Jest pizza, nie ma mandoliny
No nie, to już przesada, tego nie da się wytrzymać, brakuje tylko mandoliny - tak zgodnie zareagowała włoska prasa na film "Jedz, módl się, kochaj" w reżyserii Ryana Murphyego , ekranizację bestsellera Elizabeth Gilbert z Julią Roberts i Javierem Bardemem.
Amerykański film, który trafił na ekrany włoskich kin w piątek w ponad 300 kopiach, wywołał lawinę krytyki z powodu dominacji banału i stereotypów, przede wszystkim w opisie włoskiego etapu podróży bohaterki autobiograficznej powieści.
Publicysta dziennika "La Repubblica" zapytał zirytowany: "ile komunałów może znaleźć się w filmie, trwającym 2 godziny i 20 minut?". I odpowiedział : "Sporo". Jego zdaniem najnowsza megaprodukcja z gwiazdorską obsadą jest niczym innym, jak zbiorem stereotypów na temat Włoch i Włochów.
"Spaghetti jest w bród , są Włosi zawsze gestykulujący i uganiający się za cudzoziemkami wulgarnie za nimi pokrzykując (...). Jest mnóstwo pizzy. Ale nie ma mandoliny, nawet najmniejszej gitary, nic. Dlaczego?"- napisał krytyk rzymskiej gazety odnosząc się do najbardziej utrwalonego od lat stereotypu Włocha z mandoliną.
Nad filmem jeszcze bardziej pastwi się dziennik "Il Messaggero", który recenzję zatytułowaną " Oczywistość i niedbalstwo" zaczął następująco: "O nie, tym razem nie zgadzamy się. Nie chodzi o komunały. To nie rzymskie obżarstwo Julii Roberts tak nas irytuje" - wyjaśnił. "Nie, proszę państwa. To, czego nie trawimy, mimo jej nieodpartego uśmiechu, to niesłychane niedbalstwo filmu, banalność scenariusza"- ocenił autor recenzji.
Jego zdaniem film jest uproszczony, "przesłodzony" i "wygładzony". To według niego "przewodnik drugiej kategorii". W opinii krytyka "Il Messaggero" największą ofiarą tej produkcji jest znakomity aktor Javier Bardem , który jako "latin lover" w takim filmie wypada fatalnie.
"Prosimy, zostawcie bestsellery w księgarni , kino to coś innego"- zaapelowała gazeta.