Reklama

Helena Třeštíková: Praca dokumentalisty dokarmia tolerancję

- Nie jestem bezkrytyczna wobec swoich bohaterów. Mam wiele uwag do tych, których obserwuję. Myślę jednak, że praca dokumentalisty dokarmia tolerancję - mówi Helena Třeštíková, czeska dokumentalistka, która we wtorek na 14. Festiwalu Millenium Docs Against Gravity wygłosi wykład mistrzowski.

Rodzina Strandów jest jedną z sześciu, które przez okres 35 lat obserwowała Helena Třeštíková - kronikarka czechosłowackiego, a później czeskiego życia w okresie transformacji, określana "filmowym sumieniem Czech" albo "legendą filmu dokumentalnego".

Ivkę Sykorovą i Vaska Strandę - bohaterów "Historii małżeńskiej" Třeštíkovej - poznajemy u progu nowego życia, kiedy mają wejść w związek małżeński. Jak mówią - oboje młodzi studenci architektury, piękni dwudziestoletni - ona spodobała się jemu, a on jej, i dlatego chcą wziąć ślub. "To chyba nic strasznego" - mówi jedno z nich w 1980 roku.

Reklama

Widzimy potem, jak zamieszkują razem - przez miesiące - aż do narodzin Honzy, pierwszego syna, który pojawia się na świecie kilka miesięcy po ślubie - w remontowanym mieszkaniu.

Na początku mają tylko jeden stół, na którym oboje rozkładają swoje arkusze kreślarskie. Gdy chcą zjeść, muszą odłożyć projekty na bok. Z czasem przychodzą kolejne wydarzenia z życia - choinka, którą trzeba wystać w kolejce, obrazki, które maluje i na których zarabia Ivanka, i w końcu kolejny syn. Ona w tym czasie uczy się robić knedliki i razem z mężem kończy studia. W międzyczasie pojawiają się meble, chęć zamiany mieszkania i kolejne dziecko, jedyna córka, Tereza.

Ponownie spotykamy ich po 13 latach, w 1999 roku, w dużym domu, z piątką dzieci. Najstarszy ma ponad 18 lat, najmłodszy - trzy. Strandowie otwierają swój sklep z meblami, który - o czym jeszcze nie wiedzą - naznaczy przyszłość ich i ich dzieci na najbliższe kilkanaście lat. Drugi syn, jak opowiada jego ojciec, "czasami o 7 rano wstaje, wypija piwo, wypala papierosa i dopiero wtedy idzie na lekcję czeskiego".

Na ścianie domu pojawiają się kolejne kreski, którymi rodzice oznaczają, ile urosły dzieci. Z czasem matka zapada na depresję, z czasem trafia do szpitala psychiatrycznego. Gdy wraca, a są prawie 30 lat po ślubie, mówi jak pierwszego dnia reszty swojego życia: "podobamy się sobie".

Projekt, którego efektem jest "Historia małżeńska", został zainicjowany w 1980 roku. Třeštíková miała dla czeskiej telewizji filmować sześć par. Celem obserwacji było dowiedzenie się, dlaczego tak wiele par się rozstaje. Choć obserwacja metodą, jak nazywa ją dokumentalistka, "czasozbiorczą", rozciągnęła się do 35 lat, a wszystkim parom zostanie ostatecznie poświęcony cykl telewizyjny, to tylko Strandowie - najbardziej "intensywna" z sześciu rodzin - stali się bohaterami filmu pełnometrażowego.

- Na samym początku, gdy szukaliśmy sześciu małżeństw, które będziemy obserwować, poszliśmy do urzędu stanu cywilnego. Tam spotkaliśmy Strandów, którzy właśnie ustalali datę swojego ślubu. Podejrzewam, że głównym powodem, dla którego zgodzili się wziąć udział w projekcie, była nadzieja na to, że będą mieli przynajmniej ładnie nakręcony ślub - opowiadała reżyserka podczas spotkania z widzami, po pokazie filmu w ramach 14. Festiwalu Millenium Docs Against Gravity.

- Strandowie to prawdziwi ludzie. Może są trochę specyficzni, a film jest pewnym zagęszczeniem najbardziej wyraźnych scen, jednak nic nie zostało przez nas sprowokowane - dodała.

Jak wyjaśniła, rodzina Strandów była filmowana w nieregularnych odstępach czasu, ponieważ "życie jest tak samo chaotyczne". - Nie było żadnej reguły, która porządkowałaby częstotliwość zdjęć. Ta przypadkowość była podobna do tej, która wydarza się nam na co dzień - powiedziała. Třeštíková, pytana o nieobecność polityki w "Historii małżeńskiej", przypomniała, że kiedy w Czechach trwała Aksamitna Rewolucja, projekt był w fazie przerwy. - Robiłam wtedy co innego i trudno jest wrócić do tego czasu. Też dlatego, że częścią przyjętej przeze mnie metody jest filmowanie tylko tego, co dzieje się teraz. Nie pytam o przeszłość, nie wracam do niej. Jeśli pojawia się na ekranie, to dlatego, że bohaterowie sami o niej mówią. Ja tylko śledzę to, co się dzieje - powiedziała.

Ważne dla Třeštíkovej - jak mówiła - jest to, że film traktujący o jednej rodzinie opowie widzom jednocześnie o czeskim społeczeństwie - o dużej zbiorowości, ale "wąskim spojrzeniem". Że na przykładzie bohaterów żyjących na styku "małej i wielkiej historii" można opowiadać też szeroko o danych czasach i danej rzeczywistości.

Helena Třeštíková jest jedną z dwóch tegorocznych głównych bohaterek festiwalu. Podczas wydarzenia zostanie zaprezentowany - po "Historii małżeńskiej" i "Mallory" - jeszcze jeden jej film, "Prywatny wszechświat". Po projekcji, która odbędzie się we wtorek w warszawskiej Kinotece, reżyserka wygłosi wykład mistrzowski.

Głównym bohaterem "Prywatnego wszechświata" Třeštíkovej - absolwentki wydziału reżyserii Praskiej Szkoły filmowej FAMU, byłej minister kultury (przez jeden miesiąc, w 2007 roku) -  jest Honza, syn jej przyjaciółki. Dorastający w hipisowskim domu chłopak staje się świadkiem upadku komunizmu, dojścia Vaclava Havla do władzy i trudnego okresu transformacji lat 90.

14. Festiwal Millenium Docs Against Gravity to największy festiwal filmów dokumentalnych w Polsce. W tym roku w programie wydarzenia znalazły się m.in. pokazy ponad 140 filmów oraz spotkania z ponad 80 twórcami z całego świata. Wydarzenie potrwa do 21 maja.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy