Jan A.P. Kaczmarek walczy o życie. Dramatyczny apel żony kompozytora
Na początku tego roku pojawiła się informacja, że Jan A.P. Kaczmarek, jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów muzyki filmowej, laureat Oscara za ścieżkę dźwiękową do "Marzyciela", jest poważnie chory. Artysta cierpi na zanik wieloukładowy zwany też MSA. Choroba postępuje, powoduje ogromne cierpienie, a terapia wymaga ogromnych środków finansowych, których rodzina Kaczmarka już nie ma. O tym, jak wygląda walka o życie kompozytora rozmawiamy z jego żoną, Aleksandrą Twardowską-Kaczmarek.
Jaki jest obecnie stan zdrowia Jana A.P. Kaczmarka?
Aleksandra Twardowska-Kaczmarek: - Poważny. Mąż przebywa w szpitalu, przeszedł zapalanie płuc z wieloma powikłaniami, które pogorszyły jego ogólny stan zdrowia i pogłębiły dolegliwości. Dlatego kiedy opuści szpital, przez całą dobę będzie wymagał opieki wyspecjalizowanej grupy opiekunów medycznych. To o nich teraz zabiegam. W tym stanie, w którym obecnie jest mąż, jedna osoba nie ma szans zapewnić mu bezpieczeństwa.
Na chorobę, która dotknęła pani męża, nie ma lekarstwa...
- Niestety. MSA nie da się wyleczyć, ale można spowolnić proces rozwoju choroby i ulżyć cierpieniu. To jednak wymaga ogromnych nakładów finansowych. Długo nie prosiliśmy o pomoc, bo zarówno dla mnie, jak i dla Jana to była też kwestia honoru. Ale w pewnym momencie nie daliśmy rady. Od 2014 roku mąż nie pobiera tantiemów z ASCAP (Amerykańskie Stowarzyszenie Kompozytorów, Autorów i Wydawców - przyp. red.), więc poprosiliśmy o pomoc. Mam ogromny problem, żeby o tym mówić.
Zbiórki pieniędzy poprawiły państwa sytuację?
- Niestety, polskie zbiórki nie przyniosły praktycznie żadnych efektów. Polskiej Fundacji Muzycznej udało się dotychczas zebrać niecałe 5000 złotych. Jestem ogromnie wdzięczna za te pieniądze i za zaangażowanie zespołu Fundacji i wolontariuszy. Niestety, ta kwota nie wystarcza nawet na pokrycie kosztów miesięcznej opieki. Wcześniej zgodziłam się na kilka wywiadów, tylko po to, żeby pomóc Janowi. Ufałam, że ludzie otworzą serca i wesprą człowieka, którego muzyka przez lata dawała im piękne wysokie emocje.
Dlaczego pani zdaniem tak się nie stało?
- Nie wiem... Być może ludziom się wydaje, że jak ktoś osiągnął sukces zawodowy w Stanach, to nie potrzebuje pomocy w chorobie. Może myślą, że Jan ma jakiś majątek, który mógłby spieniężyć? Niestety, tak nie jest. Pałac, o którym kiedyś rozpisywały się media, zostanie wkrótce przekazany wierzycielowi.