Humphrey Bogart i Lauren Bacall: Lepszego romansu nikt nigdy nie napisał

Humhrey Bogart i Lauren Bacall w filmie "Wielki sen" /Screen Prod / Photononstop /East News

Dzieliła ich różnica 25 lat, ale rozumieli się doskonale. Znali swoje słabości i akceptowali je.

Gdy 17-letnia Betty Peske wybrała się z koleżanką do kina na "Casablankę", nie uwierzyłaby, gdyby ktoś jej powiedział, że za niecałe dwa lata Bogart zostanie jej ekranowym partnerem, za trzy - mężem, a ona sama przysięgę złoży jako Lauren Bacall.

Podczas kręcenia jej debiutanckiego "Mieć i nie mieć" Bacall nie umiała opanować zdenerwowania. Onieśmielała ją kamera i przytłaczała sława partnerującego jej Bogarta, choć wcale nie pociągał jej jako mężczyzna. Na szczęście jego dobroduszne żarty dodały jej animuszu i wkrótce stanowili zgrany aktorski zespół. Po trzech tygodniach pojawiło się coś jeszcze. "Byliśmy w mojej przyczepie, wygłupialiśmy się - wspominała - kiedy nagle pochylił się, chwycił mnie delikatnie pod brodę i pocałował".

To był impuls i Bogart zawstydził się. Może dlatego, że Lauren była od niego o 25 lat młodsza? Poza tym w domu czekała na niego żona, a na Bacall miał już oko reżyser Howard Hawks, któremu małżeństwo nigdy w niczym nie przeszkadzało. Bogart też nie zamierzał zważać na cudze opinie, w Hollywood był znany z ciętego języka i stanowczości. Według swego biografa, Erica Laxa, prywatnie nie różnił się wiele od postaci, które grał. Nie znosił układów i nikomu się nie podlizywał, zawsze mówił i robił to, co uważał za słuszne.

Reklama


Zupełnie inna była Mayo, jego trzecia żona. Przyjazna i energiczna na trzeźwo, po alkoholu stawała się agresywna, a wtedy na głowie Humphreya lądowały rośliny doniczkowe i talerze. Znosił to do czasu, gdy Mayo podpaliła ich dom, podcięła sobie żyły, ugodziła go nożem. Ale prasie, która przezwała ich "Wojującymi Bogartami", nie lubił się zwierzać: "Nie dałbym dwóch centów za kobietę bez charakteru" - mówił.

Charakter Bacall musiała mieć mocny, bo Bogie kompletnie stracił dla niej głowę. "Mieć i nie mieć" stało się hitem, a wytwórnia Warner Bros nie mogła doczekać się, by wypuścić kolejny film z kasowym duetem. Narzekał tylko Hawks: "Bogie zakochał się w postaci, którą grała Bacall, więc musiała grać ją już do końca życia" - twierdził. Oboje rzeczywiście odtwarzali kolejne warianty tej samej roli, w "Wielkim śnie" on znów wcielił się w zranionego twardziela, ona w tajemniczą femme fatale. W przerwach jak zakochani nastolatkowie wymykali się z planu. Bogart wniósł o rozwód. Ze ślubu z Lauren 21 maja 1945 r. Paramount nakręcił dokument. Razem pokroili tort: "Niech wszystkie ich sceny będą scenami miłosnymi" - życzył nowożeńcom narrator. Bacall, cała w emocjach, niewiele zapamiętała z ceremonii. Dopiero na filmie zobaczyła, że gdy Humphrey pochylił się do pocałunku, wstydliwie podsunęła mu tylko policzek i wyszeptała: "O rety!".

W ciągu kolejnych lat powstały dwa filmy ugruntowujące ich znany już szerokiej publiczności wizerunek: "Mroczne przejście" i "Key Largo". Bacall, obdarzona wyjątkową aktorską intuicją i niezależnością, nie obruszała się na rady męża. Całe Hollywood dywagowało, czy ich relacja jest bliższa rodzicielskiej, czy małżeńskiej. Bacall, która widziała swojego ojca tylko raz w życiu, przyznawała rację plotkarzom: "Bogie był jakby moim ojcem. Pokazał mi drogę - mówiła. - Nauczył mnie zasad hollywoodzkiej gry. Wysokich standardów i ceny, jaką się płaci, by je utrzymać".

Humphrey nazywał ją "Dzieciną" i wcale nie kwapił się do prawdziwego ojcostwa. Gdy usłyszał, że żona jest w ciąży, pokłócili się jak nigdy. "Nie przyszło mi do głowy, że mając 48 lat, nie był gotowy, by zostać ojcem. Wrzeszczał, że nie ożenił się ze mną tylko po to, żebym zaraz została mu odebrana przez dziecko" - wspominała. Następnego dnia napisał do niej list - tłumaczył, że boi się być złym ojcem. Jego własne doświadczenia z dzieciństwa napawały go wątpliwościami, czy sprosta tej roli.

Jego zamożni rodzice, chirurg i artystka, zajęci pracą lub kłótniami, dzieci trzymali na dystans. "W naszej rodzinie pocałunek był wielkim wydarzeniem" - wspominał. I chyba słusznie miał wątpliwości. "Mój ojciec był już starszy, miał swoje ustalone ścieżki. Chodził do pracy, potem chciał być ze swoją żoną, napić się i zjeść. Wtedy robiła się już pora, bym szedł do łóżka. Weekendy spędzał na swojej łódce. Dzieci to nie była jego bajka - mówił w wywiadzie jego syn Steve. - Nie był złym ojcem, ale po prostu nigdy za dobrze się nie poznaliśmy".

Trzy lata później Bacall zostawiła małego Steve’a w Los Angeles, by dołączyć do męża w Kongo, na planie "Afrykańskiej królowej". Aktor chwalił się, że z całej ekipy jako jedyny nie cierpiał na grypę żołądkową - żywił się tylko puszkowaną fasolą i szparagami, które popijał whisky. Chwalił też żonę za porzucenie roli hollywoodzkiej gwiazdy: gotowała, prała, niańczyła wszystkich, a nawet... krochmaliła jego bieliznę. Niewygody opłaciły się, za rolę otrzymał swą jedyną statuetkę Akademii.

Lauren zapisała, że w oscarową noc byli najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem. "Bogie miał swój jacht, mnie, naszego syna... a nasze drugie dziecko było w drodze" - córka Leslie, która urodziła się w 1952 r. To nie przypadek, że Lauren przed sobą i dziećmi wymieniła łódkę - pływanie było największą miłością jej męża. Bogart na całe dnie znikał na jachcie Santana, Lauren za to nie przepadała za przyprawiającym ją o mdłości chybotaniem i na łodzi bywała rzadko. "Jedyny raz, gdy mój mąż dał mi powody do zazdrości, nie dotyczył kobiety, ale łodzi" - żartowała we wspomnieniach, ale nie była to prawda.

Był ktoś, kto w przeciwieństwie do niej lubił żeglować z Bogartem: Verita Petersen, jego perukarka i kochanka jeszcze z czasów "Casablanki". W swej książce pisała: "Wydawało mi się szczytem hipokryzji mieć cokolwiek wspólnego z domowym życiem Bogiego, ale chociaż zgadzał się ze mną w założeniach, to zauważał również, że podejrzane byłoby, gdybym nie zachowywała się jak zwyczajna asystentka. Tak więc zostałam zaznajomiona z Lauren i dwójką dzieci bardziej, niż bym chciała".

Nie jest jasne, czy Bacall, która raz przyłapała ich w łóżku, wiedziała o wieloletnim romansie, czy może uznała to za jednorazowy wyskok. Sama była podejrzewana o romans z Frankiem Sinatrą. Grunt, że żaden skok w bok nie zniszczył ich małżeństwa: "Nikt nigdy nie napisał romansu lepszego niż nasz" - twierdziła.

Nie był to jednak najdłuższy z romansów. Długo nie zwracali uwagi na paskudny kaszel Bogiego, a brak apetytu przypisywali zdenerwowaniu związanemu z nową rolą. Gdy niechętny lekarzom aktor trafił w końcu na badania, diagnoza była jasna: rak przełyku. Bogart, od lat palący kilkadziesiąt papierosów bez filtra dziennie, a nikotynowy osad spłukujący litrami whisky, jak zwykle zachował opanowanie. Przeszedł ponad 9-godzinną operację usunięcia guza, dwóch węzłów chłonnych i żebra, a w trakcie wycieńczającej chemioterapii przestawił się na papierosy z filtrem. "Całkiem niezłe" - nie tracił fasonu.

Chudł jednak dalej, w końcu musiał przesiąść się na wózek inwalidzki, ważył już niecałe 40 kg. Umarł w domu, 3 tygodnie po swoich 57. urodzinach. Lauren doskonale zapamiętała ostatnią wspólną chwilę: "Ubrałam się, by zaprowadzić dzieci do szkółki niedzielnej, pocałowałam go i powiedziałam, że zaraz będę z powrotem. 'Do widzenia, Dziecino' - powiedział. Gdy wróciłam, był już w śpiączce".


Mariola Pawlak

Życie na Gorąco Retro
Dowiedz się więcej na temat: Humphrey Bogart
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy