Reklama

Idealna do roli... królowych!

Mimo że jest znakomitą aktorką, to nie miała dotąd szczęścia do nagród. Ma na koncie zaledwie jedną nominację do Oscara za film "Miłość i śmierć w Wenecji" (1998). Czy ten stan rzeczy zmieni się za sprawą jej najnowszego obrazu - Jak zostać królem"?

Niewiele aktorek na świecie szczyci się odegraniem roli królowej w dwóch różnych filmach w jednym roku. Jeszcze mniej z nich ma prawdziwie arystokratyczne korzenie i drzewo genealogiczne pełne utytułowanych przodków. A już tylko jedna może z rozbrajającą szczerością wyznać, że jest siostrzenicą autora tekstu nekrologu królowej Elżbiety. Osobą tą jest Helena Bonham Carter, partnerująca Colinowi Firthowi w obsadzie tegorocznego oscarowego faworyta, czyli filmu "Jak zostać królem".

Kiedy Helenie Bonham Carter zaoferowano rolę królowej Elżbiety w filmie Toma Hoopera, była równie zaskoczona, co zaniepokojona taką propozycją. Jej znajomi i bliscy także nie kryli zdumienia.

Reklama

"Ale jak to? Już teraz?" - pytali aktorkę. Nie wyobrażali sobie innego obrazu filmowej Elżbiety, aniżeli sędziwa i majestatyczna Królowa Matka.

Tym sposobem, przygotowania do filmu stały się dla artystki nie lada wyzwaniem. W swej roli postanowiła, za wszelką cenę, wyjść poza istniejący w zbiorowej świadomości ikoniczny obraz królowej, nie popadając przy tym w infantylną manierę pokornej małżonki króla z problemami.

Przy okazji burzliwe losy pary królewskiej od dawna fascynowała aktorkę.

"Pamiętam ojca opowiadającego o jąkaniu Bertiego" - wspomina Bonham Carter - "Jego pokolenie dobrze znało ten temat. Niestety, dla współczesnej widowni to prawie zapomniana historia. A szkoda, bo losy Jerzego VI i Elżbiety mają w sobie wielki magnetyzm. Zgłębiając je, od razu zastanawiasz się, jak inni zachowaliby się na ich miejscu".

"Przecież były to czasy, w których do końca nie rozumiano złożonej istoty jąkania. Problemy monarchy można porównać z tremą w trakcie występów scenicznych. Pech chciał, że został królem w erze świetności radia, a jego poddani pragnęli usłyszeć w nim swego przywódcę. Kilka lat wcześniej taka sytuacja nawet nie miałaby miejsca. Tylko nieliczni wiedzieli jak brzmi prawdziwy głos władcy, więc jąkanie nie miało żadnego znaczenia" - dodaje gwiazda.

Przed rozpoczęciem zdjęć do "Jak zostać królem" Helena Bonham Carter poświeciła sporo czasu studiując filmy, książki i archiwalia poświęcone królowej Elżbiecie. Być może w lepszym przygotowaniu do roli dopomógł fakt, że sama wywodzi się z arystokratycznej angielskiej rodziny.

Jej pradziadek był premierem w latach 1908-1916, a stryj - znany wydawca - dobrze znał królową Elżbietę. Chociaż sam zmarł wcześniej od monarchini, przeszedł do historii jako autor tekstu, który trafił na jej nekrolog. Sama Bonham Carter poznała królową osobiście w 1985 roku na uroczystej premierze filmu "Pokój z widokiem".

Mimo początkowych obaw aktorka potraktowała udział w "Jak zostać królem" jako wielkie wyróżnienie. Swoją rolę nazwała później osobistym wyrazem szacunku dla osoby, którą miała zaszczyt sportretować.

"Nasza obecna królowa ma to niezwykle silne poczucie obowiązku, które odziedziczyła w genach po swojej matce. To daje moim rodakom poczucie ciągłego obcowania z duchem Królowej Matki. Sądzę, że pogodne usposobienie było jej kluczem do długowieczności, a optymizm stanowił cenną przeciwwagę dla depresyjnego usposobienia Bertiego, którego całe życie wspierała i kochała. Postrzegam ją jako dzielną wojowniczkę i jedną z najjaśniejszych postaci w naszej współczesnej historii" - podsumowuje Brytyjka.

"Jak zostać królem" w polskich kinach już od 28 stycznia.

Jeśli nie wiesz, gdzie będziesz mógł obejrzeć tę lub inną interesującą cię produkcję, sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama