Henry Cavill: Specjalne przesłanie na Nowy Rok
Znany z roli Geralta z Rivii Henry Cavill swój kolejny wpis w mediach społecznościowych zaczął od złożenia życzeń noworocznych. Nie, to nie pomyłka. Aktor swoje słowa skierował do tych, którzy 12 lutego celebrują Nowy Rok, czyli głównie do mieszkańców Azji.
Chiński Nowy Rok rozpoczął się 12 lutego, a świętuje się go w zasadzie na całym świecie - wszędzie tam, gdzie dotarli i osiedlili się emigranci z Państwa Środka. Zgodnie z kalendarzem księżycowym temu rokowi patronuje wół, który symbolizuje harówkę, ale i dobrobyt. Ten aspekt Henry Cavill podkreślił w swoim najnowszym poście, opublikowanym na Instagramie i Facebooku.
"Miejmy nadzieję, że rok Wołu oznacza postęp w odniesieniu do roku poprzedniego. Dla moich przyjaciół ze Wschodu może to czas, by ruszyć naprzód" - napisał.
Żeby z tej okazji zmotywować swoich fanów do działania, aktor napisał też specjalne przesłanie, które opublikował na stronie producenta odżywek fitnesowych - MuscleTech. Zaznaczył, że przyda się też przyjaciołom z Zachodu, którzy Nowy Rok rozpoczęli ponad miesiąc temu, ale jeszcze się nie zebrali do działania. W tekście, który nazwał blogiem, Cavill wyjaśnił na czym polega jego sekret "w pokonywaniu fizycznych i psychicznych przeszkód".
Aktor wyznał, że w czasie świąt Bożego Narodzenia miał ogromny kryzys psychiczny, związany z doznaną na planie kontuzją uda. Na okrągło szukał wymówek i użalał się nad sobą, zarzucił też treningi. Teraz ma inne wymówki - praca, zabiegi fizjoterapeutyczne wypełniają mu "cały czas". Niektóre wymówki - jego zdaniem - mają podstawy, "co może uczynić je jeszcze bardziej niebezpiecznymi". Inne dotyczą lęku, że długotrwałej i bolesnej kontuzji nabawił się właśnie podczas ciężkich treningów. Czy zatem powinien wracać do ostrych ćwiczeń? Tak, bo "vincit qui se vincit", czyli "ten zwycięża, kto pokonuje samego siebie" - przypomina Cavill, cytując łacińską maksymę.
Następnie Cavill odniósł się do swojego niedawnego wpisu, w którym zdradził, że codzienne ćwiczenia rehabilitacyjne zaczyna przed wschodem słońca. "4:30 rano to bardzo wcześnie, by wstać i iść na siłownię, pobiegać, popływać lub pojeździć na rowerze. Wiem to, czuję to i tak, absolutnie wolałbym tego nie robić, ale muszę. Bo jest to niezbędna część mojej fizjoterapii i jeśli chcę prawidłowo zaleczyć kontuzję, by móc w przyszłości znowu ciężko pracować i trenować bez ryzyka, że kontuzja się odnowi, to po prostu muszę wstać z łóżka i wyjść. Teraz możesz powiedzieć: 'Ale masz powód, żeby wstawać o 4:30'. Racja, ale to nadal wybór, moim wyborem jest także to, że w każdy poniedziałek rano próbuję pobić swoje dotychczasowe wyniki" - napisał.
Cavill przyznaje wprost, że wstawanie przed świtem, by zmuszać ciało do ćwiczeń jest "do bani". To znaczy on uważał tak na początku. Z czasem jednak "zaczęła się zabawa". Uważa, że taki hart ducha, jaki on osiągnął, dostępny jest dla każdego. A przełamywanie się przynosi słodkie owoce. "Dodaj do tego trochę dyscypliny dietetycznej i odrobinę podniecenia, kiedy zaczniesz dostrzegać zmianę nie tylko w swoim ciele, ale także w swoim spojrzeniu, a wtedy zaczniesz odczuwać ten specyficzny rodzaj osobistej przyjemności, wynikającej z ciężkiej pracy" - zachęca aktor. I żartuje, że nie trzeba też od razu porywać się na ćwiczenia, które "przestraszyłyby bogów". Wystarczy wstać i się ruszyć. A reszta przyjdzie sama.
"Siła wewnętrzna jest dostępna, wystarczy po nią sięgnąć. Sam sięgnąłem po nią w miniony weekend, poszedłem na siłownię i wreszcie wykonałem trening górnej części ciała. Zorganizowałem się, zaplanowałem i dotarłem do celu. Bez wymówek" - przekonuje w swoim tekście Cavill. Gwiazdor wręcz obiecuje, że każdy może poczuć to, co on. "Zróbmy to, ty i ja. Razem zdefiniujmy siłę na nowo" - zaapelował na koniec.