Jean-Luc Godard: Od zawsze przesuwał granice
To architekt rewolucji w kinie, artysta, który od zawsze przesuwał granice, starając się redefiniować film - mówią o Jeanie-Lucu Godardzie twórcy filmowi. Jego uhonorowany pierwszą w historii festiwalu w Cannes Specjalną Złotą Palmą film "Jean-Luc Godard. Imaginacje" w piątek, 12 kwietnia, wchodzi na ekrany polskich kin.
"Pięć palców, pięć zmysłów, pięć kontynentów. Pięć palców, które razem tworzą dłoń. Prawdziwy cel człowieka to myśleć rękami" - od tych słów Godard rozpoczyna swój filmowy kolaż poświęcony roli kina w historii współczesnej oraz powinnościom twórców i widzów. Francuski reżyser krytykuje niezdolność kina do wyciągania wniosków z tragicznych wydarzeń, takich jak I i II wojna światowa oraz konflikt na Bliskim Wschodzie. W stworzonej przez niego "księdze obrazów" cytaty z klasycznych dzieł, hollywoodzkie widowiska, ujęcia morza i zachodów słońca przeplatają się z informacjami medialnymi, kronikami policyjnymi oraz filmikami nagrywanymi przez bojowników ISIS, dostępnymi w serwisie YouTube.
Filmowy esej "Jean-Luc Godard. Imaginacje" (oryg. "Le livre d’image") został uhonorowany podczas ubiegłorocznego festiwalu w Cannes pierwszą w historii Specjalną Złotą Palmą. Jak podkreśliło jury w uzasadnieniu decyzji, Godard to artysta, który "od zawsze przesuwał granice i bezustannie starał się definiować oraz redefiniować kino". W trakcie zorganizowanej wówczas konferencji prasowej reżyser zwrócił uwagę, że współczesne kino za bardzo skupia się na ukazywaniu tego, co dzieje się wokół nas. "Każdego dnia możesz zobaczyć, co się dzieje. Filmy powinny pokazywać to, co się nie dzieje, czego nie widać nigdzie, nawet na Facebooku (...). Takich filmów powstaje bardzo niewiele. Mam nadzieję, że mój film taki jest" - powiedział.
"Od pewnego czasu w kinie rozgrywa się rewolucja. Godard jest w jakimś sensie jej architektem" - powiedział PAP reżyser i historyk sztuki Józef Gębski. "Już pod koniec lat 90. stworzył serial 'Historia kina', który był próbą zupełnie nowego spojrzenia na dorobek kinematografii. Godard jest przekonany, że nakręcono już wszystko. Jego zdaniem w tej chwili należy jedynie te materiały, które powstały, ułożyć od nowa. Podjął się trudu, by zmontować film z fragmentów różnych innych dzieł, ale nie według podręczników historii linearnej, chronologicznej. Zestawia ujęcia, które nie są kontynuacją siebie, wręcz kłócą się ze sobą, ale opowiadają o naszym wieku - wojnie, morderstwie, wykańczaniu cywilizacji. Te obrazy nie stykają się. Jest między nimi kawałek czarnej taśmy, która zapewnia widzowi moment na refleksję. Gra toczy się też między obrazem i dźwiękiem. A więc film, według Godarda, to taka tkanka artystyczna, która zastanawia się nad tym, czym sama jest" - dodał Gębski.
Zaznaczył, że "adekwatna i dopuszczalna jest analogia między Godardem a Witoldem Gombrowiczem, autorem książek, które opowiadają o tym, jak powstają". "Nie liczy się w nich fabuła, linia, narracja, przygoda tylko opowieść, w której Gombrowicz zwraca uwagę, jak mu się pisze. Podobnie Godard zestawia ze sobą ujęcia i patrzy, co z nich wynika (...). Film jest powidokiem rzeczywistości i Godard mówi, że jeżeli na miejsce gasnącego obrazu pojawi się drugi to znaczy, że te dwa obrazy się do siebie zbliżają i z tych dwóch obrazów powstaje trzeci" - wyjaśnił Gębski.
Najnowszy film francuskiego reżysera wzbudził szerokie zainteresowanie mediów i podzielił krytyków. Zdaniem m.in. Owena Gleibermana z "Variety", jest on "bardziej przystępny i żywy niż większość prac Godarda z ostatnich 30 lat". "To biuletyn opisujący stan współczesnej cywilizacji. Świat, na który Godard patrzy przez swój nasycony kolorami kalejdoskop, popadł w grozę i wymyka się spod kontroli" - napisał. Podobnego zdania był Anthony Oliver Scott ("The New York Times"), uznając "Imaginacje" za "porywające, a jednocześnie wprawiające w zakłopotanie dzieło ekstatycznej rozpaczy".
Eric Kohn ("The Indie Wire") zwrócił uwagę, że film umacnia wizerunek Godarda jako "pozbawionego nadziei, potrząsającego laską pustelnika". Z kolei Todd McCarthy ("The Hollywood Reporter") ocenił, że esej angażuje widza "tylko przez jakiś czas", a "troski i postawy Godarda wydają się momentami tak uwikłane i okopane jak stare winorośle".
Jean-Luc Godard urodził się 3 grudnia 1930 r. w Paryżu w dobrze sytuowanej, wielodzietnej rodzinie. Jego ojciec Paul był szwajcarskim lekarzem. Dzięki niemu cztery lata później rodzina przeprowadziła się do Nyonu, położonego nad Jeziorem Genewskim. Po zakończeniu II wojny światowej młody Godard powrócił do Paryża i rozpoczął naukę w Lycee Buffon. W kolejnych latach kilkakrotnie przeprowadzał się do Szwajcarii, po czym wracał do Francji. Na stałe zamieszkał w Paryżu w 1949 r. w tym samym roku rozpoczął studia etnologiczne na Sorbonie. Ostatecznie zrezygnował z nich i zaczął starać się o przyjęcie do wiodącej paryskiej szkoły filmowej IDHEC. Jego podanie zostało odrzucone. Godard postanowił uczyć się filmu poprzez praktykę. Uczęszczał do klubu dla miłośników kina mieszczącego się w Dzielnicy Łacińskiej. Tam zaprzyjaźnił się z przyszłymi współtwórcami francuskiej Nowej Fali Francoisem Truffautem i Jacquesem Rivette'em.
Na początku lat 50. XX w. Godard zaczął publikować recenzje filmowe w takich czasopismach, jak m.in. "La Gazette du Cinema" i "Cahiers du Cinema". Jak podkreślił po latach, wciąż uważa siebie za krytyka. "Jestem nim w jakimś stopniu bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Zamiast napisać artykuł realizuję film, do którego wprowadzam kategorie krytyczne. Traktuję samego siebie jako eseistę, tworzę eseje w formie opowiadań, które nie są napisane, tylko sfilmowane" - powiedział.
W 1955 r. wyreżyserował dwa krótkometrażowe filmy "Kokietka" oraz "Operacja 'Beton'". Jego pierwszym pełnometrażowym filmem był czarno-biały, niskobudżetowy kryminał "Do utraty tchu" (1960 r.), uznawany za jedno z najważniejszych dzieł francuskiej Nowej Fali. Za ten obraz Godard odebrał nagrodę dla najlepszego reżysera podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie.
W latach 1959-1967 Godard wyreżyserował kilkanaście filmów, wśród nich: "Żyć własnym życiem", "Żołnierzyk", "Karabinierzy", "Pogarda", "Weekend", "Chinka", "Kobieta zamężna", "Szalony Piotruś" i "Alphaville".
Od 1968 r., gdy Paryżem wstrząsnęła fala strajków, niepokojów i protestów studenckich, Godard zaczął przemycać do swoich filmów idee polityczne. Przystąpił do grupy Dzigi Vertova tworzącej filmy o zabarwieniu politycznym. Na przełomie lat 60. i 70. realizował także filmy na zlecenie telewizji francuskiej, niemieckiej i włoskiej, jednak zostały one uznane za niezrozumiałe dla odbiorcy i nie zostały wyemitowane.
W latach 80. Godard wyreżyserował m.in. trylogię filmów poświęconych kobiecej seksualności: "Pasja" (uhonorowana nagrodą techniczną na festiwalu canneńskim w 1982 r.), "Imię: Carmen" (Złoty Lew dla najlepszego filmu i Nagroda Specjalna na festiwalu w Wenecji w 1983 r.) oraz "Zdrowaś Mario" (Nagroda Specjalna na Berlinale w 1985 r.).
Miano mistrza montażu zapewnił mu film "Historia kina" z 1998 r., nad którym pracował od 1988 r. To najdłuższe dzieło w dorobku Godarda. Opiera się na metodzie łączenia według różnych kryteriów fragmentów filmów w spójną i oryginalną całość. Według Godarda, to właśnie montaż jest najbardziej fascynującą częścią pracy. "Filmowanie to tak naprawdę postprodukcja. Montaż, nawet cyfrowy, jest robiony za pomocą rąk (...). Człowiek powinien myśleć rękami. Wyobraź sobie przez kilka minut, że jesteś zmuszony przeżyć dzień bez używania rąk. Jak byś sobie poradził? Jak byś jadł? Jak byś kochał? Nie możesz nic zrobić bez rąk" - powiedział.
Wysoką pozycję reżysera umocniła "Pochwała miłości" (2001 r.). To esej filmowy poświęcony sferom pamięci, czasu i uczuć. Obraz wziął udział w Konkursie Głównym festiwalu w Cannes. W kolejnych latach doceniano go m.in. za "Naszą muzykę" (Nagroda Specjalna na festiwalu w San Sebastian w 2004 r.), "Film Socjalizm" (Nagroda Specjalna Stowarzyszenia Krytyków Filmowych z Los Angeles w 2010 r.) oraz "Pożegnanie z językiem" (Nagroda Jury na festiwalu w Cannes w 2014 r.).
Reżyser był bohaterem produkcji Michela Hazanaviciusa "Ja, Godard" z 2017 roku. Najnowszy film 88-letniego obecnie reżysera "Jean-Luc Godard. Imaginacje" można oglądać w polskich kinach od 12 kwietnia.