Reklama

Ich pierwsze ważne role

Wielu z nas, gdy ogląda pierwsze ważne role hollywoodzkich gwiazd, ma ochotę jęknąć: - Ależ oni się zmienili! Czy tylko z wyglądu? Zobaczmy, jak swoją drogę na szczyt zaczynali ci naprawdę wielcy.

Piękni, bogaci, znani i pożądani. Należą do światowej czołówki aktorów, tabliczki z ich nazwiskami zdobią zaś hollywoodzką Aleję Sław (Walk of Fame przy Hollywood Boulevard w Los Angeles).

Każdy z nich był jednak kiedyś debiutantem z trudnym do zapamiętania nazwiskiem i dopiero ten jeden film zwrócił na nich uwagę świata. Jeden? Ano tak. Zobaczmy, jak drogę do naszych serc torowali sobie najlepsi.

Julia Roberts marzyła o pracy weterynarza. - Chciałam żyć cichutko. To brat Eric miał być gwiazdą, ja planowałam rzucić kino - mówi. Zrobiłaby tak, gdyby nie niespodziewany sukces komedii o jedzeniu i miłości "Mystic Pizza" (1988). Dostała za rolę 50 tys. dolarów.

Reklama

Ważne były jednak nie pieniądze, lecz to, co przyszło potem - fascynacja reżyserów. Każdy chciał ją mieć! Niedawno za kolejny film o jedzeniu i miłości ("Jedz, módl się, kochaj") zarobiła 10 mln dolarów. Który smakował jej lepiej?

To samo pytanie można zadać dwóm Tomom - Cruise'owi i Hanksowi. Dzisiaj to ludzie-instytucje, są jednak zmęczeni przebywaniem w centrum uwagi filmowego wszechświata. A popatrzmy na ich pierwsze ważne role: Hanks zapadł nam w pamięci dzięki komedii "Plusk" (1984), Cruise - dzięki "Ryzykownemu interesowi" (1983).

Wtedy to byli młodzi chłopcy, przepełnieni entuzjazmem. Dzisiaj mają wyspy, pałace i samoloty, ale też kłopoty z nękającymi fanami oraz zobowiązania, z których nie zawsze mają chęć się wywiązywać. Znudzeni czy zadowoleni, wszyscy wielcy są dziś inni niż kiedyś.

- Nadgryzł nas ząb sławy - mówi Johnny Depp (dostawał 45 tys. dolarów za odcinek "21 Jump Street". To niewiele, gdy pomyśleć o 55.5 mln dolarów za ostatnią część "Piratów z Karaibów). I ma rację!

Angelina Jolie kocha pracę. Czy jednak w filmie o modelce, która umarła na AIDS - "Gia" (1998) - nie wyglądała bardziej naturalnie? - Teraz ta kobieta to chodząca reklama chirurga plastycznego - żartuje Cameron Diaz.

To właśnie ona jako jedna z nielicznych ("Maska" z 1994 r.) zdaje się stąpać twardo po ziemi. - Lubię Hollywood, ale wiem, że szczęście jest gdzie indziej - mówi Diaz (wybiła się dzięki roli w "Masce"), która za "Aniołki Charliego" dostała niedawno 20 mln dolarów.

Maciej Misiorny

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: role
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy