Reklama

J.K. Rowling zdradziła, że jest ofiarą przemocy seksualnej

Jako że wzburzenie wywołane opublikowanym na Twitterze przez J.K.Rowling komentarzem dotyczącym sformułowania "osoby z menstruacją" trwa, napisała odpowiedź. W długim eseju ujawniła, że nie było jej zamiarem nikogo urazić oraz, że sama doświadczyła przemocy fizycznej i seksualnej.

Jako że wzburzenie wywołane opublikowanym na Twitterze przez J.K.Rowling komentarzem dotyczącym sformułowania "osoby z menstruacją" trwa, napisała odpowiedź. W długim eseju ujawniła, że nie było jej zamiarem nikogo urazić oraz, że sama doświadczyła przemocy fizycznej i seksualnej.
J.K. Rowling /Gary Mitchell/SOPA Images/LightRocket /Getty Images

Autorka serii książek o Harrym Potterze ani myśli posypywać głowy popiołem. Na nieprzychylne komentarze oraz opinie celebrytów i czytelników, zarzuty, że jest transfobicznie nastawiona do ludzi, którzy zmienili płeć, odpowiedziała esejem opublikowanym na swojej oficjalnej stronie internetowej. Długim esejem, bo jak sama zauważyła, trudno uchwycić kontekst jej wypowiedzi na Twitterze, bo ten nie pozwala publikować zbyt długich form. A jej zdaniem zarzewiem medialnej awantury było to, że nie została właściwie zrozumiana. Zbyt dosłownie. Cały esej znajduje się na stronie internetowej pisarki.

Można z niego wyczytać m.in., że J.K. Rowling nie akceptuje osądzania jej jako człowieka na podstawie jednego wpisu. Jej pierwotnym zamiarem było napiętnowanie "języka szkalującego kobiety", określające je jako "osoby z menstruacją". I że nigdy w życiu nie zaatakowałaby w żaden sposób osób transpłciowych czy homoseksualnych.

Podkreśliła wręcz, że homoseksualnym osobom czy transpłciowym należy się ochrona i w pełni na nią zasługują. Bo nikt nie wie lepiej od niej, czym jest strach.

Reklama

Wyznanie pisarki, że sama była ofiarą przemocy fizycznej i seksualnej, wywołało jednak mieszane komentarze. I to nie tylko dlatego, że zabrakło imienia i nazwiska sprawcy. Najczęściej pojawiającym się pytaniem było to, dlaczego ujawnia te informacje dopiero teraz. A tuż za nim nie brakowało sugestii, że jest to zagranie marketingowe, mające wzbudzić współczucie. I choć sama J. K. Rowling zaznaczyła od razu w eseju, że tak nie jest - że nie czuje się ofiarą tylko ocalałą - próbę uratowania wizerunku nie sposób uznać za udaną.

Prowadzący parki rozrywki inspirowane dziełami pisarki WarnerMedia także wydał w tej sprawie oświadczenie. Nad wyraz jednak zachowawcze. "Naszymi podstawowymi wartościami są różnorodność, integracja i szacunek dla wszystkich naszych gości i członków zespołu. Nasze parki rozrywki to miejsca, w których ludzie i rodziny każdego rodzaju mogę spędzić czas. Poza tym nie mamy żadnych komentarzy".

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: J.K. Rowling
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy