Reklama

Jan Nowicki: To mogło uratować mu życie. Zabrakło kilku dni

7 grudnia Polskę obiegła smutna informacja o śmierci Jana Nowickiego. Okazuje się, że znany aktor od wielu lat cierpiał na choroby układu krążenia, a pół roku temu przeszedł poważny zabieg kardiologiczny. Za kilka dni miał ponownie trafić na operacyjny stół. Być może to uratowałoby mu życie.

7 grudnia Polskę obiegła smutna informacja o śmierci Jana Nowickiego. Okazuje się, że znany aktor od wielu lat cierpiał na choroby układu krążenia, a pół roku temu przeszedł poważny zabieg kardiologiczny. Za kilka dni miał ponownie trafić na operacyjny stół. Być może to uratowałoby mu życie.
Jan Nowicki /Tomasz Urbanek/Dzień Dobry TVN/ /East News

Jan Nowicki zmarł w środę w nocy w swoim domu w Krzewencie koło Kowala.

Przed śmiercią aktor miał problemy zdrowotne, tracił pamięć. Przyznał się do tego w rozmowie z Małgorzatą Domagalik w 19. odcinku internetowego programu "Niech Gadają!" na Kanale Sportowym. Nowicki przyznał, że woli pisać niż mówić, bo trudno mu się rozmawia.

"Jestem teraz starszym panem i uważam, że najważniejsze rozmowy to są te bez słów. Trudno wyrazić to, co człowiek ma do powiedzenia. Stąd też zabrałem się za pisanie, bo mam czas do namysłu. Chciałbym pisać lepiej, ale za późno się za to zabrałem" - wyznał.

Reklama

Jan Nowicki stwierdził również, że czuje się staro i myśli o śmierci. "Mnie niezwykle interesuje śmierć. Ona jest dla mnie bardzo istotna. Żyjemy w objęciach śmierci. Nie sposób się tym nie zajmować. Wszystko umiera, przyroda umiera, ludzie umierają" - powiedział aktor.

Jan Nowicki czekał na operację. To mogło uratować mu życie

Okazuje się, że pół roku przed śmiercią stan zdrowia aktora pogorszył się na tyle, że Nowicki wylądował na operacyjnym stole. Lekarze wszczepili mu bajpasy, które miały za zadanie doprowadzać krew do serca.

"Miał kłopoty z dotlenieniem swojego organizmu. Miażdżyca pojawiła się między innymi dlatego, że Jan Nowicki namiętnie lubił palić papierosy. Czasami mówił, że był zdrowy jak koń, natomiast papierosy powodują to, że pojawiają się kłopoty związane z miażdżycą. (...) Lekarze podkreślali, że powinien zaprzestać palenia papierosów, ale oczywiście pan Jan był królem życia i zawsze uważał, że należy żyć w taki sposób, żeby to życie sprawiało mu przyjemność" - powiedział Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala, a prywatnie chrześniak aktora, w rozmowie z "Super Expressem".

Po wszczepieniu bajpasów okazało się, że Nowicki potrzebuje kolejnej operacji. Niestety, tego zabiegu aktor już nie doczekał.

"Z tego, co mi wiadomo, szykował się do kolejnej operacji związanych właśnie z miażdżycą. Pierwsza się udała, ale trudno powiedzieć, co się stało. Jan Nowicki umarł na swoich warunkach. Odszedł w taki sposób, że pewnie każdy z nas by sobie takiego odejścia życzył" - zapewnił Gołembiewski.

Pogrzeb Jana Nowickiego. Znamy szczegóły

Pogrzeb Nowickiego, który zmarł w wieku 83 lat, odbędzie się 14 grudnia w rodzinnym Kowalu.

Msza pogrzebowa odbędzie się w środę o godzinie 13:00 w kościele parafialnym św. Urszuli w Kowalu, po której urna z prochami aktora spocznie w rodzinnym grobowcu na pobliskim cmentarzu. Organizatorem pogrzebu jest rodzina, a wsparcia w jego przygotowaniach udziela miasto Kowal, którego Nowicki był honorowym obywatelem.

"Jan Nowicki przed kilkoma laty zaprojektował rodzinny grobowiec i doprowadził do jego powstania. W grobowcu spoczęły szczątki krewnych, przodków aktora, m.in. matki, ojca i rodzeństwa, które zmarło w dzieciństwie" - powiedział burmistrz.

Burmistrz Kowala zaznaczył, że za życia Nowicki wyraził wolę, żeby uroczystości pogrzebowe w kościele odbyły się bez obecności fotoreporterów i operatorów kamer.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jan Nowicki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy