Jan Englert: Już 60 lat na scenie
Aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Pedagog, reżyser i dyrektor. Jan Englert nie narzeka na brak pracy. Znajduje jednak czas na życie rodzinne. Nie wyobraża sobie też codzienności bez tenisa. I ciągle jest pogodny.
W TVP Seriale odbyło się nagranie programu "Jan Englert - bez tajemnic" z okazji 60-lecia pracy artystycznej aktora, który jest również dyrektorem artystycznym Teatru Narodowego.
Spotkanie poprowadziła Aleksandra Rosiak, a wśród gości znaleźli się aktorzy, z którymi jubilat spotykał się na planie filmowym: Karol Strasburger ("Kolumbowie" 1970), Tomasz Mędrzak ("Dom" 1980-2000), Danuta Stenka ("Katyń" 2007), Jan Wieczorkowski, Maciej Zakościelny, Jakub Wesołowski ("Czas honoru" 2008).
Na początku Jan Englert sprostował informacje na temat 60-lecia swojej pracy artystycznej. - Nie nazwałbym tego jubileuszem. To co najwyżej okrągła data od startu. Wartości rynkowej nabrałem przy "Kolumbach", wcześniej byłem anonimem. Aktorem zacząłem być od momentu, w którym dostałem dyplom Szkoły Teatralnej. Co prawda w tej chwili też mijają 52 lata mojej pracy, ale nie 60.
- Tak, obraz "Kanał" Wajdy, w którym pojawiłem się jako chłopiec, był debiutem, poczułem wtedy klaps filmowy na twarzy, ale był to debiut nieświadomy. Pierwszy raz w filmie dostałem porządną szansę zagrania w "Kontrybucji" Janka Łomnickiego, potem w jego "Cyrografie dojrzałości". To była pierwsza większa rola, w którą wszedłem całym sercem. Mało tego, to jedyna rola w moim życiu, którą otrzymałem po zdjęciach próbnych. W innych zdjęciach próbnych, a startowałem w nich 21 razy, zawsze przegrywałem. Mimo to mam na koncie ponad 100 filmów - wyjaśnił.
Podczas spotkania nie zabrakło wspomnień, refleksji i jubileuszowego tortu. - Jan Englert jest niezwykle pracowity, ceni sobie grę fair play. Widać to w jego życiu i pracy. Poza tym to człowiek ambitny i wysportowany. Jeszcze nigdy nie udało mi się z nim wygrać w tenisa - przyznał Karol Strasburger.
- To ogromne wyróżnienie pracować z tak wybitnym aktorem. Dziś, kiedy tak łatwo się pogubić, co jest istotą tego zawodu, a co jego dodatkiem, profesor Englert uosabia etos aktora. Pierwszy raz stanęliśmy twarzą w twarz na planie "Czasu honoru" w chacie pod Warszawą, która udawała skład broni. Moi koledzy, Janek Wieczorkowski i Maciej Zakościelny, których profesorem w szkole teatralnej był Jan Englert, od razu stanęli na baczność, podczas gdy ja nie wiedziałem, co się dzieje. Ale kiedy profesor zaczął grać, zrozumiałem, co jest istotą aktorstwa - podsumował Jakub Wesołowski.
Ewa Jaśkiewicz