Grabowski ranny w wypadku
Andrzej Grabowski ("Zróbmy sobie wnuka", "Pitbull", "Świat według Kiepskich"), znany krakowski aktor i artysta kabaretowy, został niegroźnie ranny w czwartkowym (31 marca) wypadku na autostradzie A-4 między Krakowem a Katowicami. Przyczyną zderzenia się kilku aut była zła widoczność, spowodowana gęstym dymem z wypalanych w pobliżu traw.
Jak poinformował mł. asp. Robert Stopa z komisariatu policji autostradowej w Balicach pod Krakowem, w rejonie wypalanych traw, na krótkim odcinku drogi doszło do dwóch niezależnych wypadków - na prawym pasie zdarzyły się trzy ciężarówki, na lewym dwa auta osobowe. Scenariusz był bardzo podobny - gdy wjeżdżające w kłęby dymu samochody hamowały, uderzyły w nie auta jadące z tyłu. W forda Grabowskiego uderzył volkswagen.
Oprócz aktora, którego przewieziono śmigłowcem do Szpitala Wojewódzkiego im. Św. Barbary w Sosnowcu, na obserwację do szpitala w Mysłowicach trafiła także inna poszkodowana osoba, jadąca jedną z ciężarówek. Trzeciego poszkodowanego opatrzono na miejscu. Życiu znanego aktora nie grozi niebezpieczeństwo.
"Mogę wszystkich uspokoić, właściwie nic mi się nie stało, mam rozciętą głowę. Ktoś we mnie wjechał w gęstym dymie z palonych traw" - powiedział przewieziony do szpitala Grabowski reporterowi radia RMF.
Aktor doznał także ogólnych potłuczeń ciała.
Ostrożniejszy w rokowaniach był dyrektor sosnowieckiego szpitala, Zbigniew Swoboda.
"Mogę jedynie powiedzieć, że trwają badania, konieczne są konsultacje trzech specjalistów" - powiedział dyrektor, który nie chciał przesądzać, czy konieczne będzie dalsze leczenie pacjenta w szpitalu - okaże się to po zakończeniu badań.
Do wypadku doszło tuż przed południem. Przez około godzinę odcinek autostrady w kierunku Katowic był całkowicie zablokowany, ponieważ na pasie ruchu wylądował śmigłowiec sanitarny. Utworzył się wielokilometrowy korek, który stopniowo rozładowywał się po przywróceniu ruchu na jednym pasie. Służby autostradowe szacują, że obydwa pasy będą przejezdne w czwartek, 31 marca, późnym popołudniem.
Aneta Gołębiowska z zespołu prasowego śląskiej straży pożarnej potwierdziła, że do wypadku przyczyniło się wypalanie traw w bezpośrednim sąsiedztwie autostrady - kłęby dymu utrudniły jadącym kierowcom widoczność. Informację o płonących trawach straż pożarna i służby autostradowe otrzymały chwilę przed doniesieniem o zderzeniu samochodów.