Reklama

"Golda": Ostra krytyka pod adresem Helen Mirren. "W pełni uzasadniona"

Helen Mirren zobaczymy niedługo w filmowej biografii słynnej izraelskiej polityczki Goldy Meir. Gdy tylko świat obiegła informacja, że to właśnie Brytyjka zagra tę rolę, na aktorkę spadła fala krytyki. Wielu odbiorców podkreślało, że w Meir powinna wcielić się izraelska aktorka. W najnowszym wywiadzie laureatka Oscara przyznała, że nie czuje się ową krytyką dotknięta, wprost przeciwnie - uważa ją za "w pełni uzasadnioną".

Helen Mirren zobaczymy niedługo w filmowej biografii słynnej izraelskiej polityczki Goldy Meir. Gdy tylko świat obiegła informacja, że to właśnie Brytyjka zagra tę rolę, na aktorkę spadła fala krytyki. Wielu odbiorców podkreślało, że w Meir powinna wcielić się izraelska aktorka. W najnowszym wywiadzie laureatka Oscara przyznała, że nie czuje się ową krytyką dotknięta, wprost przeciwnie - uważa ją za "w pełni uzasadnioną".
Helen Mirren w scenie z filmu "Golda" /materiały prasowe

Już niedługo na ekrany kin trafi "Golda" - filmowa biografia zmarłej w 1978 roku Goldy Meir, jedynej kobiety, która sprawowała urząd premiera Izraela. Do historii przeszła ona jako "Żelazna Dama" polityki, zanim jeszcze określenie to przylgnęło trwale do Margaret Thatcher. Obraz w reżyserii Guya Nattiva skupia się na wydarzeniach z października 1973 roku, określanych jako wojna Jom Kipur lub wojna ramadanowa.

Reklama

Połączone siły egipskie i syryjskie przeprowadziły wówczas atak na półwysep Synaj oraz Wzgórza Golan. Społeczeństwo izraelskie doznało szoku - siły obronne kraju okazały się bowiem nieprzygotowane na zaskakującą inwazję i szybkie odparcie ataku wroga. Szczegóły owych wydarzeń ukazane są na ekranie w formie retrospekcji przywołanych podczas późniejszego przesłuchania Goldy Meir przed rządową komisją. Film miał światową premierę w lutym na festiwalu Berlinale.

Helen Mirren: Najbardziej kontrowersyjna rola w życiu?

Produkcja od samego początku wywoływała niemałe kontrowersje. Dotyczyły one przede wszystkim castingu. Gdy tylko świat obiegła informacja o powierzeniu głównej roli Helen Mirren, na brytyjską aktorkę i twórców filmu spadła fala krytyki. Sceptykom nie chodziło oczywiście o brak umiejętności laureatki Oscara, których odmówić jej nie sposób - zwracali oni uwagę na pochodzenie gwiazdy, a konkretnie brak żydowskich korzeni.

Teraz w rozmowie z "Daily Mail" Mirren przyznała, że rozumie niezadowolenie części odbiorców, a krytykę decyzji o obsadzeniu jej w roli Meir uważa za "w pełni uzasadnioną". Aktorka zdradziła, że początkowo sama miała wątpliwości, czy przyjąć angaż, o czym poinformowała producentów. "Powiedziałam im od razu: 'Słuchajcie, nie jestem Żydówką, więc jeśli przemyślicie sprawę jeszcze raz i dojdziecie do wniosku, że jednak wolicie pójść w innym kierunku, całkowicie to zrozumiem'" - ujawniła gwiazda.

Mirren podkreśliła, że wcielenie się w legendarną premier było dla niej nie lada sprawdzianem. "To ogromne wyzwanie zagrać kogoś, kto żył naprawdę, był doskonale znany. Kobiety na wysokich stanowiskach, które dzierżą władzę, są rzadkością w historii. Nie ma ich wiele. Muszą być dwa razy lepsze niż jakikolwiek mężczyzna, a nawet 10 razy lepsze. Staje się to ich życiową misją, której poświęcają się bez reszty. Golda taka była, podobnie jak Katarzyna Wielka czy Elżbieta II. W ich podejściu nie było żadnej przypadkowości" - stwierdziła aktorka. 

Wcielenie się w Meir okazało się dla Mirren skomplikowane także ze względów czysto praktycznych - sama charakteryzacja zajmowała jej trzy godziny dziennie. "Nigdy wcześniej nie robiłam czegoś takiego. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do bycia tą kobietą, że gdy zmywałam makijaż i spoglądałam w lustro, byłam autentycznie zdziwiona, że tak wyglądam. To była niezwykła przygoda" - wyznała.

Na ekrany amerykańskich kin "Golda" trafi już 25 sierpnia. Data polskiej premiery nie została jeszcze ujawniona.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Helen Mirren
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama