Reklama

Joaquin Phoenix: Nieracjonalny mężczyzna

​"Nienawidzę festiwali filmowych" - przyznał otwarcie podczas konferencji prasowej na tegorocznym festiwalu w Berlinie. Joaquin Phoenix, jeden z najbardziej uzdolnionych aktorów w Hollywood, uparcie unika rozgłosu i blasku reflektorów. A mimo to jego kariera nabiera tempa i pełna jest intrygujących ról, które aktor traktuje jak osobiste wyzwania.

​"Nienawidzę festiwali filmowych" - przyznał otwarcie podczas konferencji prasowej na tegorocznym festiwalu w Berlinie. Joaquin Phoenix, jeden z najbardziej uzdolnionych aktorów w Hollywood, uparcie unika rozgłosu i blasku reflektorów. A mimo to jego kariera nabiera tempa i pełna jest intrygujących ról, które aktor traktuje jak osobiste wyzwania.
Joaquin Phoenix w filmie "Nigdy cię tu nie było" /Gutek Film /materiały dystrybutora

13 kwietnia do kin trafi "Nigdy cię tu nie było", nowy film Lynne Ramsay, twórczyni "Musimy porozmawiać o Kevinie" (2011). Phoenix wciela się tu w postać mężczyzny z mroczną przeszłością, który podejmuje się odnalezienia uprowadzonej dziewczyny. Phoenix był od początku wymarzonym aktorem do tej roli. Przyjął ją bez wahania, bo spodobało mu się to, jak scenariusz przełamuje schematy hollywoodzkiego kina akcji. Film miał swoją premierę w Konkursie Głównym zeszłorocznego festiwalu w Cannes i wrócił z nagrodami za najlepszy scenariusz dla Lynne Ramsay oraz najlepszą rolę męską - dla Joaquina Phoenixa.

Reklama

Nie pierwszy raz doceniono talent Phoenixa. W 2000 roku aktor otrzymał swoją pierwszą nominację do Oscara za rolę drugoplanową w "Gladiatorze" Ridleya Scotta. Potem był do tej nagrody nominowany jeszcze dwukrotnie, w tym za brawurowy występ w biograficznym filmie "Spacer po linie" (2005), o życiu legendy amerykańskiej sceny muzycznej - Johnny’ego Casha. Za tę role otrzymał również Złotego Globa dla Najlepszego aktora w filmie dramatycznym.

W październiku 2008 roku podczas konferencji prasowej Phoenix oznajmił, że rezygnuje z dalszej kariery filmowej, by skupić się na tworzeniu muzyki. Okazało się jednak, że była to jedynie część roli przygotowanej na potrzeby "Jestem, jaki jestem" w reżyserii swojego ówczesnego szwagra - aktora Casey Afflecka. Później Phoenix grywał u największych w świecie filmu. W 2012 roku premierę miał "Mistrz" Paula Thomasa Andersona, gdzie Phoenix zagrał główną rolę - u boku Philipa Seymoura Hoffmana i Amy Adams.

Wielkim sukcesem okazała się "Ona" (2014) w reżyserii Spike’a Jonze’a, w którym aktor wcielił się w rolę mężczyzny zakochanego w systemie operacyjnym swojego komputera. Głosu maszynie użyczyła Scarlett Johansson. W tym samym roku Phoenix wystąpił ponownie u Paula Thomasa Andersona, tym razem w psychodelicznej "Wadzie ukrytej", a rok później po raz pierwszy dołączył do plejady gwiazd Woody’ego Allena - w "Nieracjonalnym mężczyźnie" (u boku Emmy Stone).

Wkrótce ponownie będziemy mogli przekonać się o aktorskiej wszechstronności Phoenixa. Oprócz roli w "Nigdy cię tu nie było" w najbliższych miesiącach zobaczymy go w biograficznym "Don’t Worry, He Won’t Get Far On Foot" w reżyserii Gusa Van Santa na podstawie życia i twórczości amerykańskiego rysownika Johna Callahana oraz jako Jezusa Chrystusa w "Marii Magdalenie" u boku swojej życiowej partnerki Rooney Mara.

W Hollywood od lat krążą też plotki o licznych propozycjach dołączenia do komiksowego uniwersum Marvela, które aktor konsekwentnie odrzuca. Ostatnio jednak coraz częściej mówi się o jego mocnej kandydaturze na nowe wcielenie kultowego Jokera. Być może Phoenix, jak zawsze nieprzewidywalny w swoich wyborach, stworzy kolejną genialną kreację.

"Nigdy cię tu nie było" z Joaquinem Phoenixem w roli głównej w kinach już od 13 kwietnia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Joaquin Phoenix
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy