Reklama

James Woods: Aktor-geniusz

James Woods - amerykański aktor, reżyser i scenarzysta, dwukrotnie nominowany do Oscara za role w filmach "Duchy Mississippi" i "Salwador" - 18 kwietnia obchodzi 65. urodziny.

Można powiedzieć, że Woods został aktorem przez przypadek. Marzył o zawodzie chirurga okulisty, jednak plany udaremnił mu nieszczęśliwy wypadek. Szyba spadła mu na prawie ramię, niemal ucinając rękę i uszkadzając arterię. Kilka operacji i ponad dwieście założonych szwów okazały się niewystarczające, by powrócił do całkowitej sprawności. Młody James musiał więc zmienić plany życiowe, a jego kolejny wybór padł na aktorstwo.

Jego pierwsze kroki na scenie teatralnej nie przynosiły większych efektów - przyszłemu gwiazdorowi brakowało przede wszystkim oszałamiających sukcesów - postanowił więc spróbować szczęścia w filmie.

Reklama

Debiutował w 1972 roku w obrazie "Goście" u słynnego Eli Kazana, a rok później wystąpił w melodramacie Sydneya Pollacka "Tacy byliśmy" - wspólnie z Robertem Redfordem i Barbrą Streisand.

Uznanie przyniosła mu jednak dopiero rola żydowskiego artysty w miniserialu "Holocaust" (1978). Pierwszą nominację do ważnej nagrody (Złotego Globu) otrzymał natomiast za sprawą kreacji psychopatycznego policjanta w filmie "Cebulowe pole" (1979).

Pod względem aktorskim to dopiero lata 80. miały się okazać dla Woodsa naprawdę udane, m.in. gangsterski film Sergio Leone "Dawno temu w Ameryce" (1984), w którym wcielił się w postać Maximiliana "Maxa" Bregovica zebrał bardzo dobre recenzje. Aktor zagrał bohatera tragicznego, o złożonej psychice, który zdradza swojego najlepszego przyjaciela.

W 1986 roku na ekrany weszły dwa kolejne znakomite filmy z udziałem Woodsa. Pierwszy to "Salwador" Olivera Stone'a, za rolę w którym artysta otrzymał nominację do Oscara oraz nagrodę Independent Spirit, drugi to telewizyjny dramat "Obietnica" - przyniósł on artyście Złotego Globa oraz nagrodę Emmy.

Zobacz zwiastun filmu "Salwador":


Co znamienne, kolejny rok wcale nie okazał się gorszy. Artysta stworzył kolejne świetne kreacje: w thrillerze "Bestseller" oraz w "Jeńcu wojennym". W tym drugim, dramacie Paula Aatona, gwiazdor wcielił się w postać komandora marynarki wojennej, który trafia do więzienia w Północnym Wietnamie, gdzie jest bity i maltretowany. Ta rola przyniosła mu kolejną nominację do Złotego Globu.

Pod koniec lat 80. Woods zagrał jeszcze w dramacie obyczajowym "Zastrzyk energii", w którym wcielił się pośrednika w handlu nieruchomościami, uzależnionego od kokainy oraz w filmie "Nazywam się Bill W.", za rolę w który otrzymał nagrodą Emmy.

Początek lat 90. to takie filmy w wykonaniu Woodsa, jak: "Kobiety i mężczyźni", "Ciężka próba", "Prosto z mostu". W 1992 zagrał główną rolę w "Obywatelu Cohnie", za którą był nominowany do Złotego Globu.

Ponowną nominację do tej nagrody otrzymał za dramat "Świadek oskarżenia" (1995). W tym samym roku artysta wziął też udział w projekcie Olivera Stone'a opowiadającym o Richardzie Nixonie. W rolę byłego prezydenta USA wcielił się Anthony Hopkins.

W "Dziennikach mordercy" z 1996 roku aktor zagrał główną rolę osadzonego w więzieniu mężczyzny, który postanawia opisać historię swojego życia. Niemal w tym samym czasie wystąpił też w dramacie sensacyjnym "Duchy Mississippi". Zagrał w nim groźnego rasistę, który popełnia morderstwo. Za tę rolę został po raz drugi w karierze nominowany do Oscara.

Zobacz zwiastun "Duchów Mississippi":

Koniec lat 90. to takie filmy z Woodsem, jak horror "Łowcy wampirów", dramat sportowy "Męska gra" Olivera Stone'a oraz melodramat "Przekleństwa niewinności" Sofii Coppoli.

W 2003 aktor zagrał Rudy'iego Giuliani w dramacie biograficznym "Bohater Nowego Jorku". Film inspirowany był życiem byłego burmistrza "Wielkiego Jabłka".

Ostatnie projekty z udziałem Jamesa Woodsa to "Wielki film" Davida Zuckera i "Zbyt wielcy, by upaść" (2011), dramat oparty na faktach i opowiadający o przyczynach kryzysu gospodarczego oraz działaniach podjętych w celu ratowania upadających banków. Za rolę w tym telewizyjnym filmie artysta został nominowany do nagrody Emmy.

Niewiele osób wie, że Woods to jeden z najinteligentniejszych gwiazd w Hollywood (jego IQ wynosi ponad 180). Aktorstwo traktuje bardzo poważnie, w każdą z granych postaci wkłada całego "siebie", każdą kreuje na swój sposób.

Rzadko udziela wywiadów, niewiele wiadomo także o jego życiu prywatnym. Uwielbia natomiast fotografować, szczególnie ludzkie twarze. Wiele filmów, w których gra, traktuje jako możliwość wypowiedzenia się na temat obecnej sytuacji obyczajowej czy politycznej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: James Woods | role
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy