Jeff Bridges i Susan Geston: Jest coraz lepiej!
Jeff Bridges i Susan Geston są małżeństwem od ponad 40 lat. Mówią, że wraz z upływem czasu kochają się jeszcze mocniej. Mają też receptę na udany związek. "To ona stoi za moim sukcesem" – mówił aktor, odbierając w 2010 roku Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową w filmie "Szalone serce".
Jaki jest ich sposób na trwałe małżeństwo?
"Trzeba ze sobą rozmawiać. Gdy druga strona ma inne zdanie, należy jej spokojnie wysłuchać i zastanowić się, kto ma rację. Jeśli tego nie umiesz, będziesz zmieniał partnera za każdym razem, gdy dojdzie do pierwszej kłótni" - mówi Jeff Bridges.
I pomyśleć, że mówi to człowiek, który panicznie bał się małżeństwa! Gdy w 1975 roku poznał przyszłą żonę, uważał, że ślub to... śmierć.
"Naprawdę sądziłem, że to pierwszy krok do grobu, że po szybko mijającym zauroczeniu, potem człowiek się już tylko strasznie męczy" - wspominał w jednym z wywiadów.
Co sprawiło, że zmienił zdanie? Coś, na co nie ma rady - miłość od pierwszego wejrzenia.
Susan Geston poznał na planie filmu "Rancho Deluxe". Piękna, smukła blondynka pracowała jako kelnerka w pobliskim hotelu, aby zarobić na studia. Miała wtedy 20 lat, a on - 24. Umówili się i przetańczyli całą noc. Po zakończeniu zdjęć do filmu wyjechali razem do Kalifornii.
Po prawie dwóch latach, gdy Bridges wciąż zwlekał z oświadczynami, Susan postawiła sprawę jasno: "Albo bierzemy ślub i zakładamy rodzinę, ale się rozstajemy".
Podziałało! Pobrali się w 1977 roku. Cztery lata później przyszła na świat ich pierwsza córka Isabelle, a potem dwie kolejne - Jessica i Hayley.
Susan wychowywała dzieci, a on robił karierę. Dodajmy - głównie dzięki żonie. Jeff jest czarującym i bardzo zdolnym... leniem. Nie ukrywa, że najbardziej na świecie kocha odpoczywać. To żona czuwa nad tym, aby od czasu do czasu zagrał w kolejnym filmie. Gdy jednak Bridges zjawia się wreszcie na planie, daje z siebie wszystko!
Granie ma we krwi, bo jego rodzice też byli aktorami. Nic dziwnego, że ich dziecko pojawiło się na ekranie już jako niemowlę (w 1950 roku). Gdy Jeff Bridges odbierał Oscara za rolę w "Szalonym sercu" w 2010 roku, żartował, że czekał na niego 60 lat!
Ma na koncie różne świetne kreacje, ale fani najbardziej kochają go za Kolesia z filmu "Big Lebowski". Zanim Bridges przyjął tę rolę, zwołał rodzinną naradę.
"Martwiłem się, czy Koleś nie będzie złym przykładem dla moich córek. Ten facet był przecież antybohaterem, palącym trawę olewusem. Jednak dzieci stwierdziły, że rozumieją, na czym polega moja praca" - wspominał aktor.
Jest wspaniałym ojcem. Niedawno zilustrował książkę najstarszej ze swoich pociech. To pozycja dla dzieci zatytułowana "Dzień Córki Tatusia", która ukaże się na rynku jesienią tego roku.
"Kiedy dzieci są małe, spędzasz z nimi mnóstwo wspaniałych chwil. Jednak gdy dorastają, idą swoją drogą. Ta książka była dla nas powrotem do dzieciństwa moich córek oraz okazją do przeżycia przygody" - mówił.
Nie wszyscy wiedzą, że Jeff Bridges jest człowiekiem wielu talentów. Pisze teksty piosenek, maluje i fotografuje. Jego muzą jest żona, która ma niezliczoną ilość swoich portretów. On zawsze nosi przy sobie zdjęcie Susan, zrobione w dniu, w którym się poznali.
Oboje unikają hollywoodzkiego blichtru. Gdy gwiazdor musi pokazać się na jakiejś gali, zawsze zabiera żonę. Zapytany kiedyś, co myśli o rozwodach, odparł, że jest przeciwny.
"Nigdy, ani za drugim, ani za trzecim razem nie jesteśmy w stanie tak się otworzyć, jak za pierwszym, kiedy nic nie kalkulujemy i kiedy wierzymy w miłość do grobowej deski" - odparł.
Dodał, że dopiero z czasem człowiek potrafi docenić miłość.
"Teraz, kiedy nasze córki dorosły i wyszły z domu, żona jest moim dobrym aniołem. Odkrywamy siebie na nowo" - wyznał.
KZ