James Cameron prawie utonął na planie "Otchłani"
W środę 27 września 2023 roku w Los Angeles odbył się specjalny pokaz "Otchłani" Jamesa Camerona. Reżyser pojawił się na seansie, a po nim odpowiadał na pytania publiczności. Zdradził między innymi, że pracę nad filmem niemal przepłacił życiem.
Film opowiada o pracownikach podwodnej stacji badawczej, którzy zostają zaangażowani do akcji ratunkowej załogi łodzi podwodnej, która opadła na dno oceanu. Okazuje się, że sprawa nie jest wynikiem ataku ze strony Sowietów, a obecnością sił pozaziemskich.
Z racji historii spora część scen musiała być zrealizowana pod wodą. Jak zdradził Cameron, każdy aktor miał przypisanego "anioła" - ratownika, który go obserwował i reagował w razie nawet najmniejszych problemów. Żaden z nich nie pilnował jednak reżysera.
Cameron zdradził, że akurat znajdował się 30 stóp (ponad 9,14 metra) pod wodą, a wokół pasa miał ciężarki, dzięki którym mógł sterować kamerą. Nagle w jego butli skończył się tlen. Nikt na niego nie patrzył, bo wszyscy byli zajęci ustawianiem świateł.
Reżyser próbował zaalarmować Ala Giddingsa, który odpowiadał za zdjęcia podwodne. Niestety, operator był świeżo po wypadku w czasie nurkowania, w wyniku którego miał problemy ze słuchem. Nie reagował więc na zawołania przez system komunikacji i stał plecami do Camerona.
Twórca "Titanica" zaczął więc zdejmować swój sprzęt, by spróbować wypłynąć na powierzchnię. Zwróciło to uwagę ratowników. Jeden z nich podpłynął do niego i wetknął mu do ust ustnik niesprawdzonej butli tlenowej. Cameron wziął głęboki oddech, a w jego ustach znalazła się woda.
Reżyser "Prawdziwych kłamstw" próbował się wynurzyć, ale nurek go przytrzymywał. Nie mając innej możliwości, Cameron uderzył ratownika, a ten zwolnił uścisk. Dzięki temu miał szansę się wynurzyć.
"Otchłań" weszła do kin w 1989 roku. Film otrzymał cztery nominacje do Oscara: za efekty specjalne, scenografię, zdjęcia i dźwięk. Zwyciężył w ostatniej kategorii.