Halina Wyrodek: Legenda Piwnicy pod Baranami była szalona i bezkompromisowa
Halina Wyrodek, legenda krakowskiej Piwnicy pod Baranami, zmieniła swoje nawyki życiowe po diagnozie poważnej choroby. W sobotę mija 15 lat od jej śmierci.
Halina Wyrodek - legenda krakowskiej Piwnicy pod Baranami - choć była aktorką wybitną, nie miała szczęścia do filmu i seriali. Reżyserzy wiedzieli, że miała swój specyficzny charakter i była nieprzewidywalna.
"Mam chuligański charakterek" - żartowała, dodając, że straciła parę ról z powodu swojego specyficznego charakteru.
Była "wielką artystką i niezgorszą skandalistką" - pisał Wacław Krupiński na łamach "Dziennika Polskiego" i przytaczał wypowiedź aktorki: "Ja bardzo lubię skandale".
"Film i telewizja lubiły obsadzać Halinę Wyrodek w rolach kobiet zdecydowanych, mocnych, ostrych, z dobrze postawionym głosem. Na przykład krzykliwych wiejskich bab, jak w serialu 'Układ krążenia'. Lubiła pracować w filmie, traktując grę przed kamerą jako ważne, odmienne doświadczenie aktorskie" - notował Janusz R. Kowalczyk.
W kinie obsadzano ją głównie w drugoplanowych, bądź epizodycznych rolach: jak w "Zmorach" Wojciecha Marczewskiego, "Grzesznym żywocie Franciszka Buły" Janusza Kidawy, "Dwóch księżycach" Andrzeja Barańskiego czy "Vincim" Juliusza Machulskiego.
Jej mężem był popularny aktor Marian Dziędziel.
Poznali się w 1965 roku podczas egzaminów do krakowskiej szkoły teatralnej, po ukończeniu której oboje dostali angaż w Teatrze Słowackiego, a później - będąc już małżeństwem - trafili do Piwnicy pod Baranami. Piotr Skrzynecki wspominał, że w Halinie od razu dostrzegł wielką artystkę z... rogatą duszą. O zatargach między nimi mówił przed laty cały Kraków. Wszyscy wiedzieli, że Halina Wyrodek była otwarta w swoich opiniach, mówiąc głośno, co myśli o swoich koleżankach i kolegach.
"Na początku była skromną i delikatną osobą, potem stała się taka... intensywna i impulsywna" - opowiadał o niej założyciel Piwnicy.
Do jednej z zabawniejszych anegdot należy rzucanie ziemniakami. Otóż Halina Wyrodek pewnego dnia pojawiła się w Piwnicy z siatką ziemniaków i rzucała tymi ziemniakami w barmana. Ten poskarżył się Piotrowi Skrzyneckiemu i zapytał, co ma robić. "Kryć się" - odpowiedział Skrzynecki.
Halinie Wyrodek nie zależało na tym, by grać w filmach, ale wiedziała, że jej mąż - choć dość często obsadzany w epizodach w różnego rodzaju produkcjach - marzy o rolach, w których będzie miał szansę pokazać swój ogromny talent. To właśnie ona w 1996 roku namówiła Mariana Dziędziela, by poszedł na zdjęcia próbne do "Gier ulicznych" Krzysztofa Krauzego.
"Ten film zdecydował o wszystkim" - twierdzi dziś aktor.
"Zdjęcia z moim udziałem kręcono tylko jednego dnia i akurat tego dnia na planie zjawił się Wojtek Smarzowski. Zaproponował mi rolę w 'Małżowinie', później w spektaklu 'Kuracja', a w końcu w 'Weselu'" - wspomina Marian Dziędziel. Za rolę w tym ostatnim obrazie otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Gdyni.
Jak Wyrodek trafiła do Piwnicy pod Baranami? Po studiach przez wiele lat związana była z Teatrem im. Słowackiego.
"Nigdy nie byłam w Piwnicy, ani nie widziałam wcześniej Piotra Skrzyneckiego. Kiedy Marta Stebnicka w Teatrze Słowackiego robiła 'Karykatury' Kisielewskiego, gitarzysta z zespołu muzycznego, Paweł Ostafil, zaproponował mi, żebym przyszła do Piwnicy. Zostałam przedstawiona panu Piotrowi Skrzyneckiemu i na jego zaproszenie od razu zostałam w Piwnicy jako wykonawczyni. Zaczęłam od piosenki, którą śpiewałam na studiach aktorskich: 'Ballada o żołnierzu i śmierci'" - wspominała.
Halina Wyrodek do końca życia pozostała wierna Piwnicy pod Baranami, a wykonywana przez nią piosenka "To nasza młodość" uważana jest za hymn tej sceny.
"Jest w 'Młodości' coś magicznego. Śpiewam ją kilkanaście lat, a ciągle wzrusza. Często zdarza mi spotykać widzów, którzy mówią: 'Pani Halino, kiedy będzie 'Ta nasza młodość'? Niech nam pani da znać, bo my przyszliśmy na 'Szał' i na 'Tę naszą młodość'. Mam takich fanów zarówno wśród dorosłych, jak i wśród młodzieży. Bardzo mnie cieszy, że to właśnie młodzi ludzie, wychowani przecież na tych heavy metalach i innych szarpidrutach, potrafią tu przyjść i przeżyć inny rodzaj artystycznych wzruszeń" - opowiadała Wyrodek.
Aktorka po wypiciu czuła się odważniejsza i swobodniejsza, gdy stawała na kabaretowej scenie.
Kabaret ma zupełnie inny nastrój niż tradycyjny teatr. Ludzie wchodzą na widownię w teatrze i siedzą, oglądają sztukę, podczas gdy w kabarecie atmosfera jest bardziej swobodna.
Zmieniła swoje nawyki po diagnozie poważnej choroby.
"Kochała życie i żyła naprawdę intensywnie. Była szalona i bezkompromisowa, a jednocześnie niezwykle ciepła" - powiedział po jej śmierci poeta i kompozytor Leszek Wójtowicz.
Halina Wyrodek chorowała przez kilka lat i choć wiedziała, że w walce z nowotworem jest na z góry straconej pozycji, walczyła...
"Wciąż mam wielką ochotę do życia i się nie daję" - powiedziała rok przed śmiercią. I dodała: "Nie żal mi niczego. To co zrobiłam i tak jest niepowtarzalne"
Zmarła 12 sierpnia 2008 roku. Miała 62 lata.