Gwiazdy w mediach społecznościowych w 2017 roku
Przez ostatni rok polskie gwiazdy intensywnie rywalizowały o popularność w sieci. Niektórzy uwagę internautów przykuwali kontrowersyjnymi deklaracjami, inni zabawnymi komentarzami, a jeszcze inni - roznegliżowanymi zdjęciami. Wszystko, by osiągnąć ten sam rezultat: tysiące polubień, setki komentarzy i dziesiątki udostępnień. Kto zebrał najwięcej "lajków", a kto padł ofiarą "hejterów"? Oto największe gwiazdy polskiego internetu w 2017 roku.
Podobnie jak w zeszłym roku, król Facebooka mógł być tylko jeden. Maciej Stuhr, gwiazdor serialu "Belfer", w minionych miesiącach był na ustach wszystkich, głównie dzięki swoim ostrym wpisom w mediach społecznościowych. Stuhr nie ograniczał się jedynie do promowania własnej twórczości i prostych skeczów komediowych, lecz bardzo mocno angażował się też w działalność polityczną. Efektem były posty, w których aktor krytykował partię rządzącą, zachęcał do uczestnictwa w protestach i zażarcie bronił swoich poglądów.
Zaczęło się od komentarza dotyczącego marcowych wyborów na przewodniczącego Rady Europy, które Donald Tusk wygrał przewagą 27 głosów do jednego. Jedyną osobą, która opowiedziała się przeciwko kandydaturze Tuska była... eks-premier Beata Szydło, co Stuhr podsumował ironicznie: "Polska - Polska 27:1". Później jednak ton jego wpisów znacząco się zmienił i żarty zastąpiła powaga. Gdy przeciwny PiS-owi aktor musiał ponownie tłumaczyć się ze swojego żartu o Tupolowie, bronić pamięci dziadka nazwanego w internecie stalinowskim prokuratorem oraz zachęcać do uczestnictwa w manifestacjach o niezawisłość sądów, nie przebierał w słowach. Bardzo krytycznie wypowiedział się również o ingerencji polityków w kulturę, która zaowocowała m.in. odejściem z radiowej Trójki Artura Andrusa.
W międzyczasie Stuhr raczył fanów weselszymi postami. W 2017 roku przeprowadził pierwszą facebookową transmisję "live", śmiał się z braku zaproszenia na odwołany festiwal w Opolu, publicznie szukał zaginionej walizki i dziękował za uhonorowanie filmową anty-nagrodą - Wężami. Ta seria zabawnych materiałów przysporzyła mu wiernego grona miłośników i... sto tysięcy nowych śledzących jego profil. Stuhr obecnie może pochwalić się ponad 900 tysiącami fanów w internecie. Niewiele polskich gwiazd było w stanie go przebić...
Wspólnie ze swoją przyjaciółką z warszawskiego Nowego Teatru, Mają Ostaszewską, Stuhr znalazł się też w grupie założycielskiej ruchu Kultura Niepodległa, stworzonego w kontrze do partii rządzącej. Do ruchu należą tacy też artyści, jak Magdalena Cielecka, Jacek Poniedziałek, Iza Kuna, Andrzej Saramonowicz i Dorota Segda, a zdaniem Ostaszewskiej "głównym celem akcji jest zachowanie niezależności kultury od jakichkolwiek wpływów politycznych". Dla gwiazdy TVN-owskiego serialu "Diagnoza" jest to zaledwie jeden z wielu politycznych projektów. 45-letnia aktorka należy do najbardziej aktywnych gwiazd w sieci i swoich fanów, których na Facebooku ma ponad 200 tysięcy, niemal każdego dnia zachęca do udziału w nowych akcjach charytatywnych, strajkach i protestach.
W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy Ostaszewska dzieliła się zdjęciami m.in. z marcowego Marszu dla Europy, Parady Równości, Protestu Medyków oraz manifestacji w obronie sądów i niezależności kobiet. Ponadto gwiazda zmierzyła się z krytyczną reakcją ze strony "hejterów" po tym, jak 10 kwietnia opublikowała post, w którym prosiła o pamięć o ofiarach Katynia i katastrofy smoleńskiej. "Oby nadszedł czas, w którym ta tragiczna katastrofa przestanie być wykorzystywana politycznie. Czas spokoju..." - napisała na koniec Ostaszewska. "Kobieto wyzuta z wszelkiej godności - opamiętaj się. Zamilcz na miłość Boską" - pisali w odpowiedzi komentujący.
Pomiędzy protestami, aktorka zapraszała do wsparcia wielu organizacji charytatywnych, działających na rzecz zwierząt, dzieci i osób niepełnosprawnych. Dzięki temu to właśnie jej należy się tytuł najbardziej zaangażowanej polskiej gwiazdy w sieci.
Tytuł największego "śmieszka" wędruje z kolei do Marcina Dorocińskiego. W ostatnich miesiącach gwiazdor filmów "Plan B" i "Pitbull: Ostatni pies" nie miał konkurencji pod względem liczby zabawnych postów. Pracując na planie kontynuacji "Pitbulla" w reżyserii Władysława Pasikowskiego, Dorociński zarzucał fanów kultowymi cytatami z serialu, takimi jak "To się ładnie w ch*j wpakowaliśmy" czy "Supermanem to ty będziesz jak ci tata rolę w filmie załatwi". Ponadto na komentarze aktor odpowiadał zawsze w humorystycznym tonie. Na pytanie, jaki model dresu nosi "Despero", Dorociński odparł: "słuszny".
Pomiędzy pracą na planie nowego "Pitbulla", a żartami na Facebooku, Dorociński znalazł też czas, by zaangażować się w brytyjską superprodukcję "Hurricane", opowiadającą o dokonaniach Dywizjonu 303, gdzie zagrał u boku Iwana Rheona - gwiazdy "Gry o Tron". Aktor okazję tę wykorzystał do zrobienia kilku zdjęć - czy to podczas oglądania meczu Polska - Czarnogóra podczas przerwy zdjęciowej ("Kręcenie filmu kręceniem, ale mecz trzeba obejrzeć!"), czy w towarzystwie samego Rheona, którego przekonał do udziału w akcji o obronę żubrów. - "Nawet ja nie skrzywdziłbym żubra" powiedział Ramsay Bolton i tym samym dołączył do walki o życie 40 żubrów z Puszczy Boreckiej i Knyszyńskiej - napisał Dorociński o zdjęciu, które "polubiło" ponad 18 tysięcy osób.
Prawdziwą specjalistką w kwestii fotografii jest jednak Barbara Kurdej-Szatan. Gwiazda "M jak miłość" na Instagramie cieszy się gigantyczną popularnością, a jej profil śledzi ponad 578 tysięcy osób. Wszystko dzięki wszechstronności i wyczuciu - aktorka dzieli się z fanami zarówno osobistymi portretami, zdjęciami z mężem - Rafałem Szatanem, jak i fotografiami zza kulis nowych projektów czy efektami pracy podczas profesjonalnych sesji zdjęciowych. Za każdym razem do zdjęć dodaje szczery i zabawny opis.
Największe emocje fanów budzą, oczywiście, najbardziej prowokacyjne zdjęcia gwiazdy. Kurdej-Szatan nie należy do osób wstydzących się swojego ciała i często prezentuje się miłośnikom w skąpych strojach. Świetną formę aktorki mogliśmy podziwiać zarówno w lutym, gdy gwiazda pokazała zdjęcie sprzed lat w erotycznej bieliźnie i mocnym makijażu, jak i w listopadzie, gdy dzieliła się relacją zza kulis musicalu "Chicago". Szczególnie entuzjastycznie fani przyjęli zdjęcie z wakacji, które gwiazda spędzała w Gdyni. Kurdej-Szatan zapozowała do niego w samym bikini. - "Ślicznie wyglądasz", "Cudowne zdjęcie", "Bogini" - pisali komentujący, chwaląc seksowną sylwetkę gwiazdy.
Wśród najbardziej prowokacyjnych artystów, Kurdej-Szatan przebija tylko jedna osobowość ze świata kina - reżyser Patryk Vega. Twórca filmów "Pitbull: Nowe porządki" i "Pitbull: Niebezpieczne kobiety" stał się w tym roku gwiazdą sieci, dzięki swoim ostrym komentarzom po premierze filmu "Botoks".
Najpierw jednak reżyser zrezygnował z prac nad kolejnym "Pitbullem", ponieważ producent Emil Stępień, partner Doroty "Dody" Rabczewskiej, chciał zmusić go do zatrudnienia wokalistki w obsadzie. Vega przyznał się do tego w lutym, pisząc na Facebooku, iż "woli w ogóle nie robić tego filmu, niż nakręcić coś, czego będzie się wstydził latami". W związku z jego decyzją, z projektem pożegnali się również Maja Ostaszewska, Piotr Stramowski i Andrzej Grabowski, a na nowego reżysera wybrano Władysława Pasikowskiego.
Vega skupił się na innej produkcji, która osiem miesięcy później rozgrzała Polaków do czerwoności. Mowa o "Botoksie", filmie opowiadającym o kulisach polskiego środowiska lekarskiego, który spotkał się z chłodnymi reakcjami ze strony widzów i krytyków. Vega musiał bronić swojego dzieła, nazywając opublikowane recenzje "kłamliwymi, pisanymi na zlecenie" tekstami i dziękując fanom, że "poszli na jego film, chociaż mówiono im, by tego nie robili". Równie dużą burzę wywołał najnowszy wpis reżysera, prezentujący plakaty do jego kolejnego projektu - thrillera "Kobiety mafii". Szczególne kontrowersje spowodowała grafika z Katarzyną Warnke opisana hasłem "Co widział we mnie mój mąż? Nic, k*tas nie ma oczu". Wulgarny cytat podzielił na dwie grupy ponad 260 tysięcy fanów reżysera na Facebooku i spotkał się z dużą krytyką ze strony internautów.
O ile Patryk Vega niemal bez przerwy musi mierzyć się z "hejtem", kolejna gwiazda naszego zestawienia należy do najbardziej lubianych osób w sieci. Małgorzata Kożuchowska nie dość, że jest jedną z nielicznych Polek "lajkowanych" na Facebooku przez blisko milion osób, to jeszcze na każdym kroku spotyka się z przejawami uwielbienia fanów w komentarzach. Wszystko dlatego, że Kożuchowska za wszelką cenę stroni od polityki i nie wypowiada się w dzielących Polaków kwestiach, na swoim profilu racząc fanów głównie zdjęciami z planu produkowanych seriali oraz powiązanych z tym uroczystości i gal.
Kożuchowska to także jedna z gwiazd najmocniej zaangażowanych w pomoc potrzebującym. Facebooka 46-letnia aktorka wykorzystuje m.in. po to, by przekazywać informacje o kolejnych akcjach, w które się angażuje. W ostatnim czasie zachwyciła wszystkich fotografią z gali charytatywnej fundacji Mam Marzenie, a także zmieniła swoje zdjęcie profile w ramach akcji Akademia Przyszłości działającej pod patronatem firmy Tymbark. Na jej profilu nie brak także bezpośrednich propozycji dla fanów - Kożuchowska zachęcała ostatnio m.in. do udziału w licytacji serwisu Allegro, gdzie można wygrać wspólną kolację z aktorką.
W kontrze do Kożuchowskiej prowadzi swój profil na Facebooku Cezary Pazura. Gwiazdor "Kilera" jest mistrzem wykorzystywania mediów społecznościowych w niepoważny sposób, zamieszczając tam głównie zabawne filmiki i zdjęcia ze śmiesznymi opisami. W tym roku oczarował fanów m.in. wideo, na którym deklamuje tekst piosenki "Przez twe oczy zielone" Zenona Martyniuka. Materiał do tej pory obejrzano już blisko 250 tysięcy razy.
Pazura to jednak przede wszystkim król wpadek, co miesiąc zabawiający miłośników swojego talentu kolejną historią, której stał się przypadkowym bohaterem. W listopadzie 55-letni aktor musiał bronić się przed atakami Jerzego Stuhra, który zarzucił mu na łamach Gazety Krakowskiej bluźnierstwo. Stuhr twierdził, że Pazura publicznie zadeklarował, iż "będzie się modlił, żeby islamu w Polsce nie było", czemu gwiazdor poczuł się w obowiązku zaprzeczyć na Facebooku. Z kolei w grudniu Pazura padł ofiarą kolejnego nieporozumienia: w ramach żartu został "uśmiercony" przez internautów na portalu Wikipedia. To się nazywa pech!