Reklama

Gerard Depardieu przeprasza (ale nie sam)

Francuski aktor Gerard Depardieu przeprasza za ostatni incydent ze swym udziałem. We wtorek aktor oddał mocz w korytarzu samolotu na oczach innych pasażerów. Teraz twierdzi, że nie był wówczas pijany, a jego zachowanie wynikało z problemów z prostatą.

Aktor za pośrednictwem swojego przyjaciela wyjaśnił, że musiał jak najszybciej załatwić swoją potrzebę na pokładzie samolotu lecącego z Paryża do Dublina ponieważ jest chory.

"Gerard bardzo przeprasza za to, co się stało. Chciał dostać się do toalety, ale nie pozwolono mu, ponieważ samolot miał za chwilę startować. To dlatego musiał to zrobić na korytarzu przy wszystkich" - powiedział w oficjalnym oświadczeniu przyjaciel Depardieu, aktor Edouard Baer.

"On ma problemy z prostatą i ta cała sytuacja była dla niego upokarzająca. On był wtedy zupełnie trzeźwy. To nie jest typowe dla niego zachowanie" - dodał znajomy gwiazdora. Baer, który towarzyszył Depardieu podczas lotu do Dublina liniami CityJet.

Reklama

Pasażerowie i załoga samolotu po incydencie była w szoku po zachowaniu słynnego aktora. "Powiedział, że nie może dłużej czekać, wstał i oddał mocz na podłogę. Było po nim widać, że wcześniej pił. Stewardessy oniemiały. Nikt nic nie powiedział" - wyjaśnił jeden z pasażerów obecnych wówczas na pokładzie samolotu. Po osobliwym zdarzeniu z udziałem gwiazdora filmu "Zielona karta" samolot musiał zostać zatrzymany na lotnisku w Dublinie na dwie godziny, aby można było zdezynfekować pokład.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Gerard Depardieu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy