Ian McKellen: Wyznanie, że jest gejem, uczyniło go... lepszym aktorem
Ian McKellen wspomina, że gdy w 1988 r. ujawnił publicznie, że jest gejem, wszystko w jego życiu diametralnie zmieniło się na lepsze. Zauważył też, że dzięki temu wzniósł się na wyższy poziom jako aktor. Poza tym, to coming out wpłynął na to, że odważył się przejść z teatru do filmu.
Ian McKellen dokonał coming outu, gdy brał udział w rozmowie na kanale Radio 3, dla której tłem było to, że rząd Margaret Thatcher przyjął w Wielkiej Brytanii szereg przepisów zabraniających "promowania homoseksualizmu" przez władze lokalne. W ferworze wywiadu, zupełnie tego nie planując, gwiazdor przyznał, że jest gejem.
"Niemal z dnia na dzień wszystko w moim życiu zmieniło się na lepsze - zmieniły się moje relacje z ludźmi i całe moje podejście do aktorstwa" - wspomina teraz McKellen w rozmowie z Variety. "Typ aktorstwa, w którym byłem dobry, polegał wyłącznie na przebieraniu się - mówieniu śmiesznym głosem czy obieraniu dziwnego chodu. Rysowałem wszystko grubą kreską, żeby wyjaśnić widzom, kim jest moja postać. Natomiast po coming oucie po prostu stawałem się tą postacią" - opowiada.
Gwiazdor zauważył, że jeśli musiał zapłakać na scenie, to po ujawnieniu się ze swoją seksualnością, łzy płynęły mu bez wysiłku. Był bardziej dostępny emocjonalnie, a także bardziej obecny. Gdyby nie nastąpiła w nim ta zmiana, wątpi, czy byłby w stanie przejść do branży filmowej, gdzie kamera potrafi łatwo wychwycić i wyeksponować każdy fałsz.
W tym samym wywiadzie 84-latek odniósł się też do kwestii swojej emerytury. "Przejść na emeryturę? I co miałbym robić? Nigdy nie miałem okresu, w którym nie pracowałem, ale mam świadomość, że lada chwila może coś mi się przytrafić, co nie pozwoli mi więcej pracować. Dopóki jednak kolana trzymają, a pamięć działa wyśmienicie, dlaczego miałbym dalej nie pracować? Myślę, że obecnie jestem całkiem dobrym aktorem" - stwierdza Brytyjczyk.
Jego najnowszy film to thriller pt. "The Critic", który miał premierę 7 września na festiwalu w Toronto.