Harrison Ford: Jego pasje to lotnictwo, stolarka i... żona
Lubi owoce morza, samoloty i spacery z ukochaną żoną, o 22 lata młodszą aktorką Calistą Flockhart. Aktorstwo nie jest już na pierwszym miejscu. "Ale Indianę Jonesa zawsze chętnie zagram" - odgraża się Harrison Ford.
Starszy pan? Nic z tych rzeczy. Odtwórca kultowych ról Hana Solo i Indiany Jonesa nigdy nie czuł się równie dobrze, jak teraz. A warto wiedzieć, że 13 lipca skończył 78 lat.
"Kiedy na niego patrzę, mam wrażenie, że wciąż jest małym chłopcem, który chce się bawić" - mówi żona aktora, Calista Flockhart.
Zakochany w niej po uszy Harrison odpowiada: "Gdyby nie ona, nie wiem, co by się działo. Nie miałbym w sobie nawet jednej setnej tej radości".
Znakomita forma Forda wynika nie tylko z udanego małżeństwa, ale też z dystansu, jakiego nabrał do sławy.
"Kiedyś obraziłem się na cały świat o to, że nie mam Oscara. Nominacja za rolę w 'Świadku' (1985) to za mało, myślałem. Kręciłem nosem, bojkotowałem przyjęcia, zachowywałem się jak głuptas" - wylicza.
Zły humor prysł, gdy w 2002 roku otrzymał Złoty Glob za całokształt pracy.
"Dziś o nagrodach nawet nie myślę. Wreszcie mam luz" - mówi.
Uważa, że zawdzięcza go największej pasji swego życia, jaką jest lotnictwo. Ma licencję pilota, a w prywatnym hangarze kilka wspaniałych awionetek. Lubi też stolarkę.
"Jako młody aktor dorabiałem do czynszu, robiąc meble dla znajomych. Wykonałem nawet niezły stół dla George'a Lucasa i dlatego zagrałem Hana Solo w 'Gwiezdnych wojnach'" - śmieje się.
"Za to do roli Indiany Jonesa w cyklu Stevena Spielberga nie musiałem już zbijać żadnych mebli" - wspomina.
Niedawno zgodził się wcielić w tę postać po raz szósty w filmie, którego premiera odbędzie się w 2021 roku.