"Gladiator": Mija 20 lat od premiery. Czego nie wiemy o tym filmie?
Niezapomniany film Ridleya Scotta "Gladiator", z Russellem Crowe w tytułowej roli, wszedł na ekrany kin 1 maja 2000 roku, czyli dokładnie 20 lat temu. Zanim po raz kolejny obejrzycie ten film, poznajcie garść ciekawostek na temat tej produkcji.
W przypadku filmów, które odniosły ogromny sukces, ogromne zainteresowanie budzi to, jakie gwiazdy otarły się o ten projekt, ale ostatecznie nie wzięły w nim udziału.
W kontekście "Gladiatora" pojawia się np. nazwisko Luciano Pavarottiego. Słynnego tenora zaproszono do stworzenia ścieżki dźwiękowej, ale odrzucił tę propozycję. Przechodząc do obsady, do roli Maximusa brano pod uwagę Antonio Banderasa i Mela Gibsona, Jennifer Lopez ubiegała się o rolę Lucilli, a Jude Law o Kommodusa.
Na szczególną uwagę zasługuje historia Olivera Reeda, któremu przypadła rola Proximo, lecz nie dane było mu się nią w pełni nacieszyć. Aktor zmarł na zawał serca podczas pracy nad filmem. Ostatnie chwile życia spędził w pubie, sącząc whisky. Feralnego wieczoru siłował się też na rękę z pięcioma marynarzami. By nakręcić brakujące sceny z jego udziałem, trzeba było wykorzystać komputerowe efekty specjalne.
Russell Crowe przygotowując się do głównej roli, schudł aż 20 kg. Przyznał, że nie robił niczego nadzwyczajnego poza pracą na swojej australijskiej farmie. Podczas zdjęć złamał biodro oraz kość w stopie. Poza tym nadwyrężył ścięgna w obu bicepsach. Musiał się więc trochę nacierpieć, by zdobyć Oscara.
Aktorowi w trakcie pracy psikusa płatały też włosy. Napsuły mu krwi w scenie, w której zdejmuje hełm, przed wyjawieniem swojego imienia.
"Hełm się naelektryzował i za każdym razem, gdy go zdejmowałem, włosy na czubku głowy stawały mi dęba. Próbowałem robić to powoli, próbowałem szybko - za każdym razem dwa włosy stały niczym Teletubisie. Ridley rozwiązał to decyzją o dużym zbliżeniu w momencie, gdy odwracam twarz do Kommodusa. W ten sposób widać było tylko czoło i podbródek, a stojące włosy były poza kadrem" - wspominał aktor w niedawnym wywiadzie dla magazynu "Empire".
Inna ciekawostka dotyczy znaku, który podczas walki gladiatorów, dawał kciukiem Kommodus. W Koloseum uniesiony do góry kciuk cezara oznacza, że pokonany gladiator musi zginąć, a kciuk w dół symbolizował łaskę. Ekipa filmowa wiedziała o tym, ale postanowiła wykorzystać współczesne rozumienie znaków dawanych kciukiem, które jest odwrotne.
"Gladiator" to był wielki powrót do epickich widowisk historycznych, takich jak "Kleopatra", "Spartakus" czy "Ben Hur". Ridley Scott przeniósł na ekran Imperium Rzymskie, na tle którego rozgrywa się opowieść o władzy, odwadze i zemście. Bohaterem opowieści jest waleczny generał rzymski Maximus (Russell Crowe). Cesarz Marek Aureliusz chce uczynić go swoim następcą, co nie podoba się prawowitemu następcy Commudosowi (Joaquin Phoenix). Postanawia on pozbyć się rywala. Maximus cudem unika śmierci, zostaje wzięty w niewolę i wcielony do szkoły gladiatorów. Wkrótce pomści okrutne zabójstwo syna i żony.
Niewątpliwym walorem filmu jest ścieżka dźwiękowa filmu, autorstwa Hansa Zimmera i Lisy Gerrard, wokalistki grupy Dead Can Dance. "Gladiator" zarobił na całym świecie ponad 460 mln dolarów.