Izabela Trojanowska: Wzloty i upadki "boskiej Izy"
Jej życie to poruszająca historia wzlotów i upadków. Z tej lekcji umiała wyciągnąć wnioski.
Była objawieniem i symbolem seksu początku lat 80. Wystylizowana na zachodnią gwiazdę, jak z żurnala mód. Z przywiezioną prosto z londyńskiego salonu fryzurą z króciutką, postrzępioną grzywką (fryzura a'la Iza była najmodniejszy uczesaniem 1981 roku!), stała się pierwszą gwiazdą polskiej piosenki.
Jak kraj długi i szeroki nie było osoby, która nie znałaby przeboju "Wszystko, czego dziś chcę" Izabeli Trojanowskiej (59). Piosenkarka zdobywała złote płyty, główne nagrody na festiwalach w Sopocie i Opolu. Jej fanem był m.in. Lech Wałęsa.
- Pamiętam, że kiedy występowaliśmy razem z Izą, nasz autobus oblegały całe tłumy fanów płci męskiej z bukietami kwiatów, składając jej kolejne propozycje matrymonialne. Wtedy nie było komórek - dlatego przychodzili z aparatami fotograficznymi i błagali o wspólne zdjęcie. Kiedy podczas pewnego koncertu, w Bydgoszczy bodajże, Iza zapadła na zdrowiu, publiczność zażądała zagrania koncertu - obiecując, że sama zaśpiewa. I tak się stało! - wspomina lata 80. Romuald Lipko.
Wydawało się, że pani Izabela będzie królować na listach przebojów przez długie lata. I pewnie by tak było, gdyby nie jej nagła decyzja o opuszczeniu kraju. Szarzyzna, beznadzieja lat 80. stała się dla niej zbyt przytłaczająca. Doszły do tego problemy z komunistyczną władzą, która nie tolerowała gwiazdy jawnie sympatyzującej z "Solidarnością". Z mężem, informatykiem Markiem Trojanowskim,
postanowili więc szukać szczęścia za zachodnią granicą. Dziś już wiadomo, że ta decyzja odbiła się na całej karierze piosenkarki.
Gdy po roku 1989 wróciła do Polski, jej nazwisko nie budziło już gorących emocji. Od początku musiała walczyć o miejsce w świecie rozrywki. Płyta "Chcę inaczej" (z 1996 roku) nie powtórzyła sukcesu wcześniejszych krążków "boskiej Izy". Zapomnianej nieco gwieździe drzwi na salony otworzył dopiero producent filmowy Paweł Karpiński, który zaproponował jej rolę w serialowej produkcji "Klan".
Miała grać Monikę Ross - czarny charakter serialu, co początkowo nie wzbudziło jej entuzjazmu... Wiedziała jednak, że takie szanse trzeba chwytać w lot. Podpisała więc kontrakt i ze swego pięknego apartamentu w Berlinie przeniosła się do Polski. W czasie wolnym od zajęć w "Klanie" próbowała odnowić kontakty muzyczne, bo śpiew pozostał jej sercu najbliższy. Bardzo walczyła, by zdobyć nowy repertuar, nagrać kolejną płytę. Powrót do gry miał jednak wielką cenę. Goniąc za dawną sławą, zapominała o realnym życiu. Miłość na odległość w przypadku jej związku nie sprawdziła się. Rodziła tylko żale i nieporozumienia.
Rodzina pani Izabeli zaczęła się rozpadać. Nie uratowała jej nawet córka Roksana (22 l.), która próbowała łagodzić rodzinne waśnie i namawiała rodziców do pojednania. Wbrew własnym, wpojonym jej w katolickim domu, zasadom piosenkarka postanowiła zwrócić mężowi wolność.
Każda wojna niesie jednak ze sobą ofiary. Do opinii publicznej przedostawały się niepokojące informacje o jej stanie zdrowia psychicznego, o skłonności do uzależnień. W trudnym momencie terapią okazała się praca. Po latach starań nagrała wreszcie płytę "Życia zawsze mało". Wystąpiła też na festiwalach w Opolu i w Sopocie. One pozwoliły jej odzyskać dawną wiarę w siebie. Odżyła, nabrała wiatru w żagle. Przestała też zamartwiać się mijającym czasem.
Na scenie pani Izabela wciąż wygląda fantastycznie, świeżo i młodo. Żywiołowa i energiczna, pragnie porywać publiczność jak za swoich najlepszych lat.
ZJ
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!