"Gwiezdne wojny" jako... western
- To był święty Graal "Gwiezdnych wojen" - mówił podczas wizyty w Krakowie na festiwalu Off Plus Camera nagrodzony Oscarem scenograf Roger Christian, wskazując na słynny "miecz świetlny". Ujawnił, że broń, który wykonał na potrzeby słynnego filmu, kosztowała... 8 dolarów.
- W tym czasie filmy science-fiction nie przedstawiały dla wytwórni filmowych żadnych wartości, jeśli chodzi o wpływy w zestawieniu box office. Wytwórnia Fox oszacowała więc, że "Gwiezdne wojny" mogą zarobić około 12 milionów dolarów. Na realizację filmu dali nam jedną trzecią, czyli 4 miliony dolarów - Roger Christian wspominał pracę nad swym najsłynniejszym projektem.
Scenograf zdradził, że reżyser George Lucas od początku widział "Gwiezdne wojny" jako rodzaj... westernu.
- George Lucas podczas pierwszego wspólnego spotkania, kiedy zaczął opowiadać mi o pomyśle na film, zdradził, że zamierza zrobić to bardziej w stylu westernu. Powiedziałem, że to świetnie, ponieważ naprawdę nienawidziłem tych wszystkich tanich tricków w ówczesnych produkcjach science-fiction. To wszystko wyglądało wtedy tak tandetnie plastikowo, a szare kombinezony przywodziły na myśl estetykę komunizmu - powiedział Christian, dodając że Lucas cały czas powtarzał, że "Han Solo jest kowbojem".
- Pamiętam, że George próbował pokazywać członkom ekipy "Dawno temu na Dzikim Zachodzie" Sergio Leone, żeby uzmysłowić im, co chce osiągnąć w "Gwiezdnych wojnach". Ale oni nic z tego nie rozumieli - dodał Christian.
- Podstawowym problemem przy realizacji "Gwiezdnych wojen" był brak pieniędzy. Nie mieliśmy pieniędzy. Zastanawiałem się więc, jak zrobić scenografię z niczego. Miałem trochę złomu z roztrzaskanego samolotu, zasugerowałem więc, że mogę sklecić z tego scenografię - wspomina Christian, doceniając przy okazji zaufanie, którym obdarzył go George Lucas.
Zobacz zwiastun "Gwiezdnych wojen":
- Lucas dopiero co zrobił "THX 1138", był niezależnym filmowcem, wiedział co to znaczy mieć problemy z producentami... Doskonale rozumiał więc, że rzeczy, które sugerujemy, mogą być zbawienne dla filmu. Nie przestawał wierzyć, że to co robimy, ma naprawdę jakiś sens. Że tworzymy autonomiczny wszechświat - ujawnił Christian.
Scenograf "Gwiezdnych wojen" opowiadał, że początkowo nikt spośród członków ekipy nie wierzył w powodzenie filmu.
- Kiedy zaczęliśmy produkcję filmu, kiedy zmontowaliśmy całą broń, którą zamierzaliśmy użyć, jeden z członków ekipy wziął ją do ręki i powiedział: "To jest dziadostwo. Nie możemy tego pokazać w amerykańskim filmie". Chciał, żeby mnie od razu wylano. Podobne przypadki spotykały mnie jednak przez cały czas powstawania filmu. Pozostała część ekipy była święcie przekonana, że to będzie jakaś bajeczka dla dzieci, która nigdzie nie zostanie wyświetlona. Wyśmiewali całe przedsięwzięcie, nie wierzyli w to po prostu - powiedział Christian.
Współtwórca sukcesu "Gwiezdnych wojen" opowiedział też, w jaki sposób wpadł na pomysł wykorzystania "mieczy świetlnych".
- Spece od efektów specjalnych robili co, czego George Lucas chciał uniknąć. Ciągle podsuwali mu jakieś plastikowe dziadostwo, a on nieustannie odrzucał kolejne propozycje. Pewnego dnia byłem na planie, próbując znaleźć jakieś soczewki, ponieważ chciałem zrobić postaci Luke'a okulary. Wtedy natknąłem się na zakurzone pudło, gdzie znalazłem dziewięć mieczy. I wtedy wyobraziłem sobie film, ujęcie w zwolnionym tempie i ten miecz, jak Ekskalibur wynurzający się z głębi jeziora. Pomyślałem: "Mój, Boże, to jest to"! Zabrałem je więc do mojego biura, podkleiłem części z kalkulatora, dodałem pierścień, żeby Luke mógł nosić miecz przypięty do pasa. To było to! - Christian udowodnił, że potrzeba jest matką wynalazku.
- Dwa miecze, które wykonałem własnoręcznie, kosztowały około 8 dolarów każdy. Zostały wykorzystane w filmie, ponieważ nie mieliśmy czasu, żeby przygotować ich więcej - dodał scenograf.
Roger Christian przypomniał też sobie pierwszy pokaz "Gwiezdnych wojen".
- Pierwszy seans odbył się w popołudniowych godzinach na Leicester Square w Londynie. Na sali znajdowali się ci wszyscy niedowiarkowie z ekipy. Kiedy na ekranie pojawił się pierwszy statek kosmiczny, wszyscy wstali. I wszyscy zdali sobie sprawę z faktu, że jeszcze czegoś takiego w kinie nie widzieli. Pod koniec projekcji sala była jak naładowana elektrycznością - wspomniał Christian.
Scenograf "Gwiezdnych wojen" zdradził również, że przy pracy nad filmem Lucasa inspirował się dwoma tytułami: "Solaris" Andrieja Tarkowskiego oraz "Alphaville" Jean-Luka Godarda.
Na czym polega sukces w kinie science fiction?
- Musisz stworzyć od podstaw cały świat. Jeśli robisz film z epoki, czy kino współczesne, masz się do czego odnieść. Dlatego scenografia jest niezwykle ważna w tego typu produkcjach. Jest niemym bohaterem. Jeśli publiczność uwierzy w świat, który stworzyłeś, uwierzy też w historię - zakończył Christian.
Brytyjczyk ujawnił też w Krakowie, że wyreżyseruje film, którego scenariusz oparty jest na "Pamiętniku znalezionym w wannie" Stanisława Lema.
- Stanisław Lem jest ojcem intelektualnego science-fiction, które uwielbiam, a jego "Pamiętnik znaleziony w wannie" to jedna z moich ulubionych książek tego autora. Zapowiada się wielki, epicki film - mówił Christian.
Brytyjczyk poinformował, że film będzie realizowany w Polsce z udziałem polskich twórców i producentów. Powstanie w wersji angielskiej z międzynarodową obsadą. Duża część zdjęć zostanie nakręcona w podziemnych plenerach kopalni soli w Wieliczce.
Scenariusz na podstawie książki Lema napisze Sławomir Fabicki, autorem zdjęć będzie Bogumił Godfrejów. Obaj byli nominowani do Oscara za film krótkometrażowy "Męska sprawa". Muzykę do filmu skomponuje Abel Korzeniowski.
Roger Christian jest laureatem dwóch Oscarów. Wyreżyserowany przez niego "The Dollar Bottom" (1981) zdobył statuetkę w kategorii Najlepszy Aktorski Film Krótkometrażowy. Odnosił też sukcesy jako scenograf, Akademia nagrodziła Oscarem jego scenografię do "Gwiezdnych Wojen" George'a Lucasa oraz przyznała nominację do tej nagrody za scenografię do "Obcego - 8. pasażera Nostromo" Ridleya Scotta. Roger Christian jest członkiem Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA).