Gwiazdy w mediach społecznościowych we wrześniu
Maciej Stuhr broniący pamięci dziadka, Maja Ostaszewska ratująca kobiety, Marcin Dorociński relacjonujący prace nad nowym "Pitbullem", Kasia Adamik uciekająca przed Piotrem Glińskim i artyści pozujący na festiwalu w Gdyni - w minionym miesiącu polskie gwiazdy nie próżnowały. Na ich profilach w mediach społecznościowych zaroiło się od sensacyjnych postów. Kto cieszył się największą uwagą internautów?
Od momentu ogłoszenia manifestu ruchu Kultura Niepodległa, do którego należą m.in. Bartłomiej Topa, Magdalena Cielecka i Jacek Poniedziałek, Maciej Stuhr jest pod ciągłym ostrzałem ze strony przeciwników politycznych. Jego profil na Facebooku, śledzony przez blisko 900 tysięcy fanów, niegdyś znany z zabawnych komentarzy, obecnie przypomina pole bitwy osób o odmiennych poglądach. Na początku września internauci ponownie przypuścili atak na gwiazdora "Belfra". Jeden z nich na Twitterze w wulgarny sposób obraził całą rodzinę Stuhra, w tym jego dziadka - Tadeusza. "Dziadek stalinowski prokurator, tatuś alkoholik, wnusio genetycznie uwarunkowany zj**" - napisał. Obraźliwy wpis błyskawicznie usunięto, ale aktor poczuł się w obowiązku, by odpowiedzieć na oszczerstwa.
"To, że jestem aktorem w czasach PiS, nie oznacza, że jestem pisowskim aktorem. To, że mój dziadek rozpoczął pracę po wojnie w prokuraturze, nie robi z niego stalinowskiego prokuratora" - zaczął swój emocjonalny post Stuhr, w dalszej części nazywając dziadka "człowiekiem o niezwykle czystym i przejrzystym życiorysie", który "jako jeden z niewielu prokuratorów tamtych czasów nie uległ naciskom i nigdy nie zapisał się do partii". Aktor zagroził także "hejterom" procesami sądowymi: "Uprzejmie informuję wszystkich prawicowych mistrzów pióra i klawiatury, że będę bronił pamięci mojego dziadka i za użycie wobec niego sformułowania "prokurator stalinowski" będę kierował sprawę do sądu, domagając się dużych wpłat pieniężnych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy".
Fani szybko poparli artystę, a post polubiło ponad 48 tysięcy osób. "Grzebanie w przeszłości zmarłych członków rodziny cechuje ludzi podłych (...). Miałem takiego kiedyś w swoim otoczeniu, nie życzę tego nikomu" - pojawiło się w komentarzach. Lecz nie zabrakło także krytyki. "Przez szacunek dla wspaniałego aktora - twojego ojca, nie będą komentować tych bzdur, które wypisujesz. Nawet dobrym aktorem nie jesteś" - prowokowali internauci. Aktor nie odpowiadał na złośliwe komentarze.
Z atakami krytyków musiała zmierzyć się także Maja Ostaszewska, kolejna przedstawicielka Kultury Niepodległej. Gwiazda serialu "Diagnoza" znana jest na Facebooku ze swojej walki o prawa kobiet. We wrześniu ponownie zabrała głos w tej sprawie, zamieszczając zdjęcie popierające akcję Ratujmy Kobiety, gdzie pozuje z tabliczką "Podpisałam". Zdjęcie wzbudziło zachwyt fanów aktorki i zyskało ponad 7 tysięcy "polubień". Najwięcej emocji wywołał jednak opis, w którym Ostaszewska zachęcała do zaangażowania się w ruch.
"Kochane/Kochani - bo Was mężczyźni również to dotyczy. Znowu musimy walczyć o podstawowe prawo do samostanowienia, godności, poczucia bezpieczeństwa. Podpisałam się pod projektem ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie. Sama zbieram podpisy i zachęcam Was do tego" - napisała gwiazda. Wyrazy uznania wyraziły setki komentujących, w tym wielu mężczyzn, lecz nie zabrakło też chłodniejszych reakcji. "Moja żona dziękuje Pani, ale czuje się dobrze. Żyjemy w wolnym kraju, może Pani zbierać podpisy. Tylko proszę nie ratować wszystkich kobiet. Niektóre kobiety mają się wyśmienicie. Jest ich więcej, niż się Pani wydaje" - wyznał jeden z komentujących. Ostaszewska z klasą odpowiedziała na zarzuty: "I świetnie (...). Właśnie o wolny wybór chodzi. Niczego nie narzucam. Pozdrowienia dla Państwa!".
Przez ostatni miesiąc w mniej politycznym tonie zabawiał ponad 200 tysięcy swoich "facebookowych" fanów Marcin Dorociński. Aktor pracuje obecnie na planie filmu "Pitbull: Ostatni pies" Władysława Pasikowskiego, w którym powróci do roli "Despero" z oryginalnego "Pitbulla". Wyraźnie ucieszony ponownym spotkaniem z ekipą Dorociński postanowił intensywnie promować film w mediach społecznościowych. Zaczęło się od mema, na którym "Despero" pojawia się w swoim słynnym, biało-czerwonym dresie, opisanym jednym z ulubionych haseł bohatera: "To się ładnie w ch*j wpakowaliśmy". Zdjęcie polubiło blisko 9 tysięcy miłośników aktora, a on sam w humorystycznym tonie odpowiadał na komentarze. Na pytanie, jaki model dresu nosi "Despero", Dorociński odparł: "słuszny".
Na tym wpisy o "Pitbullu" się nie skończyły. Już następnego dnia aktor opublikował zdjęcie pierwszej strony scenariusza, oznaczając na nim członków obsady, wśród których znaleźli się m.in. Cezary Pazura, Iza Kuna oraz piosenkarki: Katarzyna Nosowska i Dorota "Doda" Rabczewska. Do fotografii gwiazdor dołączył opis potwierdzający zaangażowanie w projekt.
"Kiedy otrzymujesz fantastyczny, trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony scenariusz, kiedy reżyserować ma jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów, kiedy na barykadzie mają stanąć z Tobą koledzy, z którymi wspólnie pracowałeś nad jednym z najważniejszych filmów w swoim życiu, kiedy zostajesz otoczony troskliwą opieką producenta, który pozwala Ci być częścią procesu powstania filmu od samego początku, to odpowiedź może być tylko jedna..." - wyznał. W kolejnych tygodniach fani mogli podziwiać także zdjęcia z planu filmu, gdzie Dorociński pozował w policyjnym mundurze wraz z ekranowymi partnerami: Krzysztofem Stroińskim i Rafałem Mohrem.
Najważniejszym wydarzeniem filmowym w Polsce był jednak 42. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, który odbywał się w dniach 18 - 23 września. Na festiwalu pojawiło się wielu wybitnych polskich aktorów, którzy przyjechali, by promować konkursowe filmy. Zdjęciami zza kulis gwiazdy dzieliły się ze swoimi fanami na profilach w mediach społecznościowych.
Festiwalowe posty pojawiły się m.in. na fanpage’ach Magdaleny Cieleckiej, promującej "Najlepszego" Łukasza Palkowskiego, oraz Borysa Szyca, występującego w "Pokocie" Agnieszki Holland oraz "Sztuce kochania" Marii Sadowskiej. Ten drugi film reprezentowała na Instagramie także odtwórczyni roli Michaliny Wisłockiej Magdalena Boczarska oraz sama reżyserka - Maria Sadowska. Zdjęciami z Gdyni chwalili się również aktorzy młodego pokolenia, jak prowadzący finałową galę Antoni Królikowski i występujący w krytykowanym "Czuwaj" Maciej Musiałowski. Specjalna galeria z rozdania festiwalowych nagród - Złotych Lwów pojawiła się na profilu facebookowym festiwalu po sobotniej gali. Na wspólnych zdjęciach można było zobaczyć wszystkich tegorocznych laureatów.
Z rozdaniem Złotych Lwów związany jest także mały skandal, który stał się udziałem reżyserki "Amoku" Katarzyny Adamik oraz wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. Na Twitterze dziennikarki Patrycji Wanat pojawiło się po gali krótkie nagranie, na którym córka Agnieszki Holland "ucieka" przed Piotrem Gliński, gdy polityk zostaje wezwany, by ustawić się na środku wspólnego zdjęcia zwycięzców. Choć pozornie mógł to być przypadek, media zinterpretowały zachowanie Adamik jako niechęć do ministra.