Reklama

Greta Gerwig: Najpopularniejsza reżyserka Hollywood. Jak zaczynała karierę?

Dzięki sukcesowi "Barbie" obchodząca 40. urodziny Greta Gerwig jest obecnie najpopularniejszą reżyserką Hollywood. Karierę w Hollywood rozpoczynała jednak jako aktorka od ról w niezależnych produkcjach Joego Swanberga i swego życiowego partnera Noaha Baumbacha.

Dzięki sukcesowi "Barbie" obchodząca 40. urodziny Greta Gerwig jest obecnie najpopularniejszą reżyserką Hollywood. Karierę w Hollywood rozpoczynała jednak jako aktorka od ról w niezależnych produkcjach Joego Swanberga i swego życiowego partnera Noaha Baumbacha.
Greta Gerwig w 2008 roku /Michael Robinson Chavez/Los Angeles Times /Getty Images

Greta Gerwig od dziecka chciała zostać artystką. Jak podkreślała w wywiadach, literatura i teatr ukształtowały jej sposób patrzenia na świat, wpoiły pojęcie moralności, dobra i zła. Jedną z jej ukochanych książek były "Małe kobietki" Louisy May Alcott. "Lubiłam zwłaszcza zbuntowaną Jo. Czułam, że zna moje sekrety. A czytając tę książkę po latach, miałam wrażenie, że pewne rzeczy, które jej się przytrafiły, miały miejsce w moim życiu" - wspominała portalowi Deadline.

Reklama

Kolejną pasją urodzonej w kalifornijskim Sacramento Grety był balet. "Zawsze wiedziałam, że nie mam naturalnego talentu do tańca. Nie miałam wystarczająco dużo sił, moje stopy nie były w porządku, ale pracowałam ciężej niż ktokolwiek inny. I sądzę, że to mi zostało. Nic nie zastąpi ciężkiej pracy" - powiedziała "The Guardian". Aktorstwem zainteresowała się już w szkole średniej, ale dopiero podczas studiów filozoficznych i filologicznych w nowojorskim Bernard College zaczęła myśleć o tym zawodzie bardziej serio.

Zaczynała karierę od aktorstwa

Nie udało jej się dostać na studia dramatopisarskie, dlatego zamiast zdobywać wiedzę w murach uczelni postawiła na praktykę. Razem z grupą przyjaciół, niezależnych filmowców, pracowała na planie niskobudżetowych, artystycznych produkcji, wśród nich "LOL" i "Hannah wchodzi po schodach" Joego Swanberga oraz "Noce i weekendy", który współreżyserowała. Dzięki Swanbergowi poznała Noaha Baumbacha, który obsadził ją w "Greenbergu" w roli Florence, młodej kobiety o wyjątkowo pogmatwanej osobowości.

Kariera Amerykanki nabrała tempa. Jeszcze w tym samym roku wystąpiła w "Zakochanych w Rzymie" Woody'ego Allena i "Loli Versus" Daryla Weina, a niespełna dwa lata później - w "Upokorzeniu" Barry'ego Levinsona u boku Ala Pacino. W 2015 r. odbyła się premiera jej kolejnego filmu zrealizowanego z Baumbachem - "Mistress America". Tym razem zagrała Brooke, 30-letnią mieszkankę nowojorskiej metropolii z tysiącem pomysłów na życie, która pragnie zaimponować młodszej, przyrodniej siostrze. I podobnie jak w przypadku "Frances Ha", także tutaj Greta współtworzyła scenariusz, a Noah stanął za kamerą. 

"Bardzo lubię z nim pracować. Mam nadzieję, że napiszemy wspólnie kolejny film, bo to naprawdę fajna przygoda. Chciałabym też kiedyś założyć własną firmę producencką" - mówiła niedługo po premierze "Mistress America".

"Lady Bird": Reżyserski debiut

W 2017 r. światło dzienne ujrzał debiutancki, autorski obraz Gerwig "Lady Bird". Zawierająca elementy autobiograficzne historia o uczęszczającej do katolickiego liceum Christine (Saoirse Ronan), która marzy o opuszczeniu domu rodzinnego i przeprowadzce na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, zdobyła pięć nominacji do Oscara, w tym za najlepszą reżyserię i scenariusz oryginalny. 

"Zaczęłam płakać, śmiać się i krzyczeć. To wciąż jeszcze wydaje się nierealne. Wciąż wzbudza we mnie niedowierzanie i szczęście" - mówiła po ogłoszeniu nominacji. Film nie zdobył statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej. Został natomiast uhonorowany Złotymi Globami dla najlepszej komedii lub musicalu oraz aktorki w komedii lub musicalu. Gerwig doceniono także nagrodą Independent Spirit za scenariusz.

Dzięki sukcesowi "Lady Bird" Greta rozwinęła skrzydła. W 2019 r. na ekrany weszły "Małe kobietki". Trzy lata później zagrała uzależnioną od tajemniczego leku, neurotyczną Babette w "Białym szumie" Baumbacha. 

Greta Gerwig: "Barbie" i co dalej?

Największym kasowym sukcesem Gerwig jest jednak "Barbie". Film o legendarnej lalce z tytułową rolą Margot Robbie zarobił w weekend otwarcia aż 155 mln dolarów, co stanowi największe otwarcie w historii filmów wyreżyserowanych przez kobietę.

"Naprawdę brak mi słów. Spędziłam czwartek i piątek w Nowym Jorku, krążąc pomiędzy kinami, słuchając ludzi, upewniając się, że wszystko wygląda dobrze i usiłując zrzec się kontroli, co jest trudne. Ale szczerze mówiąc, niesamowicie było spacerować po mieście i patrzeć na te wszystkie osoby ubrane na różowo. Nigdy, nawet w najśmielszych snach, nie wyobrażałam sobie czegoś takiego. To po prostu... Przepraszam, rozpadam się na dźwięki" - powiedziała dziennikarzowi "New York Times".

Sukces jej nowego filmu prowokuje pytania o dalsze wybory artystyczne. Na razie reżyserka nie wydaje się zainteresowana kontynuacją "Barbie". Jak informują portale branżowe, myślami jest przy zupełnie innym projekcie - adaptacji cyklu "Opowieści z Nanii" C.S. Lewisa, która ma zostać zrealizowana dla Netflixa. 

"Prawdopodobnie każdy reżyser ma w głowie fantazyjną ligę baseballową filmów, które chciałby nakręcić. W mojej jest kilka obrazów, które wymagają wielkiego płótna. Jednocześnie obserwuję wielu twórców, którzy balansują między większymi a mniejszymi produkcjami. Chloe Zhao zrealizowała 'Nomadland' i 'Eternals'. Podobnie Steven Soderbergh i mój weekendowy kumpel Chris Nolan - zrobił wspaniałą trylogię 'Mrocznego Rycerza', a później 'Prestiż', który nie jest małym filmem, ale zarazem nie jest tym samym. Chcę grać w wielu różnych światach. Taki jest mój cel" - podsumowała Gerwig w wywiadzie dla "Rolling Stone". 

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Greta Gerwig
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy