Henryk Bista: Przyćmiewał aktorów pierwszego planu
W teatrze i filmach zagrał w sumie ponad 250 ról. Mistrz epizodu, przyćmiewał aktorów pierwszego planu. W niedzielę, 8 października, mija 20 lat od śmierci Henryka Bisty.
Wyraziste kreacje, jakie tworzył na scenie i ekranie, na długo zapadały w pamięć widzów. Chociaż wśród ról, które grywał, większość była drugoplanowych, to potrafił "skraść" uwagę najkrótszym epizodem. Karierę Henryka Bisty przerwała jego przedwczesna śmierć.
Urodził się w 1934 roku w Kochłowicach (dziś dzielnica Rudy Śląskiej). Nie od razu wybrał drogę aktorstwa - studiował najpierw architekturę na Politechnice Warszawskiej. I chciał zostać reżyserem. Kiedy okazało się, że nim zacznie się uczyć tego zawodu, najpierw musi mieć "zaliczone" jakieś inne studia, zdał na wydział aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.
W 1958 roku, od razu po uzyskaniu dyplomu, zadebiutował w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, jednak wkrótce wrócił do Warszawy, gdzie dostał angaż do Teatru Ateneum. W stolicy występował przez rok, później dwa lata pracował w Lublinie, w tamtejszym teatrze im. Juliusza Osterwy. W 1962 r. zdecydował się osiąść na stałe nad morzem i związał się z gdańskim teatrem na 30 lat. Dopiero w 1992 r. znowu zmienił miejsce zamieszkania, kiedy to został członkiem zespołu warszawskiego Teatru Współczesnego.
Na teatralnych deskach grywał role pierwszoplanowe, tworząc znakomite kreacje zarówno w klasyce, m.in. dramatach Szekspira, Mickiewicza czy Słowackiego, jak i w repertuarze współczesnym.
Szeroka publiczność znała Henryka Bistę przede wszystkim z ról filmowych - mimo że aktor przeważnie pojawiał się na drugim planie. Każda jego kreacja była prawdziwą perełką, dopracowaną w najmniejszym szczególe do perfekcji. Wystarczała mu krótka scena, żeby pokazać, kim jest jego bohater, nadać postaci wielowymiarowość. Nazywany był wręcz kameleonem, bo potrafił zagrać dosłownie wszystko.
Zadebiutował w kinie, mając już 10-letnie doświadczenie teatralne, w 1968 roku w filmie Pawła Komorowskiego "Ostatni po Bogu". Jednak największą popularność przyniosły mu role, które tworzył od drugiej połowy lat 80. A jest z czego wybierać, bo liczba filmów i seriali, w których w sumie zagrał, jest imponująca - ponad 160! Niezapomniane kreacje aktora to m.in. oszukany klient banku w "Vabanku" Juliusza Machulskiego (1981), sędzia w "Piłkarskim pokerze" Janusza Zaorskiego (1988), właściciel sklepu filatelistycznego w "Dekalogu X" Krzysztofa Kieślowskiego (1988).
Jedną z najwybitniejszych ról Bisty był Senator w filmie Tadeusza Konwickiego "Lawa. Opowieść o "Dziadach" Adama Mickiewicza" (1989). W 1990 roku na festiwalu filmowym w Gdyni aktor dostał za nią Złote Lwy w kategorii "najlepsza drugoplanowa rola męska". Młodzi widzowie znali aktora jako demonicznego Wielkiego Elektronika - czarny charakter z filmów "Podróże Pana Kleksa" (1985) i "Pan Kleks w kosmosie" (1988).
Henryk Bista był tytanem pracy. Nie tylko grał w teatrze i licznych produkcjach filmowych i telewizyjnych, ale pracował też w Trójmieście jako pedagog, ucząc zawodu młodych adeptów aktorstwa. O jego życiu prywatnym wiadomo było niewiele, bo starał się nim nie dzielić z innymi. Ci, którzy go znali, wspominają aktora jako człowieka życzliwego, pogodnego i pełnego ciepła.
Przez ostatnie lata życia zmagał się z ciężką chorobą, jednak wciąż pracował. I czekał - wraz z żoną Urszulą - na wymarzone, nowe mieszkanie, snując plany, jak je urządzić. Nie zdążył się przeprowadzić, zmarł w 1997 r. w wieku 63 lat. Spoczął na Starych Powązkach. Po śmierci żony został jednak ekshumowany i pochowany wraz z nią na Cmentarzu Komunalnym we Włocławku.