Giacomo Casanova w dwóch odsłonach
Legendarny kochanek Giacomo Casanova w ujęciu mistrza kina Federico Felliniego jest jedynie "fuck-machine". Nie ma radości w trakcie zespolenia z kobietą. Ponura, ale nienasycona żądza to wszystko, co odczuwa bohater setek romansów i jednonocnych numerów.
Stosunek wydaje się być dla Casanovy uciążliwą robotą. Ten wytworny pracownik seksualny ustawia sobie przy łóżku cacko mechanicznego fallusa. Ptak podskakuje rytmicznie i bije skrzydłami coraz szybciej, kiedy oglądamy w zbliżeniu spocone czoło Casanovy w takim ujęciu, jakby wykonywał pompki.
Skłonność ujmowania seksu jako przykrego opętania mogą mieć raczej starsi panowie. Gdy popęd już nie zaślepia rozumu, lepiej widać, jakie zdumiewające rzeczy ludzie ze sobą wyprawiają w łóżku.
Kręcąc film 37 lat temu, a więc w czasach przed viagrą, Fellini miał 56 lat. Czy starczym zgorzknieniem można wyjaśnić to obrzydzające spojrzenie na erotyzm? A może wielki włoski artysta rozlicza się w ten sposób, jak w wielu innych swych filmach, z katolicyzmem, który stara się obrzydzić seks?
Pierwsza scena rozgrywa się w czasie karnawału w Wenecji. Z wody ma zostać podniesiona wielka głowa Wenus - wynurza się do oczu, ale opada pod swoim ciężarem. Czy powodem katastrofy nie jest aby ciężar tiary, którą ma na głowie? Jest to potrójna korona, symbol papiestwa, dobitne przypomnienie, że Kościół katolicki uznaje erotyzm poza małżeństwem za grzech. Dlatego Wenus, bogini miłości, nie może w pełni się ujawnić. Czyli Casanova nie potrafi kochać, być może z poczucia winy wpojonego przez Kościół.
Postać papieża pojawia się u Felliniego dwukrotnie. Raz jest to dziecinny, miły staruszek idący wśród szpaleru purpuratów. Za drugim razem, pod koniec filmu, występuje w wymownej sytuacji.
Umierający Casanova śni, że papież uchyla dla niego drzwi swej złotej karocy. Jednak nie korzysta z zaproszenia. Czyli odrzuca rozgrzeszenie przez Kościół. Zamiast tego tańczy z kobiecą mechaniczną lalką naturalnej wielkości. Przed laty miał z nią stosunek. I sam teraz zamienia się w odmłodniałą swą lalkę, "fuck-machine".
Pierwszy z wielu pokazanych aktów seksualnych odbywa się w pokoju erotycznym pod okiem gospodarza, ambasadora Francji. Zaprosił Casanovę i swoją kochankę, aby ich podglądać przez otwór w oku jednej z dwóch ryb wymalowanych na ścianie. Ryby wspak, jedna nad drugą, stanowią symbol chrześcijaństwa.
Młoda i piękna kobieta jest przebrana za zakonnicę, a te ślubują celibat. Fellini symbolicznie łamie owe śluby. Mówi też tym obrazem, że chrześcijaństwo patrzy na seks niczym sprośny podglądacz - nie bierze udziału, lecz podnieca się obserwacją. Reżyser wyzwala się w tych pierwszych sekwencjach ze wstydu narzuconego mu przez katolickie wychowanie.
Oswobodzony z etyki kościelnej Fellini może swobodnie pokazywać dzikie przygody Casanovy po całej Europie. Te najbardziej sugestywne są śmieszne i odrażające.
Oto w Paryżu hrabina w wieku starszym i z ubytkami uzębienia żąda, żeby ją zapłodnił. Spodziewa się, że urodzi syna, w którego się wcieli i będzie żyła wiecznie wreszcie jako mężczyzna. Legendarny kochanek musi się podniecać zadeczkiem powabnej asystentki, aby spełnić tę misję. Albo w Rzymie, w pałacu ambasadora Anglii, bierze udział w zawodach ze stangretem o to, kto uzyska więcej orgazmów przez godzinę. Wyrafinowana kultura Casanovy zwycięża nad prostotą stangreta.
Z kolei w Niemczech wciągnięty zostaje w karczemną orgię. W ojczyźnie Goethego spotkają go największe despekty. Afektowana recytacja poezji rozśmieszy dworaków, zaś jego staranny wizerunek zostanie przyklejony kałem do ściany urynału dla służby. Fellini przypomina nam w ten sposób z obrzydzeniem, że seks dzieli fizjologię z narządami wydalania odpadów organizmu.
Grający Casanovę Donald Sutherland ma doczepiony wydatny nos i podbródek, nosi ekstrawagancką perukę, brwi namalowane wyżej od naturalnych, ogromne a smutne oczy i usta w półuśmiechu. Maska pięknego eleganta skrywa uczuciową pustkę, ale i ambicje intelektualne. Jest staranie wykształconym i płodnym pisarzem.
Niestety, świat interesuje się nim wyłącznie jako "fuck-machine", ponieważ reżyser chce go widzieć jako nierealny wytwór fantazji seksualnej. Dlatego cały film nakręcił w studio. Wnętrza są jawnie umowne, niczym w teatrze, podobnie plenery. Akcja przebiega w sztucznym środowisku. Brak tu ciepła, inaczej niż we wcześniejszych dziełach mistrza, gdy jeszcze kochał ludzi.
Ta wizja salonowego towarzystwa Europy drugiej połowy XVIII wieku nie posiada fabuły zmierzającej do celu i spełnienia. To seria wyrafinowanych obrazów, które stają się w końcu męczącą zabawą. Oscara film dostał, słusznie, tylko za przepiękne kostiumy.
Całkowicie inny jest "Casanova" Lasse Hallstroma z 2005 roku. Heath Ledger w fabule o kochanku z XVIII wieku ujmuje kowbojskim wdziękiem. Seks jest tu źródłem radości i zabawy bez wyrzutów sumienia, bez przymusu i ciężkiego wysiłku, który tak natrętnie pokazywał Fellini. Kobiety są piękne i łatwe.
Wielki Doża, czyli głowa państwa, chroni libertyna przed srogim inkwizytorem. Katolicka etyka seksualna jest tu gruntownie wyśmiana przez postać biskupa Pucci, najbardziej znienawidzonego osobnika w fabule. Ściga rozpustników, a także heretyków, zaś Hallstrom tak prowadzi Jeremy'ego Ironsa w roli biskupa, by wzbudzić pogardę widza dla Kościoła - gdy tymczasem Fellini pogardy się wystrzega, poprzestając na ciepłej ironii.
Jest to opowieść feministyczna i radykalne zawłaszczenie przez Hollywood legendy o zdobywcy kobiet, padających ofiarą podstępnych technik uwodzenia. Nie w tym wypadku! Tym razem obiektem miłości Casanovy jest kobieta, z którą pierwszy raz styka się on w pojedynku w masce, jak ze swoim równorzędnym partnerem. Dzielna bojowniczka okazuje się pisarką, pod męskim pseudonimem wydającą książki żądające równouprawnienia kobiet. Jest też uczoną - fizykiem, wynalazczynią balonu na ciepłe powietrze.
Ciekawe zresztą, że Heath Ledger niemal równocześnie zagrał kowboja-geja w "Tajemnicy Brokeback Mountain". I tutaj częściej widać go w łóżku z kochankiem aniżeli z kochanką - w "Casanovie". To jeszcze bardziej radykalne odwrócenie ról.
Fellini wyraża swe sprośne zgorzknienie dając ułomne, lecz jednak dzieło sztuki. Natomiast Hallstrom jest rzemieślnikiem, który przyciąga publiczność ładnym, płytkim, kasowym widowiskiem.
Krzysztof Kłopotowski
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Krzysztof Kłopotowski jest cenionym krytykiem filmowym, publicystą i wybitnym znawcą kina światowego.
Autor m.in. zbioru tekstów "Obalanie idoli", cyklu reportażowego "Mondo Manhattan" i programu "Kinematograf" dla TVP1, "KinoRozmównicy" dla TVPuls, korespondent nowojorski b. Radia Wolna Europa. Publikuje w Rzeczpospolitej i na blogu w Salon24.
Dla serwisu film.interia.pl przygotowuje cykl publikacji o różnych obliczach miłości, przedstawianych w wielkich dziełach kinowych.
Czytaj jego teksty poświęcone "Wielkiemu Gatsby'emu" i "Niebezpiecznym związkom"!
W następny czwartek, 30 maja, zapraszamy do przeczytania artykułu poświęconego filmowi "Zawrót głowy" Alfreda Hitchcocka.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!