Reklama

Johnny Depp nie zagra już w serii "Fantastyczne zwierzęta"

Fani filmowej serii "Fantastyczne zwierzęta" nie zobaczą już Johnny'ego Deppa w roli czarnoksiężnika Gellerta Grindelwalda. "Zostałem poproszony o rezygnację przez wytwórnię Warner Bros" - aktor napisał w specjalnym oświadczeniu, opublikowanym w piątek na Instagramie.

Fani filmowej serii "Fantastyczne zwierzęta" nie zobaczą już Johnny'ego Deppa w roli czarnoksiężnika Gellerta Grindelwalda.  "Zostałem poproszony o rezygnację przez wytwórnię Warner Bros" - aktor napisał w specjalnym oświadczeniu, opublikowanym w piątek na Instagramie.
Johnny Depp w filmie "Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda" /Everett Collection /East News

Johnny Depp wcielał się w postać Gellerta Grindelwalda w dwóch filmach serii: "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" (2016) oraz "Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda" (2018).

W obliczu obyczajowego skandalu, którego gwiazdor stał się bohaterem antybohaterem, wytwórnia Warner Bros zdecydowała się na rezygnację z jego usług.

"Zostałem poproszony przez Warner Bros o rezygnację z roli Grindelwalda w filmach serii 'Fantastyczne zwierzęta'" - napisał aktor, dodając, że przystał na propozycję wytwórni.

Reklama

Decyzja Warner Bros ma związek z trwającą od 2018 sądową batalią między Deppem a byłą żoną Amber Heard.

W jednym z artykułów opublikowanych wtedy na łamach brytyjskiego tabloidu"The Sun" Johnny Depp określony został mianem osoby bijącej żonę ("wife beater"). Popularny aktor postanowił wtedy wkroczyć na ścieżkę sądową i pozwał o zniesławienie wydawcę gazety, wydawnictwo News Group Newspapers oraz jej redaktora naczelnego Dana Woottona. W wydanym w tym tygodniu wyroku sąd orzekł na korzyść angielskiego brukowca.

"Chociaż Depp udowodnił ważne elementy swojego roszczenia w sprawie zniesławienia, oskarżeni wykazali, że to, co opublikowali było zasadniczo prawdziwe. Doszedłem do tego wniosku po szczegółowym zbadaniu czternastu incydentów, do jakich odnosili się pozwani, a także wziętych przeze mnie pod uwagę tłumaczeń powoda" - orzekł sędzia Andrew Nicol.

W lipcu tego roku londyński sąd wysłuchał zeznań osób związanych ze sprawą. Podczas trwających trzy tygodnie przesłuchań pojawili się zarówno Johnny Depp, jak i jego była żona, aktorka Amber Heard. To właśnie ona oskarża Deppa o stosowanie wobec niej przemocy. Podczas przesłuchań zeznawali również przyjaciele obojga aktorów, a także dwie byłe partnerki Deppa: Winona Ryder i Vanessa Paradis.

Według angielskiego prawa to pozwany o zniesławienie musi udowodnić, że jego zarzuty są prawdziwe. Daje to przewagę pozywającemu. Należące do Ruperta Murdocha wydawnictwo News Group Newspapers broniło swoich słów, opierając się na zarzutach o stosowanie przemocy domowej skierowanych przez Heard pod adresem Deppa. Gwiazdor "Piratów z Karaibów" twierdził, że to wszystko zostało ukartowane przez byłą żonę i że to ona stosowała przemoc w ich związku.

"Nie ma wątpliwości, że pan Depp regularnie i systematycznie stosował przemoc wobec żony. Opisywanie go jako osoby bijącej żonę jest więc jak najbardziej prawdziwe" - przekonywała w mowie końcowej reprezentująca "The Sun" Sasha Wass. Przeciwnego zdania był adwokat Deppa, David Sherborne. "W całym swoim życiu nigdy nie uderzył kobiety" - powiedział w mowie końcowej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy