba być w życiu skromnym człowiekiem" - powiedział Jerzy Stuhr podczas swego benefisu, który odbył się 14 marca, na scenie Studia Muzycznego Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej, w Warszawie.
"To spotkanie, liczne okoliczności, preteksty i rocznice wyliczane na wstępie uzmysłowiły mi, że może słusznie zasiadłem na tej kanapie. Pomyślałem, że może ostatni raz występuję?" - dodał Stuhr.
Nikt nie licytował się, czy dostojny jubilat jest bardziej krakowski, europejski czy światowy. Zaproszeni goście byli zgodni, że żyjąc w czasach Jerzego Stuhra mieli ogromne szczęście i niezwykły dar znać... Jerzego Sturha.
W podróż do przeszłości i po kulisach sławy aktora wyruszyli, m.in. Feliks Falk, Jerzy Radziwiłowicz, Andrzej Wajda, Juliusz Machulski i Katarzyna Figura. Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski zadbali o dobrą zabawę z piosenką. Nie zabrakło anegdot związanych z najwybitniejszymi kreacjami aktorskimi Jerzego Stuhra w "Amatorze", "Wodzireju", "Bliźnie", "Dekalogu", czy "Seksmisji", ale również z podbojami światowych scen teatralnych czy kabaretowymi "Spotkaniami z balladą".
Szczególne miejsce we wspomnieniach aktora zajął Krzysztof Kieślowski. "Z wielkiej miłości do teatru to właśnie Krzysztof Kieślowski przekierunkował mnie na miłość do filmu. Zmienił moje życie, moje gusta" - mówił Stuhr.
Feliks Falk, reżyser "Wodzireja" przyznał, że wszyscy widzieli w aktorze showmana, zatapiali go jednak konsekwentnie w nurt kina moralnego niepokoju. Swoją komediową pasję aktor realizował w nocy, występując w krakowskich lokalach, w tajemnicy przed profesorami szkoły teatralnej.
"Po 'Wodzireju' telefon się urywał, ale nie z propozycjami ról, ale prowadzenia imprez. Jeszcze po latach, kiedy dostałem wszystkie możliwe nagrody, pewnego dnia podszedł do mnie mężczyzna i powiedział, że jego córka ma studniówkę. W związku z tym on ma prośbę, czy nie mógłbym jej poprowadzić. Gotów był mi zapłacić tysiąc złotych" - wspominał aktor.
"Era Julka Machulskiego to lata 80. Umęczony światem w M3, marzyłem o czymś lżejszym, a 'Seksmisja' zabrała mnie w wymarzony świat, trzysta kobiet wokół. Wtedy nie przypuszczałem, że przygoda z 'Seksmisją' nigdy się nie skończy. Dzieci pytają mnie na przykład, czy nie bolało, gdy mnie zamrażali" wspominał aktor.
Największą niespodzianką wieczoru okazał się Andrzej Wajda. Reżyser nie ukrywał swojego podziwu dla jubilata.
"Być reżyserem w Polsce, czy to filmowym, czy teatralnym to jest wielkie szczęście, dzięki wybitnym artystom takim, jak Jerzy Stuhr. Nie jest to takie oczywiste, bo reżyser musi trafić na takich artystów, wypatrzeć ich i im partnerować. Jeśli tego nie uczyni, jest osamotniony w swoim dążeniu do ideałów, tego co chciałby opowiedzieć publiczności. A to nie jest takie oczywiste. Bywa, że nie mam odpowiedniej roli dla fantastycznego artysty, to jest prawdziwe zmartwienie reżysera" - powiedział Andrzej Wajda.
Ale tych najlepszych dla Jerzego Stuhra nie brakuje, zarówno w Polsce jak i zagranicą.
"Wielkie szczęście mojego życia polega na tym, że paradoksalnie to w teatrze Andrzej Wajda zaproponował mi największy wachlarz ról. Dzięki niemu przez piętnaście lat zagrałem wszystko od Hamleta po Papkina. W filmie tym szczęściem był dla mnie Krzysztof Kieślowski" - powiedział aktor.
Spotkanie w radiowej Trójce poprowadzili Agnieszka Szydłowska oraz poeta Bronisław Maj.