Reklama

Jessica Biel patrzy na świat inaczej

Jest sławna, bogata i szczęśliwie zakochana. - Moje życie przypomina bajkę - mówi Jessica Biel. Hollywoodzka aktorka ma powody do radości. Nie dość, że w 2012 roku zagrała aż w trzech filmach - "Pamięć absolutna", "Hitchcock" i "Trener bardzo osobisty" - to jeszcze od niedawna jest żoną znanego muzyka Justina Timberlake'a.

Jessica Biel promienieje. Po części jest to zasługa oszałamiającej, odsłaniającej ramiona sukienki w kolorze przygaszonego złota z pracowni Oscara de la Renty, w której przyszła na poranne spotkanie z dziennikarzami w jednym z hoteli w Beverly Hills. Wrażenie to potęgują setki maleńkich, błyszczących paciorków naszytych na materiał sukni - i szereg złotych bransoletek na przedramieniu aktorki. A także imponujący brylant w pierścionku zaręczynowym, który dostała od Justina Timberlake'a.

Ale tu chodzi o coś więcej. Jak wiadomo, Biel i Timberlake od niedawna są małżeństwem - można więc zaryzykować stwierdzenie, że blask, którym emanuje gwiazda, to szczęście świeżo upieczonej mężatki...

Reklama

- Jesteśmy z Justinem na tym romantycznym, zapierającym dech w piersiach etapie związku, a ja robię wszystko, żeby ten stan trwał wiecznie - mówi.

Jeśli nawet instytucja małżeństwa budzi w 31-letniej aktorce [3 marca Jessica Biel obchodziła 31. urodziny - red.] jakiekolwiek obawy, to z całą pewnością nie zdradza się ona z tym faktem. - To nowy rozdział w moim życiu - mówi. - Małżeństwo jest dla mnie czymś inspirującym, czymś, co daje mi radość i spełnienie.

Mimo tych zmian na lepsze, Biel przyznaje, że przekroczenie "trzydziestki" nie było dla niej łatwym doświadczeniem.

Boję się upływu czasu

- Chyba mogę to o sobie powiedzieć: zdecydowanie boję się upływu czasu - śmieje się. -W starzeniu się jest coś, co budzi lęk - zwłaszcza jeśli jesteś kobietą i musisz stawić czoła wszystkim konsekwencjom tego procesu.

Czy jednak kobieta, która jest sławna, bogata i szczęśliwie zakochana - a do tego jest gwiazdą dwóch filmów wchodzących właśnie na ekrany kin ("Hitchcock" i "Trener bardzo osobisty") - aż tak bardzo powinna obawiać się starości?

- Cóż, w trzydzieste urodziny pomyślałam sobie: "Ach, no tak... Śmierć się zbliża" - wzdycha Biel.

Co takiego?!

- Oczywiście, mam na myśli odległą przyszłość - pospiesznie precyzuje aktorka. - po prostu zaczęłam ostatnio zastanawiać się nad tymi sprawami, chociaż nigdy wcześniej nie bałam się śmierci.

- Muszę jednak dodać, że nie panikowałam jakoś szczególnie przed swoimi trzydziestymi urodzinami. Nie było tak, że w którymś momencie po prostu straciłam głowę. Prawda jest bowiem taka, że nigdy wcześniej nie czułam się młodsza i bardziej głodna życia niż teraz. Ciężko pracowałam nad tym, by idealnie wyważyć proporcje dotyczące życia zawodowego i osobistego. W miarę upływu lat przybywa mi również pewności siebie. Nauczyłam się już, że w życiu warto być tylko sobą, nikim innym.

W "Hitchcocku", który już zdobył uznanie krytyków, Biel gra aktorkę Verę Miles. W legendarnego reżysera wcielił się sam Anthony Hopkins. Film opowiada o tym, jak powstawała "Psychoza" (1960), powszechnie uważana za najwybitniejsze dzieło w dorobku mistrza kina grozy.


"Trener bardzo osobisty" w reżyserii Gabriele Muccino to zupełnie inny film - i innego rodzaju doświadczenie aktorskie dla Biel. Partneruje ona w nim Gerardowi Butlerowi, który gra głównego bohatera - czarującego byłego piłkarza, który niegdyś był prawdziwym sportowym gwiazdorem. Kiedy jego kariera dobiega końca, postanawia zająć się szkoleniem swojego syna i jego drużyny. Niestety, jego była żona (w tej roli Biel) nie jest szczególnie zachwycona faktem, że jej "eks" postanowił znów zagościć w jej życiu...

- Moja bohaterka jest już na innym etapie swojej życiowej drogi. Szykuje się właśnie do ponownego zamążpójścia - tłumaczy aktorka. - Nie potrafi jednak całkowicie wyrzucić z serca swojego byłego męża, chociaż jednocześnie chciałaby, żeby on wreszcie dorósł. Widzimy tych dwoje w swoistym tańcu, podczas którego cały czas starają się sobie coś powiedzieć - bezskutecznie... Boją się słów, które cisną im się na usta.

- To historia, w której wielu ludzi z łatwością się odnajdzie - dodaje. - Podobało mi się w niej to, że opowiada o prawdziwym życiu i o tym, jak bardzo skomplikowane, chaotyczne, a zarazem piękne może być to życie, jeśli nie zamykamy się na szalone niespodzianki.


Z kolei przygotowując się do roli w "Hitchcocku", Biel spędzała mnóstwo czasu z wnukiem Very Miles. Dzięki temu lepiej mogła poznać jedną z dawnych gwiazd Hollywood, która w "Psychozie" zagrała siostrę zamordowanej pod prysznicem Marion.

- Vera Miles ma ponad 80 lat i wycofała się zupełnie z życia publicznego - wyjaśnia Biel. - Nie była w ogóle zainteresowana rozmową ze mną. Miałam więc szczęście, że zgodził się na to jej wnuk. Męczyłam go przez ładnych kilka godzin! To żonaty mężczyzna, bardzo uprzejmy i szarmancki. Do swojej babci ma bardzo opiekuńczy stosunek. Widać, że ją kocha. Jednocześnie jest najlepszym kronikarzem jej życia, jakiego można sobie wyobrazić. Dowiedziałam się od niego między innymi, że kariera filmowa była dokładnie tym, o czym Vera marzyła jeszcze jako młoda dziewczyna.

Uwielbia kino akcji, chociaż...

Podobnie jak Jessica Biel. Urodzona w Minnesocie i wychowana w Kolorado przyszła gwiazda już jako mała dziewczynka występowała na scenie, między innymi w adaptacjach słynnych musicali "Annie" i "Dźwięki muzyki". Jej pierwszą dużą rolą w profesjonalnej produkcji była postać Mary Camden w serialu "Siódme niebo" (Biel wcielała się w nią w latach 1996 - 2003 i w ostatnim sezonie, emitowanym w 2006 r.). Od tego czasu Biel koncentrowała się na filmach, lawirując między różnymi gatunkami. W jej filmografii znajdują się takie tytuły, jak "Złoto Uleego" (1997), "Letnia przygoda" (2001), "Teksańska masakra piłą mechaniczną" (2003), "Blade: Mroczna Trójca" (2004), "Elizabethtown" (2005), "Iluzjonista" (2006), "Wojna domowa" (2008), "Walentynki" (2010) czy "Pamięć absolutna" (2012).

Jeśli chodzi o udział w tej ostatniej, Biel wyjaśnia, że uwielbia filmy akcji - i jednocześnie ich nienawidzi... Jak to możliwe?


- Podoba mi się to, że wymagają one od aktora żelaznej dyscypliny i podejmowania ekstremalnych wyzwań natury fizycznej - mówi. - To właśnie mam na myśli, mówiąc o miłości i nienawiści. Po pięciu czy sześciu tygodniach diety i szaleńczego, brutalnego treningu jesteś silniejsza i masz w sobie niespożyte pokłady energii. W trakcie pracy nad takim filmem nie pozwalasz sobie na drinka wieczorem. Pilnujesz, żeby twój organizm był czysty i wolny od wszelkich toksyn. Ale nie ukrywam, że po pewnym czasie zaczyna cię to naprawdę nudzić. Masz wrażenie, że nie uczestniczysz w normalnym życiu. Marzysz tylko o jednym: żeby móc zjeść ciastko i jakiś makaron z sosem...

Kiedy więc zakończyły się zdjęcia do "Pamięci absolutnej", to...

- Pozwoliłam sobie na gigantyczną porcję smażonego kurczaka - kończy ze śmiechem aktorka.

Medialne szaleństwo, jakie rozpętało się w związku ze ślubem aktorki, nie zaskoczyło Biel. Paparazzi towarzyszą jej, odkąd ona i Justin Timberlake zaczęli się spotykać w 2007 r. Rozstawali się i schodzili, a zainteresowanie tabloidów ich perypetiami nie słabło.

Życie prywatne. Co to jest?

- W naszej sytuacji to prawdziwe wyzwanie: mieć życie prywatne, które rzeczywiście jest życiem prywatnym - wzdycha Biel. - Zdaję sobie sprawę z tego, że tak musi być. Chodzi o to, by umieć znaleźć równowagę pomiędzy sprawami osobistymi a zawodowymi.

- Sądzę, że bardzo podobałoby mi się życie w czasach, w których nie było plotkarskich portali i Internetu w ogóle - dodaje. - Muszę jednak przyznać, że Google to świetny wynalazek. Uwielbiam z niego korzystać. Jednak, nie licząc tego jednego przypadku, Internet bardzo utrudnia życie osobom publicznym.

Cóż, nie da się tego uniknąć, kiedy dwie słynne osoby postanawiają się pobrać. Jessica i Justin nie wystąpili jeszcze razem w żadnym filmie, ale w głosie aktorki wyczuwam pewną nutę, która pozwala przypuszczać, że taki stan nie potrwa długo. - Bardzo chciałabym pracować z moim mężem na planie. Wiem, że podobałoby mi się to - mówi Biel.

Oprócz tego nie ma większych marzeń - może poza tym, żeby znaleźć dla siebie trochę wolnego czasu.

- Mam ochotę po prostu cieszyć się życiem. To, co przeżywam teraz, już się nie powtórzy.

© 2013 Cindy Pearlman

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy