Ingmar Bergman "od środka"
Należące do nieżyjącego już reżysera prywatne zapiski oraz inne materiały zostały przekazane przez Szwedzki Instytut Filmowy na wystawę w Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej w Los Angeles.
Linijka z piosenki Krisa Kristoffersona "He's a Pilgrim" poetycko opisuje szwedzkiego reżysera: "jest chodzącym zaprzeczeniem, częściowo prawdą a częściowo fikcją". I faktycznie, Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej (ta sama, która co roku przyznaje Oscary) zatytułowała swoją najnowszą wystawę poświęconą reżyserowi, który był inspiracją m.in. dla Martina Scorsese i Woody'ego Allena, "Ingmar Begrman: Prawda i Kłamstwa".
Jest to pierwszy moment od śmierci Bergmana w 2007 roku, kiedy fundacja jego imienia należąca do Szwedzkiego Instytutu Filmowego zgodziła się przekazać pamiątki po artyście na czas wystawy. Zastanawiający jest fakt, że w ciągu swojego życia Bergman podkreślał w wielu wywiadach, że nie trzymał żadnych swoich zapisków, skryptów, fotografii ani listów. Nie dbał nawet o to, co się stanie z jego filmami gdy umrze. Jednak, tak naprawdę, reżyser skrupulatnie kolekcjonował i chował pamiątki ze swojej ponad 60-letniej kariery. Zbiory te trzymał w domu na wyspie Faro na Morzu Bałtyckim.
"We wszystkim, co mówił, zawsze było źdźbło prawdy" - tłumaczy kurator Akademii Ellen Harrington. "Był jednak mistrzem snucia opowieści, więc wiele z sytuacji, które wydarzyły się w jego małżeństwie czy w relacjach z rodzicami zostały ukazane na ekranie. Ludzie mają w zwyczaju interpretować jego filmy jako autobiograficzne kiedy tak naprawdę, Bergman wkładał w nie ogromną moc twórczą i kreatywność" - opowiada o twórczości reżysera Harrington. "Skupiamy się na zależności pomiędzy życiem prywatnym Bergmana a jego twórczością i na odwrót" - mówi Nils Wernecke, kurator berlińskiej Deutsch Kinemathek, partnera Akademii przy wystawie. "Jego doświadczenia osobiste wypływały na jego prace. Pokazujemy, że to, co opowiadał nam z własnego życia, było podyktowane jego artystyczną kreatywnością" - dodaje Wernecke.
Zanim wystawa "Prawda i Kłamstwa" zostanie otwarta w czwartek 16 września, by zagościć na trzy miesiące w należącej do Akademii Fourth Floor Gallery, wydział filmowy Muzeum Sztuki w Los Angeles otworzy swój program "Szepty i Krzyki: Kino Psychologiczne Ingmara Bergmana". W najbliższy piątek będzie można obejrzeć "Personę" z 1966 roku oraz "Szepty I Krzyki" z 1973 roku, filmy, które jako jedne z niewielu obrazów obcojęzycznych zostały nominowane do Oscara w kategorii najlepszy film.
Bergman był nominowany do nagrody Akademii aż 9 razy. Statuetkę przyznano mu za "Źródło" z 1960, "Jak w zwierciadle" z 1961 oraz "Fanny i Aleksander" z 1982 roku.
Ponadto podczas pokazów filmów, Instytut Goethe'ego w Los Angeles przygotował mini-retrospektywę pod tytułem "Bergman i Niemcy", w której przedstawione zostaną filmy i losy reżysera, kiedy z powodu finansowych musiał uciec do tego kraju w latach 70. "Chciałem skupić się na wymiarze emocjonalnym i psychologicznym, bo to na nich Bergman budował swoje filmy. Reżyser używał kobiet jako "naczynia" do przenoszenia uczuć. Ważnym motywem jego twórczości jest również idea, że Bóg umarł" - opowiada Ian Birnie, dyrektor muzeum w L.A. Jak przyznają znawcy materii, szwedzki reżyser zasługuje na największe uznanie, nie tylko z powodu uznania światowej publiczności, ale również dlatego, że w świecie filmowców, Bergman stał się wzorem. "Bergman jest reżyserem filmowców. Nawet Jean-Luc Godard, choć o tak odmiennym od Bergmana stylu, żył w podziwie dla szwedzkiego mistrza" - opowiada Birnie.
Jak większość wybitnych twórców, Bergman miał wiernych aktorów, którzy pojawiali się w jego filmach - Liv Ullmann, Max Von Sydow i Harriet Andersson to tylko kilku z nich.
"Chociaż filmy Bergmana są złożone, trudne i bardzo emocjonalne, on potrafił zachować lekką atmosferą na planie. Bergman kiedyś powiedział, że obowiązkiem reżysera jest zadbać o przyjemną atmosferę na planie" - opowiada Bergmanie Brinie.
"Co ciekawe, Bergman, który zyskał światową sławę, nigdy nie był popularny w swojej ojczystej Szewcji" - mówi Jan Holmberg, menadżer Fundacji Bergmana. Holmberg nie uzyskał nawet wsparcia z kraju przy organizacji wystawy w Los Angeles.
"To, że od połowy lat 50. odnosił on nie tylko artystyczny, ale i finansowy sukces zagranicą było zaskoczeniem dla szwedzkiej widowni" - mówi Holmberg i dodaje: "Ludzie mówili, że jedynym wytłumaczeniem, dlaczego filmy Bergmana mogły się podobać, było to, że zagraniczna publiczność nie rozumiała szwedzkiego".
Wystawa poświęcona Bergmanowi będzie otwarta od 16 września do 12 grudnia