Reklama

Jej nowy film budzi ogromne kontrowersje. Zwłaszcza jedna scena

Zendaya to młoda gwiazda, która w świecie show-biznesu jest obecna od dawna. W młodości występowała w takich programach jak "Taniec rządzi", co zapewniło jej sporą rozpoznawalność, zwłaszcza wśród młodszej części publiczności. Jednakże to dopiero role w "Królu rozrywki" (Michael Gracey, 2017) oraz "Spider-manie: Homecoming" (Jon Watts, 2017) zapewniły jej międzynarodową i międzygeneracyjną sławę. Kobieta stała się również ikoną mody i wzorem, który chcą naśladować miliony, ale przy nowym filmie, który swoją premierę będzie miał już niebawem, musiała zmierzyć się z najtrudniejszym wyzwaniem w swojej dotychczasowej karierze.

"Challengers": Już nie dziewczyna, a kobieta

Wizjonerski twórca Luca Guadagnino przedstawia "Challengers" z Zendayą w roli Tashi Duncan, która jako złote dziecko tenisa została bezkompromisową trenerką... na korcie i poza nim. Jej mąż (Mike Faist) jest mistrzem, który przeżywa zawodowy kryzys. Tashi postanawia przywrócić mu dawną chwałę, ale oboje czeka niespodzianka, kiedy przeciwnikiem okazuje się inny przebrzmiały czempion Patrick (Josh O'Connor) - jego były najlepszy przyjaciel i dawny chłopak Tashi. Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, a napięcie sięga zenitu, Tashi musi zadać sobie pytanie, jaka będzie cena tej wygranej?

Reklama

Tak wygląda zarys fabuły filmu, a historia w nim przedstawiona będzie rozciągać się na przestrzeni kilku lat. W ich trakcie zobaczymy rozwój Tashi nie tylko jako zawodniczki, ale również kobiety, która z obiecującej nastolatki zmieni się w zatwardziałą trenerkę, a także matkę pięcioletniego dziecka. Zendaya sama zauważa, że angaż u Guadagnino był dla niej pewną formą zerwania ze stereotypowymi rolami młodych dziewczyn, które dopiero wchodzą w dorosłość i w rozmowie dla Elle stwierdziła: "Czułam, że był to dobry krok w kierunku bardziej, można powiedzieć, dorosłej roli i do następnej fazy". Dorosłość tej roli to nie tylko kwestia macierzyństwa, ale także odważne sceny, w których wzięła udział aktorka. 

"Challengers": Kontrowersyjność ponad wszystko

"Co czyni filmowy pocałunek wspaniałym? Pocałunek, który zachwyca widzów, ponieważ rozchodzi się po ciele oglądającego. Rodzaj pocałunku, który przywodzi na myśl miłość, która dawno minęła lub potrzebę czegoś świeżego i niedozwolonego. Wspaniały filmowy pocałunek opiera się na chemii, kadrowaniu i tempie, ale ostatecznie jego sukces sprowadza się do odpowiedzi na jedno pytanie: Czy to jest ten rodzaj pocałunku, który chcesz mieć?". Tak swoją recenzję najnowszego filmu Guadagnino zaczyna Angelica Jade Bastién. Odnosi się ona do szeroko komentowanej sceny pocałunku pomiędzy trójką głównych bohaterów. To właśnie ta scena wzbudza takie kontrowersje i jest tą, o którą najczęściej pytana jest odtwórczyni roli Tashi

Aktorka ma jednak powoli dosyć tych ciągłych pytań o tę konkretną sekwencję, co dała do zrozumienia podczas programu Jake’s Takes, odpowiadając prowadzącemu, kiedy ten zauważył nadnaturalną ilość uwagi, jaka jest poświęcana pocałunkom z filmu. "Nie mam pojęcia. Nie wiem, czy to dlatego, że chcą, aby było to coś wiralowego, nie wiem. (...) Czuję, że inni aktorzy nie dostają tyle uwagi... Gdyby to był ktoś inny, prawdopodobnie nie zadałbyś tego pytania. (...) Ale tak, jest to część mojej pracy i jest to całkowicie normalna część pracy, pomimo wyobrażenia jakie ludzie mogą mieć na jej temat. Ale tak, to dziwne". 

Być może to zainteresowanie scenami pocałunków nie wynika z ich kontrowersyjności, ale z czegoś zupełnie innego. Do tej pory gwiazda przyzwyczaiła nas do tego, że jeśli partycypuje w jakiś ekranowych wątkach romantycznych są to historie o wielkiej miłości. Tak jest w "Spider-manie", w którym dwójka bohaterów dopiero się dociera, powoli uświadamiając swoje uczucia. Z kolei w "Diunie" bohaterka, w którą wciela się Zendaya, staje przed moralnym dylematem, by ostatecznie zostać odrzuconą na rzecz politycznych rozgrywek. Nawet w "Malcolmie i Marie", gdzie mimo wszystko postać tytułowej Marie cechuje już pewna dojrzałość, to ta miłosna relacja dalej jest tragiczna i w pewnych aspektach niemalże sakralna.

Wydaje się, że w "Challengers" nastąpi całkowita zmiana paradygmatu i z miłości zdystansowanej, czystej i młodzieńczej przejdziemy do czegoś nacechowanego dużą dozą erotyzmu i seksualności, a część widzów, która stwarza ten mistyczny obraz Zendayi, po prostu może nie być gotowa na przyjęcie tej całkiem odważnej kreacji

"Challengers": Kontrowersyjność pod kontrolą

Pomijając już kwestie popularności, którą zdobywa ta (nie)sławna scena, dla aktorów musiała być sporym wyzwaniem. Zendaya wspomina, że na planie został zatrudniony koordynator do spraw intymności, który miał pomóc przy tych trudnych zadaniach, a także nadzorować, aby cały proces przebiegł w komfortowych warunkach. "Mieliśmy koordynatora ds. intymności, który był fantastyczny i bardzo pomocny, ponieważ ważne było, abyśmy czuli się bezpiecznie". Mówiła dla The Hollywood Reporter i dodała: "Rozmawiałam z moimi kolegami, żeby znaleźć sposób na to, by poczuć się swobodnie. Graliśmy razem w tenisa, wychodziliśmy razem, ćwiczyliśmy razem. Nawiązaliśmy więź i czuliśmy się ze sobą dobrze". Jej słowa potwierdził również Mike Faist: "Mogliśmy spędzać razem czas podczas prób i poza nimi, zwłaszcza z Joshem. Byliśmy w stanie poznać się jako ludzie, zanim przystąpiliśmy do filmowania". Widać, że aktorzy starali się, aby wypaść jak najbardziej autentycznie. Zwiastuny potwierdzają, że rzeczywiście wywiązała się pomiędzy nimi chemia, oby finalne dzieło potwierdziło to, co możemy zauważyć w zapowiedziach.

Zendaya: Tenis i praca z Guadagnino

Choć aktorka nie obcowała wcześniej z tym sportem, jej występ nie został poddany krytyce przez gwiazdę tenisa Syrenę Williams. Sama tematyka dzieła przywodzi na myśl dwa filmy "Borg McEnroe. Między odwagą a szaleństwem" (Janus Metz, 2017) oraz "King Richard: Zwycięska Rodzina" (Reinaldo Marcus Green, 2021). Pierwszy z nich skupia się na rywalizacji, dynamice samej gry, natomiast drugi to raczej klasyczna historia biograficzna, prezentująca kontekst społeczny oraz losy rodziny. Mam wrażenie, że "Challengers" wpisze się ten pierwszy rodzaj, pogłębiając wydarzenia z kortu o walkę toczącą się poza nim. 

Sama Zendaya na każdym kroku doceniała pracę z reżyserem i w wywiadzie dla portalu Deadline powiedziała: "Luca jest genialny. Myślę, że świetnie potrafi zrozumieć ludzkie doświadczenie i dogłębnie zna postacie, które tworzy". 

W finale chcąc stworzyć kontrapunktu do wspomnianej przez aktorkę przenikliwości, powrócę do recenzji Angeliki Jade Bastién, która podsumowuje dzieło w ten sposób: "Podobnie jak sam film 'Challengers', Zendaya jest gwiazdą, która wciąż operuje jedynie powierzchownością". O tym czy produkcja w istocie jest wydmuszką, będziemy mogli się przekonać już 26 kwietnia podczas polskiej premiery filmu. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zendaya | Luca Guadagnino | Challengers
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy