Jesse Eisenberg został ostrzeżony przed ważnym spotkaniem. "Nie idź tam"
Jesse Eisenberg miał plan, który mógł zmienić jego przygotowanie do roli w filmie, ale został powstrzymany w ostatniej chwili. „Nie idź tam” – usłyszał od producenta, a za wszystkim stały względy prawne.
Gdy Jesse Eisenberg został obsadzony w roli Marka Zuckerberga w filmie "The Social Network" w reżyserii Davida Finchera, miał prosty plan — osobiście spotkać się z założycielem Facebooka, aby lepiej przygotować się do roli. "Chciałem po prostu poczuć, jak to jest być z nim w jednym pokoju" — przyznał aktor podczas wywiadu dla podcastu The Hollywood Reporter’s Awards Chatter.
Eisenberg uznał, że skoro jest już oficjalnie ogłoszonym odtwórcą roli, mógłby po prostu pojechać do siedziby Facebooka w Menlo Park i poprosić o spotkanie. "Byłem dosłownie w samochodzie, gotowy do jazdy" — wspominał. Jednak zanim dotarł na miejsce, zadzwonił do niego Scott Rudin, producent filmu.
"Powiedział mi: ‘Nie idź tam’, i ostrzegł, że to decyzja podjęta na podstawie rad prawników Sony. Chodziło o różne kwestie prawne, które mogłyby wpłynąć na film" — dodał Eisenberg.
Podczas rozmowy Eisenberg odniósł się także do ostatnich kontrowersji związanych z działaniami Marka Zuckerberga, w tym decyzji o usunięciu profesjonalnych fact-checkerów z Facebooka na rzecz "społecznościowych notatek".
"Nie rozumiem, dlaczego ludzie z tak wielką władzą nie wykorzystują jej do pomagania innym" — mówił Eisenberg. "Moja żona pracuje w szkołach publicznych w Nowym Jorku, prowadzi program zwiększania świadomości na temat sprawiedliwości wobec osób z niepełnosprawnościami. Pomaga ludziom. Dlatego nie mieści mi się w głowie, dlaczego ktoś, kto ma tyle pieniędzy i władzy, nie przeznacza ich na coś dobrego. Dlaczego odbiera się ochronę marginalizowanym społecznościom na takim portalu jak Facebook? To jest dla mnie niezrozumiałe" — dodał aktor.
Rola Marka Zuckerberga przyniosła Eisenbergowi pierwszą nominację do Oscara w 2011 roku. Po latach aktor nie tylko rozwijał swoją karierę, ale także wkroczył na nowe tory jako scenarzysta i reżyser. Jego najnowszy film "Prawdziwy ból", opowiadający o dwóch kuzynach odwiedzających Polskę, przyniósł mu kolejną nominację do Oscara — tym razem za scenariusz oryginalny.
Krytycy chwalą Eisenberga nie tylko za umiejętność opowiadania historii, ale także za autentyczność i emocjonalne podejście do trudnych tematów. Film ten dowodzi, że aktor, który kiedyś był postrzegany głównie jako odtwórca specyficznych ról, dziś jest twórcą z pełnym spektrum możliwości artystycznych.
Jednym z kluczowych elementów życia Jesse’ego Eisenberga jest jego żona, która odgrywa ważną rolę w jego spojrzeniu na świat. "Jest niesamowicie mądra i żyje w prawdziwym świecie. Uczy w szkołach publicznych i prowadzi programy, które naprawdę coś zmieniają" — podkreślił aktor.
Dzięki temu Eisenberg zyskał świadomość, jak różni się życie ludzi zaangażowanych w pomoc społeczną od działań miliarderów z Doliny Krzemowej. "Patrzę na takie postacie jak Rockefellowie w ich czasach i pytam: ‘Dlaczego robiliście to, co robiliście?’ Mam podobne pytania do dzisiejszych liderów technologii" — mówił aktor z wyraźnym żalem.
Eisenberg pokazał, że poza karierą filmową ma również przemyślenia dotyczące ważnych spraw społecznych, a jego podejście do życia i sztuki wciąż ewoluuje, przynosząc kolejne sukcesy na wielu polach.