James Cameron i Kate Winslet: Trauma po filmie "Titanic"
James Cameron wspomina, że Kate Winslet była "zszokowana" rozmachem "Titanica", czyli produkcją reżysera z 1997 roku, w której zagrała główną rolę. Po 25 latach para znów spotkała się na planie przy okazji prac nad filmem "Avatar: Istota wody".
47-letnia Kate Winslet zyskała światową sławę za sprawą występu w filmie "Titanic" z 1997 roku. Teraz reżyser tamtej produkcji James Cameron ujawnił, że młodziutka wówczas aktorka była bardzo zaskoczona skalą przeboju.
"Kate wyszła z 'Titanica' straumatyzowana skalą produkcji i odpowiedzialnością, jaka się z tym wiązała" - powiedział reżyser w wywiadzie dla Radio Times.
Teraz Cameron i Winslet znów połączyli siły przy pierwszym wspólnym projekcie od 25 lat, czyli długo oczekiwanej superprodukcji "Avatar: Istota wody", kontynuacji kultowego filmu z 2009 roku. Twórca filmu zapewnił, że nigdy nie było między nimi trwałych animozji.
"Z biegiem czasu oboje byliśmy chętni do ponownej współpracy, aby zobaczyć, o co chodzi temu drugiemu w tym momencie naszego życia i kariery" - zapewnił.
Cameron wyjaśnił, że Winslet stała się dużo odważniejsza na planie, po tym jak bardzo rozwinęła się jej kariera. "Jest bardzo władcza i rządzi na planie. Przysiągłbyś, że produkowała ten film" - stwierdził.
Z kolei Winslet zapewniła, że zawsze podziwiała filmowe umiejętności Camerona i uważa, że reżyser złagodniał od czasu wspólnej pracy nad "Titanikiem".
"Jim jest teraz znacznie spokojniejszy. W tamtych czasach nie było możliwości powiedzieć: 'To może się nie udać'. On musiał sprawić, żeby wszystko zadziałało" - wyznała.
"Wszyscy wtedy rozmawiali na temat rozmachu filmu 'Titanic'. Nie mogę sobie nawet wyobrazić tej presji. Z wiekiem uczymy się mówić: 'Popełniłem błąd'. Wszyscy jesteśmy teraz w tym lepsi, nieprawda?" - dodała aktorka.
Kontynuacja "Avatara" jest jedną z najdroższych produkcji w historii i Cameron akceptuje fakt, że więcej filmów z tej serii może nie być trafić na ekrany, jeśli "Istota wody" nie okaże się kasowym sukcesem.
"To proste. Gdyby 'Terminator' zawiódł, nie byłoby 'Terminatora 2'" - wyjaśnił.
"Jest możliwe, a może nawet prawdopodobne, że w czasach po pandemii, gdy ogromną popularnością cieszą się platformy streamingowe, nie uda nam się osiągnąć poziomu, który sprawi, że realizacja czterech kolejnych filmów z serii 'Avatar' okaże się rozsądną propozycją biznesową" - podsumował twórca.