Reklama

John Malkovich: Twarz psychopaty

Chociaż wielu widzów utożsamia go z rolami czarnych charakterów, zaczynał od ról poczciwców i cwaniaków. Jest obdarzony charakterystycznym głosem, którego nie można pomylić z nikim innym. Otrzymał nawet cały film, w którym wszyscy chcieli być tacy jak on. W niedzielę, 9 grudnia, John Malkovich kończy 65 lat.

Chociaż wielu widzów utożsamia go z rolami czarnych charakterów, zaczynał od ról poczciwców i cwaniaków. Jest obdarzony charakterystycznym głosem, którego nie można pomylić z nikim innym. Otrzymał nawet cały film, w którym wszyscy chcieli być tacy jak on. W niedzielę, 9 grudnia, John Malkovich kończy 65 lat.
John Malkovich pdczas festiwalu w San Sebastian w 2017 roku. /ANDER GILLENEA/AFP /AFP

Malkovich zainteresował się aktorstwem podczas swoich lat licealnych. Warsztat rozwijał podczas studiów. Od 1976 roku był związany z Steppenwolf Theatre Company w Chicago. W 1980 roku otrzymał nagrodę Obie za występ w dramacie Sama Sheparda "True West". Wkrótce spróbował swoich sił jako reżyser. Wraz z jego karierą teatralną rozwijała się ta filmowa. Zaczynał od statystowania, między innymi w "Dniu weselnym" (1978) Roberta Altmana.

Przełomowy okazał się rok 1984. Wtedy wystąpił w dwóch nagradzanych filmach. W "Polach śmierci" Rolanda Joffe'a wcielił się w dziennikarza relacjonującego wojnę domową w Kambodży. Krytyków szczególnie zachwyciła jednak jego rola w "Miejscach w sercu", gdzie zagrał ślepego weterana I wojny światowej, który pomaga wdowie po lokalnym szeryfie (nagrodzona Oscarem Sally Field) w prowadzeniu gospodarstwa bawełny. Malkovich otrzymał szereg nagród kół krytyków. W rywalizacji o Oscara przegrał jednak z Haingiem S. Ngorem, kolegą z planu "Pól śmierci".

Reklama

Malkovich odniósł sukces także w telewizji. W 1985 roku wystąpił w adaptacji "Śmierci komiwojażera" zrealizowanej przez niemieckiego reżysera Volkera Schlöndorffa. Na planie pracował z Dustinem Hoffmanem, z którym wcześniej wystawiał tę sztukę na deskach Broadwayu. Za swoją rolę otrzymał statuetkę Emmy oraz nominację do Złotego Globu. W 1987 roku zagrał w "Imperium słońca" Stevena Spielberga, gdzie wcielił się w amerykańskiego naciągacza więzionego przez Japończyków w końcowym okresie II wojny światowej.

Jedną z najwybitniejszych ról w karierze Malkovicha okazał się wicehrabia Valmont w "Niebezpiecznych związkach" Stephena Frearsa. Aktor dopracował wtedy do perfekcji postawę chłodnego cynika, którą będzie powtarzał - z lepszym lub gorszym skutkiem - w kolejnych produkcjach. Chociaż film zebrał świetne recenzje, a Malkovicha chwalili niemal wszyscy, jako jedyny z aktorskiej trójki z głównej obsady nie otrzymał  nominacji do Oscara. W dodatku podczas kręcenia filmu miał romans z grającą Madame de Tourvel Michelle Pfeiffer. Kosztowało go to małżeństwo z aktorką Glenne Headly.

Kolejnych pochwał dostarczyła mu rola w "Na linii ognia" (1993) Wolfganga Petersena. Malkovich wcielił się w obrazie w szaleńca, który postanawia zamordować prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jego plany stara się udaremnić stary agent ochrony rządu (Clint Eastwood), który trzy dekady wcześniej nie zdołał ocalić Johna Kennedy'ego. Gwiazda "Miejsc w sercu" kradła każdą swoja scenę, rozkoszując się postacią psychopaty, będącego przy okazji także mistrzem kamuflażu. Film Petersena przyniósł Malkovichowi szereg nominacji do najważniejszych nagród, w tym do Oscara i Złotego Globu.

Dzięki swej aparycji Malkovich okazał się idealnym aktorem do grania szwarccharakterów. Wykorzystał to Simon West, obsadzając go w roli szalonego Cyrusa "Virusa" w thrillerze "Con Air - Lot skazańców". Fabuła jest tutaj raczej pretekstowa. W samolocie, którym transportowani są najgroźniejsi przestępcy w kraju, dochodzi do buntu. Opanowana przez przestępców maszyna ląduje na zdezelowanym lotnisku pośrodku niczego. Przywództwo w grupie szybko obejmuje właśnie "Virus". I wszyscy zapewne znów oddaliby się nikczemnym sprawkom, gdyby nie jedyny sprawiedliwy wśród całej zgrai zwyrodnialców, grany przez jeszcze-nie-tak-bardzo szarżującego Nicolasa Cage'a. Postać Malkovicha w finale ginie w dość bolesny sposób. Ale sam aktor zdawał się bawić całkiem dobrze. Szczególnie w scenie, w której dokonuje egzekucji na pluszowym króliczku.

Jedną z najciekawszych ról w karierze artysty jest bez wątpienia ta z "Być jak John Malkovich" (1999) Spike'a Jonze'a. Aktor wcielił się tam w alternatywną wersję samego siebie. Jest on tam jednak tylko drugoplanową postacią. Głównym bohaterem jest lalkarz-nieudacznik (John Cusack), który w swoim biurowcu na piętrze 7 i pół znajduje przejście do świadomości aktora. W jednej z najbardziej brawurowych scen filmu Malkovich sam zagląda do środka swojego umysłu. Rozpoczyna tym samym szaleńczą jazdę przez całe swoje życie w towarzystwie osób o jego twarzy, powtarzających w kółko jego nazwisko.

Niestety, nawet Malkovichowi zdarza się czasami zatracić w przerysowaniu. Przykładem tego są między innymi jego role w "Hazardzistach" (1998) i "Johnnym Englishu" (2003). W pierwszym Malkovich wcielił się w mistrza nielegalnego pokera, Teddy'ego KGB. Aktor zmuszony był naśladować rosyjski akcent i wyszło mu... ciekawie. Z kolei w "Johnnym Englishu", parodii filmów o Jamesie Bondzie, zagrał głównego antagonistę, chcącego zagarnąć dla siebie koronę królowej Wielkiej Brytanii francuskiego bogacza Pascala Sauvage'a. O ile w "Hazardzistach" po prostu mu się nie chciało, tak w "Englishu" Malkovich stworzył najprawdopodobniej najbardziej przerysowanego Francuza w historii kina.

W kolejnych latach Malkovich nie trafił na rolę na miarę swojego talentu. Migał na chwilę w genialnym "Autostopem przez galaktykę" (2004), nie trafił z kinem ambitnym w "Być jak Stanley Kubrick" (2005), marnował swój czas w nieudanym fantasy "Eragon" (2006), nudził się w trzeciej części "Transformers" (2011). Jedyną jego rolą wartą uwagi wydaje się Melvin z dyptyku "RED" (2010, 2013) - były pracownik tajnych służb, który przesadził z LSD i teraz jest wyznającym teorie spiskowe paranoikiem. W przeciwieństwie do "Johnny'ego Englisha", ta przerysowana szarża wyszła aktorowi wyśmienicie.

Kariera Malkovicha może wrócić na właściwe tory za sprawą telewizji. W serialowej adaptacji "A.B.C." Agathy Christie wcieli się w postać detektywa Herculesa Poirot. W 2019 roku pojawi się także w serialu "Nowy papież" Paola Sorrentino. Będzie to kontynuacja "Młodego papieża", mini-serialu zrealizowanego przez włoskiego reżysera w 2016 roku. Póki co szczegóły fabuły nie są znane. Zdjęcia z planu każą jednak przypuszczać, że właśnie Malkovich będzie tytułowym nowym papieżem. W 2016 aktor uczestniczył w zdjęciach do projektu "100 Years". Jest to film o tyle wyjątkowy, że nikomu z nas nie będzie dane go zobaczyć - jego premiera nastąpi dopiero w 2115 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: John Malkovich
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama