Reklama

Jak odzyskał własne "ja"?

Piotr Adamczyk jest aktorem, producentem, restauratorem, a ostatnio triathlonistą. A niektórzy mówili, że nie ma życia po papieżu...

Już w czerwcu wystartuje w triathlonie, który od kilku lat jest rozgrywany w Suszu (woj. warmińsko-mazurskie). Zadanie potraktował poważnie, tym bardziej że wraz z Bartłomiejem Topą, Tomaszem Karolakiem i Łukaszem Grassem zostali honorowymi ambasadorami imprezy. Pod okiem trenera przygotowują się już od pół roku.

- Na początku czułem, że jestem wykończony. Podjąłem się tego wyzwania i wierzę, że się uda. Pokonuję własne słabości i odzyskuję formę - pochwalił się.

A ta się przyda - będzie musiał przepłynąć 1,9 km, przejechać na rowerze 90 km i przebiec 21,1 km. I to wszystko jednego dnia! Ale dzięki temu będzie mógł choć częściowo zrealizować marzenie z dzieciństwa.

Reklama

Bo mały Piotr Adamczyk marzył o tym, by zostać kolarzem. W karierze przeszkodziły mu... zbyt duże oczy. Przynajmniej taka jest oficjalna wersja.

- Jeździłem w wyścigach amatorskich. Któregoś razu mucha mi wpadła do oka, wywróciłem się na żwirze i okrutnie potłukłem. Wyścigu nie wygrałem, a wujek mi powiedział: 'Nie możesz być kolarzem, bo masz za duże oczy" - żartuje. Został wiec aktorem.

Tu tez nie było łatwo. Ledwo wyrobił sobie nazwisko, zaraz je stracił. Co prawda z Adamczyka awansował na Chopina, a następnie na papieża Jana Pawła II, ale potem, żeby odzyskać równowagę i zstąpić z piedestału, musiał grac uwodzicieli, kryminalistów, a nawet esesmana.

Robił to z taką pasją, że wkrótce stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów w kraju. I, jak twierdzi jeden z jego przyjaciół, nie była to tylko kwestia talentu.

- Piotr ma zaletę, która odróżnia go od innych gwiazd. Jest bezkonfliktowy, nie stroi fochów, nie krytykuje ekipy. Wchodzi na plan, robi swoje i wraca do domu - mówi.

Nic dziwnego, tam czeka na niego prawdziwa księżniczka - a przy okazji również aktorka - Anna Czartoryska.

O życiu prywatnym nie chce opowiadać. Opowiadają wiec inni, z reguły ci, którzy nie maja o nim żadnego pojęcia. Przyjmuje to ze spokojem.

- Mój medialny życiorys różni się od tego, który znam ja sam - twierdzi.

Chętnie spowiada się tylko ze swoich zawodowych planów na przyszłość. Już w maju otwiera własną kawiarnię. Lokal, który jest właśnie remontowany, znajduje się tuż obok jego restauracji Stary Dom w Warszawie.

- Już dziś zapraszam na pyszną szarlotkę, sernik i tort bezowy - zachęca. A przecież papieżowi się nie odmawia.

Ewa Gassen-Piekarska

Teleświat
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Adamczyk | życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy