Joanna Kulig: Rusza na podbój Hollywood
Film "Zimna wojna" zrobił wielkie wrażenie na jurorach w Cannes. Nazwisko Joanny Kulig, która zagrała w nim Zulę, jest na ustach całego świata.
Dramat Pawła Pawlikowskiego to pierwsza od 37 lat polskojęzyczna produkcja, która znalazła się w konkursie głównym festiwalu w Cannes i wróciła z nagrodą za reżyserię. Nie byłoby jej, gdyby nie Joanna Kulig. Do roli schudła, przez pół roku uczyła się tańczyć z zespołem Mazowsze, po godzinach trenowała zaś jive'a pod okiem Stefano Terrazzino. Spalała się, ale było warto! Jako Zula Lichoń jest rewelacyjna: śpiewa, tańczy, wzrusza, zbiera pochwały od Julianne Moore i Cate Blanchett, a znawcy twierdzą, że Hollywood stoi przed nią otworem.
Jej życie to gotowy materiał na film. Przyszła na świat 36 lat temu w liczącej 300 mieszkańców wiosce Muszynka. Była energiczną dziewczynką z masą zwariowanych pomysłów. Potwierdza to jej młodsza siostra, Justyna Schneider (grały razem w "Los Numeros"). W Krynicy-Zdroju skończyła podstawową szkołę muzyczną w klasie fortepianu. W Krakowie liceum w klasie wokalnej.
Czuła, że szczęście sprzyja odważnym. Jako 15-latka ruszyła do stolicy, by wystąpić w "Szansie na sukces". Zachwyciła interpretacją "Między ciszą a ciszą" Grzegorza Turnaua. Potem przyszedł czas na "Idola" i "Pogodę ducha" Hanny Banaszak. Miała świetny głos i niezwykły talent aktorski. A że w życiu trzeba wybierać, postawiła na teatr. Krakowską PWST skończyła w 2007 roku. Wymarzony etat dostała w Starym Teatrze. Dziś związana jest z Teatrem Ateneum w Warszawie.
W dorobku ma role w spektaklach "Doktor Halina", "Pamiętnik pani Hanki", serialach "Szpilki na Giewoncie", "Na krawędzi", "Zbrodnia", filmach "Sponsoring", "Disco Polo", "Niewinne" czy "PitBull. Niebezpieczne kobiety". Pawła Pawlikowskiego, który pokazał całą gamę jej możliwości w "Zimnej wojnie", poznała na planie "Kobiety z piątej dzielnicy" (2011). Potem pracowali razem nad oscarową "Idą" (2013).
Joanna strzeże swej prywatności. Nie znaczy to, że nie znamy anegdot z jej życia. Jedna mówi o starym notesie, który do dziś trzyma w szufladzie, bo przypomina jej, że czasem warto zaryzykować. Otóż mimo sprzeciwu kolegów postanowiła odejść ze Starego Teatru. Pół żartem napisała na okładce zeszytu: "Firma Joanna Kulig". I zaczęła dzwonić do reżyserów z pytaniem o castingi.
Tak było dawniej. Dziś sami o nią walczą. Po "Zimnej wojnie" pojechała na plan filmu Wojciecha Smarzowskiego, zagrała u Marka Koterskiego w"Siedmiu uczuciach" i w komedii Michała Kwiecińskiego "Miłość jest wszystkim". Teraz rusza do USA, kręcić serial "Hanna". Jeżeli zaś czujecie niedosyt Igi z "O mnie się nie martw", mamy dobre wieści. Będą nowe odcinki!
Maciej Misiorny