Reklama

"Gra tajemnic": Kto złamał Enigmę?

"Gra tajemnic" to pasjonująca, a przy tym prawdziwa historia niezwykle utalentowanego brytyjskiego matematyka Alana Turinga, który w kluczowym momencie II wojny światowej ostatecznie złamał niemiecki kod Enigma.

Zespół najbardziej utalentowanych ludzi na świecie pracuje pod okiem genialnego Alana Turinga nad złamaniem skomplikowanego szyfru, którym posługują się hitlerowcy. Ich godne podziwu dokonania, oparte częściowo na pracy polskich naukowców, pozwolą ograniczyć liczbę ofiar wojny i przyspieszyć zwycięstwo aliantów. Po zakończeniu wojny Turing koncentruje się na badaniach, których efektem będzie potężna rewolucja technologiczna naszych czasów - narodziny komputera. Mimo swych wielkich zasług, geniusz wpadnie w poważne kłopoty, które w dramatyczny sposób odmienią jego los.

Reklama

Bohater i outsider

Scenariusz biograficznej opowieści o Turingu znalazł się na znanej hollywoodzkiej "czarnej liście" najlepszych niezrealizowanych scenariuszy (2011). Słynni producenci bracia Weinstein nabyli prawa do dystrybucji filmu w USA za rekordowe siedem milionów dolarów, pokonując cztery inne potężne hollywoodzkie wytwórnie. Początkowo prawa do tekstu należały do Warnera; mówiło się, że rolą Turinga zainteresowany był Leonardo DiCaprio. Ostatecznie jednak prawa wróciły do scenarzysty, a ten odstąpił je Black Bear Pictures.

Scenariusz napisał Graham Moore, uważany za wschodzącą gwiazdę scenariopisarstwa. Moore (ur. 1981) ma na koncie bestseller "The Sherlockian" (2010, wyd. polskie "Sherlockista", 2012), opowieść o poszukiwaniu zaginionego dziennika Arthura Conan Doyle'a. Moore pisze od dzieciństwa, chociaż po ukończeniu Columbia University myślał o karierze inżyniera dźwięku i to w tym fachu podjął pierwszą pracę.

W Hollywood pracował przy serialu "10 Things I Hate About You" (2010), uwspółcześnionej wariacji na temat "Poskromienia złośnicy", nawiązującej do znanego filmu kinowego z Heathem Ledgerem. Napisał też ostatnio scenariusz według powieści Erika Larsona "The Devil in the Blue City", do ekranizacji której prawa zakupił Leonardo DiCaprio.

Benedict Cumberbatch tak mówił po premierze filmu: - Jeśli ktoś jako młody człowiek nie wie, kim jest i jak wyrazić siebie, jeśli zamykają się przed nim drogi, jeśli jest prześladowany, to wszystko to spycha go na pozycję outsidera. O tym opowiada nasz film i to jest główny problem mojego bohatera.

Los Alana Turinga (1912-1954), wybitnego matematyka i kryptologa, uważanego za jednego z twórców informatyki, skupiał w sobie bolesne paradoksy dotyczące nie tylko reguł funkcjonowania brytyjskiego społeczeństwa, ale i sposobów traktowania wybitnej jednostki przez państwo, zwłaszcza w okresach zagrożenia. Winston Churchill powiedział, że Turing był zapewne tym Anglikiem, który "najbardziej przyczynił się do zwycięstwa i ocalił najwięcej istnień ludzkich". A jednak państwo potraktowało go bezlitośnie i trzeba było bardzo długo czekać, aby oficjalnie przyznało się do błędu i niesprawiedliwości.

Ojciec Alana, Julius, był pracownikiem brytyjskiej służby cywilnej w Indiach, ale jego syn przyszedł na świat w Anglii, gdzie dorastał pod opieką nianiek i przyjaciół rodziny. Był to los typowy dla wielu młodych Anglików jego generacji. Wychowanie dzieci powierzano służbie, a następnie szkole, podczas gdy rodzice służyli Imperium. W elitarnej szkole Scherbone School w Dorset Alan czuł się źle, choć doceniano jego zdolności matematyczne.

Klimat imperialnej pychy, przemocy i nietolerancji, skrywanej częstokroć za poprawnością chłodnych manier oraz bardzo ostre klasowe podziały były złem, które (choćby według George'a Orwella) przyczyniło się walnie do moralnego kryzysu Anglii. Zaznał tego zła i Turing. Co gorsza, odkrył on swą orientację homoseksualną, a homoseksualizm był w Anglii od czasów wiktoriańskich prawnie zakazany. W 1930 roku obiekt uczuć młodego Turinga, Christopher Morcom, zmarł na gruźlicę wskutek komplikacji po wypiciu zakażonego mleka. Ta śmierć wstrząsnęła Turingiem i spowodowała, że utracił wiarę. Stał się nie tylko ateistą, lecz zaczął też szukać zapomnienia w jeszcze intensywniejszej pracy.

W rezultacie zdobył prestiżowe stypendium na King's College w Cambridge. Właśnie tam powstała jego najważniejsza według wielu praca naukowa "O liczbach obliczalnych" ("On Computable Numbers", 1938). To właśnie w niej pisał o maszynie, która byłaby w stanie wykonywać zaprogramowaną matematyczną operację, czyli tak zwany algorytm. Maszyna mogła wykonać tylko jeden, określony algorytm, na przykład mogła podnieść liczbę do kwadratu, podzielić, dodać lub odjąć. Według koncepcji Turinga liczby miały być podawane maszynie za pomocą papierowej taśmy podobnej do taśmy z melodią zapisaną dla pianoli. W swojej pracy naukowiec opisał wiele podobnych maszyn, które zaczęto nazywać maszynami Turinga.

Wreszcie Anglik opracował tak zwaną uniwersalną maszynę Turinga, która - w zależności od instrukcji zapisanej na taśmie - miała wykonywać dowolną operację. W tej samej pracy Turing przedstawił schemat pierwszego komputera przygotowany w oparciu o prace Charlesa Babbage'a. Był to projekt, którego realizacja wykraczała poza możliwości ówczesnej techniki, jednakże z inżynierskiego punktu widzenia był jak najbardziej prawidłowy. Koncepcja maszyny wykonującej skomplikowane obliczenia bez pośrednictwa człowieka była szokującą nowością, ale doskonale naukowo uzasadnioną.

Wizjoner pognębiony

Dzięki pracy "O liczbach obliczalnych" Turing w bardzo młodym wieku został uznany za jednego z najwybitniejszych matematyków świata, obwołano go wręcz wizjonerem. Bardzo szybko rozwijającą się karierę naukową (został nawet członkiem King's College) przerwała wojna. W 1939 roku Rządowa Szkoła Kodów i Szyfrów zaproponowała Turingowi podjęcie pracy analityka szyfrów w Bletchley. Tam też matematyk (na przełomie 1939 i 1940 roku) zaprojektował tzw. bombę Turinga (częściowo w oparciu o prace polskich naukowców, m.in. Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego - ich fundamentalne prace dotyczyły Enigmy starego typu, a nazwa nawiązywała do maszyny Rejewskiego, którą nazwał bombą kryptologiczną), urządzenie służące do łamania kodu niemieckiej maszyny szyfrującej, Enigmy. Urządzenie skonstruowane przez Turinga sprawiło, że rozszyfrowywanie wiadomości zapisanych przy jej użyciu było dużo prostsze, tańsze, a co najważniejsze - skuteczniejsze. Bletchley posiadało piętnaście takich bomb, każdą przeznaczoną do jednej wiadomości.

źródło: Dzień Dobry TVN/x-news


Niestety, w 1941 roku nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora Bletchley. Nowy szef, komandor Edward Travis, skutecznie zablokował naukowcom dostęp do funduszy na badania i budowę wspomnianych urządzeń. W tej sytuacji Turing i jego współpracownicy zwrócili się bezpośrednio do premiera Churchilla po dotacje na prace związane z łamaniem szyfrów. Odnieśli sukces. Pieniądze im przyznano i rok później Bletchley posiadało już czterdzieści dziewięć bomb. Powstała także stacja bomb w Gayhurst Manor. Wówczas ogłoszono utajoną rekrutację do Bletchley, publikując w Daily Telegraph krzyżówkę. Sześciu czytelników, którzy poprawnie ją rozwiązali i przeszli test przygotowany przez służbę specjalną MI-6, zostało zatrudnionych razem z Turingiem w Bletchley. Jak wiadomo, bardzo skuteczne łamanie depesz Enigmy dało aliantom znaczną przewagę w działaniach wojennych. A pod koniec wojny dzięki bombom Turinga alianci bez trudu przechwytywali i rozszyfrowywali większość depesz Enigmy.

Jeszcze podczas wojny Alan Turing zaprojektował jeden z pierwszych elektronicznych, programowanych komputerów, dzięki zastosowaniu lamp elektronowych. Powstał on także w Bletchley. Naukowiec był również pomysłodawcą tak zwanego testu Turinga - eksperymentu mającego na celu zdefiniowanie sztucznej inteligencji. Brytyjczyk wyobrażał sobie, że komputery będzie się stosować głównie do badań nad funkcjonowaniem ludzkiego mózgu. Tak narodził się słynny test, który opierał się na założeniu, że aby komputer mógł zostać uznany za inteligentny, musi posługiwać się językiem w sposób jak najbardziej zbliżony do ludzkiego. Chodziło o to, by człowiek nie był w stanie rozróżnić, czy rozmawia z maszyną, czy z innym człowiekiem.

A więc komputer powinien opanować reguły składni i gramatyki, ale także umieć posługiwać się czysto ludzką grą skojarzeń słownych, być obdarzonym poczuciem humoru, móc rozpoznawać kłamstwa i odczytywać ukryte intencje. Pomimo ogromnej mocy dzisiejszych komputerów, test Turinga nadal pozostaje niezaliczony. - Niechęć do przyznania, że ludzkość może mieć jakichś rywali pod względem potęgi intelektu, występuje mocniej wśród intelektualistów niż wśród pozostałych ludzi - intelektualiści mają bowiem więcej do stracenia - mówił Turing.

W ostatnich latach życia Turing zajął się badaniami na styku matematyki i biologii, napisał między innymi ważną pracę na temat morfogenezy. W 1952 roku włamano się do domu Turinga, który poinformował o tym fakcie policję. Okazało się, że z włamywaczem wiązała go intymna relacja. W toku śledztwa Turing potwierdził, że jest homoseksualistą, czego z reguły w takich przypadkach nie czyniono. Wówczas został oskarżony o naruszenie "moralności publicznej" i wytoczono mu proces. Sąd dał mu wybór: więzienie lub terapię hormonalną. Turing, za radą brata i innych prawników, wybrał to drugie. Terapia obejmowała konsultacje z psychiatrą i roczną kurację hormonalną, polegającą na przyjmowaniu syntetycznego estrogenu, co nazywa się również kastracją chemiczną. Skutkiem ubocznym kuracji była między innymi ginekomastia i impotencja oraz poważne zmiany osobowościowe.

Ze względu na wyrok skazujący oraz obawę, że jako szantażowany homoseksualista może stać się sowieckim szpiegiem, matematyk stracił certyfikat dostępu do poufnych informacji oraz odsunięto go od badań związanych z konstrukcją komputera. 7 czerwca 1954 Turing zamknął się w swojej sypialni i popełnił samobójstwo za pomocą cyjanku.

Dopiero we wrześniu 2009 roku premier Gordon Brown w imieniu rządu Wielkiej Brytanii wyraził ubolewanie w związku z "całkowicie niesprawiedliwym" i "strasznym" potraktowaniem Turinga. - Choć Turing był sądzony zgodnie z ówczesnym prawem i nie możemy cofnąć zegara, potraktowano go w sposób całkowicie niesprawiedliwy i z zadowoleniem korzystam z możliwości oświadczenia, jak bardzo jest mnie i nam wszystkim przykro z powodu tego, co go spotkało - pisał patetycznie premier w otwartym liście.

źródło: Dzień Dobry TVN/x-news


- Alan i wiele tysięcy innych gejów, których tak jak jego skazano na mocy homofobicznych praw, zostało potraktowanych strasznie. Przez lata dalsze miliony żyły w lęku przed skazaniem (...). Trudno uwierzyć, że za pamięci osób jeszcze żyjących ludzie mogli się tak dać pochłonąć nienawiści - przez antysemityzm, przez homofobię, przez ksenofobię i inne mordercze uprzedzenia - że komory gazowe i krematoria stały się tak samo oczywistym fragmentem europejskiego krajobrazu, jak galerie, uniwersytety i sale koncertowe, którymi europejska cywilizacja wyróżniała się przez setki lat. To dzięki mężczyznom i kobietom, którzy całkowicie poświęcili się walce z faszyzmem, ludziom takim jak Alan Turing, okropności Holokaustu i wojny totalnej są częścią historii Europy, a nie częścią jej teraźniejszości.

W 2013 roku królowa Elżbieta II pośmiertnie ułaskawiła Turinga. Jednak w środowisku naukowym i intelektualnym Turing już od lat był postacią coraz bardziej docenianą.

Z podziwem, bez spiżu

Warto wspomnieć, że Turinga już kilkakrotnie sportretowano na ekranie. W cyklu dokumentalnym "Micro Live" w 1987 roku zagrał go Derek Jacobi. Tenże sam Jacobi wystąpił w wysoko ocenianym filmie telewizyjnym "Breaking the Code" (1996, reż. Herbert Wise), którego scenariusz oparto na fundamentalnej biografii autorstwa Andrew Hodgesa (na jej podstawie powstał także najnowszy film) i sztuce doświadczonego dramaturga Hugha Whitemore'a. Już wtedy nie pomijano żadnych wątków z życia Turinga, a Jacobi, wybitny aktor szekspirowski nieukrywający swego homoseksualizmu, podkreślił i ten aspekt osobowości naukowca. Swym zwyczajem uniknął jakichkolwiek fałszywych, pomnikowych tonów i zdobył zasłużoną nominację do nagrody BAFTA.

Natomiast ekscentryczny film "The Turing Enigma" (2011, reż. Pete Wild, w roli Turinga Ian Pink) był świadectwem tego, iż postać Turinga przedostała się do obiegu popkultury. W intrygującym filmie "Codebreaker" (2011, reż. Clare Beavan, Nic Stacey) połączono wypowiedzi ludzi, którzy znali Turinga, ze scenami inscenizowanymi (w postać naukowca wcielił się Ed Stoppard, syn słynnego dramaturga i scenarzysty Toma Stopparda). Był jeszcze francuski dokument "Alan Turing, le code de la vie" (2013, reż. Caherine Bernstein).

Jeśli chodzi o najnowszy film, to początkowo rozważano kandydatury kilku reżyserów. Padały nazwiska Rona Howarda ("Piękny umysł") czy Davida Yatesa (serial "Stan gry", cztery filmy z cyklu o Harrym Potterze). Ostatecznie w grudniu 2012 roku ogłoszono, że film zrealizuje Norweg Morten Tyldum, który podpisał przebój "Łowcy głów". Film o Turingu to jego pierwsza produkcja anglojęzyczna.

Zdjęcia trwały od 15 września do 11 listopada. Kręcono w Anglii, na terenie szkoły w Sherborne w Dorset, dokąd uczęszczał młody Turing, oraz we wspomnianej posiadłości Bletchley Park, gdzie podczas II wojny światowej mieścił się słynny ośrodek łamania szyfrów. Zdjęcia realizowano także w miasteczkach Nettlebed i Chesham, które niewiele zmieniły się od lat 40.

Scenografka Maria Djuroković kosztem 48 tysięcy dolarów odtworzyła maszynę kryptologiczną skonstruowaną przez Turinga. W porównaniu z oryginałem wprowadzono kilka zmian - powiększono ją i pozbawiono części osłon, by publiczność mogła podziwiać jej funkcjonowanie. Muzykę skomponował ceniony francuski kompozytor Alexandre Desplat, współpracujący między innymi z Romanem Polańskim ("Rzeź") i Georgem Clooneyem ("Idy marcowe").

Cumberbatch, "gorące nazwisko" nie tylko brytyjskiego kina, przyznał, że ta rola była dla niego wyjątkowa, i że w końcowych partiach filmu nie mógł powstrzymać się od łez. - Stało się tak, bo jako aktor niejako rosłem wraz z moją postacią i odczuwałem, co się z nią działo, na własnej skórze. Powiedział też, iż uważa film za oddanie sprawiedliwości tej niezwykłej postaci, znacznie ważniejsze niż rządowe przeprosiny: - Przecież tylko sam Turing mógłby przyjąć przeprosiny i wybaczyć krzywdę, a wiadomo, że nie miał szans tego uczynić. Myślę, że mamy do czynienia z wyjątkowo haniebnym, przynoszącym nam wstyd rozdziałem brytyjskiej historii.

Producenci i reżyser zapewniali jednak, że naprawianie krzywd nie było ich nadrzędnym celem. Twierdzili, że jest to nie tylko portret skomplikowanej osobowości, ale i emocjonująca opowieść o pasji odkrywania, przełamywaniu kolejnych barier umysłu (ale i biurokratycznych) oraz walce z czasem - bo od szybkości łamania szyfrów zależało bardzo wiele.

Film miał premierę na MFF w Telluride w sierpniu, we wrześniu pokazano go na festiwalu w Toronto, gdzie zdobył nagrodę publiczności oraz zyskał bardzo przychylne recenzje. Podkreślano, że ma ogromną energię narracyjną, a rola Cumberbatcha jest poruszająca, lecz nie melodramatyczna. Pojawiły się wprawdzie kontrowersje, zwłaszcza w odniesieniu do relacji Clarke-Turing, która, według części historyków, nie była aż tak bliska. Ale to naturalne, gdy istnieje potrzeba udramatyzowania historycznych wydarzeń. Najważniejsze, że uniknięto martwej ilustracyjności i patosu, a założenia twórców zostały zrealizowane.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gra tajemnic | gra tajemnic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy