Reklama

Gwyneth Paltrow: Brzydki przydomek? Gwiazda broni nepotyzmu w Hollywood

Gwyneth Paltrow od kilkunastu lat bardziej niż karierą aktorską zajmuje się biznesem. Mimo to postanowiła zabrać głos w dyskusji na temat tzw. nepo dzieci, czyli aktorów i aktorek robiących kariery dzięki wsparciu znanych rodziców. Opinia gwiazdy filmu "Zakochany Szekspir" nie jest zaskakująca, zważywszy na fakt, że jest córką aktorki Blythe Danner i producenta Bruce'a Paltrowa. Jej zdaniem nie ma niczego złego w korzystaniu z możliwości, które oferują znani w Hollywood rodzice.

Gwyneth Paltrow od kilkunastu lat bardziej niż karierą aktorską zajmuje się biznesem. Mimo to postanowiła zabrać głos w dyskusji na temat tzw. nepo dzieci, czyli aktorów i aktorek robiących kariery dzięki wsparciu znanych rodziców. Opinia gwiazdy filmu "Zakochany Szekspir" nie jest zaskakująca, zważywszy na fakt, że jest córką aktorki Blythe Danner i producenta Bruce'a Paltrowa. Jej zdaniem nie ma niczego złego w korzystaniu z możliwości, które oferują znani w Hollywood rodzice.
Gwyneth Paltrow /Stefanie Keenan /Getty Images

Gwyneth Paltrow do tematu nepo dzieci odniosła się w wywiadzie dla magazynu "Bustle". W rozmowie powołała się na przykład własnej córki, 19-letniej Apple. "Pojawiła się teraz cała ta kultura nepo dzieci i oceniania potomków znanych rodziców. Moja córka jest zwykłą uczennicą i chciałaby być równie zwyczajnym dzieciakiem, który chodzi do szkoły i się uczy. Nie widzę jednak niczego złego w tym, że dzieci chciałyby robić to samo, co ich rodzice" - stwierdziła aktorka.

Reklama

Gwyneth Paltrow: To brzydki przydomek

Jej zdaniem jest to niesprawiedliwe, że dzieci gwiazd oskarża się o wykorzystywanie wpływów znanych rodziców. "Nikt nie ma pretensji do dzieci, które chcą być lekarzami tak jak ich dziadkowie. Prawda jest taka, że jeśli dorastasz w domu pełnym artystów i ludzi tworzących sztukę czy muzykę, to jest to coś, co dobrze znasz. Nie inaczej jest w przypadku wychowywania się w domu prawników. Uczestniczysz w toczących się w domu dyskusjach na temat prawa. Myślę więc, że 'nepo dziecko' to brzydki przydomek. I mam nadzieję, że moje dzieci będą mogły robić dokładnie to, co same chcą, nie przejmując się tym, co ktoś o nich powie bądź pomyśli" - zakończyła swój wywód Paltrow.

Gwiazda filmu "Zakochany Szekspir" do tej pory starannie unikała tego tematu. Wspomniała o nim jedynie krótko na początku bieżącego roku, gdy w mediach społecznościowych skomentowała strój, w jakim sfotografowała się Hailey Bieber. Była to krótka biała koszulka z napisem "Nepo Baby". "Muszę sobie kupić kilka takich koszulek" - stwierdziła wówczas.

Paltrow nie jest pierwszą aktorką, której nie podoba się sformułowany przez "New York Magazine" termin "nepo dziecko". Wcześniej krytykowała go m.in. Kate Hudson. "Ten cały nepotyzm, mam to gdzieś. Patrzę na moje dzieci. Pochodzimy z rodziny, w której opowiada się historie. Mamy to we krwi. Ludzie mogą to nazywać jak chcą, ale się to nie zmieni" - powiedziała córka Goldie Hawn i Billa Hudsona w rozmowie z "The Independent".

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gwyneth Paltrow
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy