George Clooney nie żałuje, że krytykował Viktora Orbana
Pod koniec listopada George Clooney dosadnie skomentował działania premiera Viktora Orbana, na co natychmiast zareagowało ministerstwo spraw zagranicznych Węgier. W najnowszym wywiadzie hollywoodzki gwiazdor odniósł się do swojej pamiętnej wypowiedzi, twierdząc, że czułby wstyd, gdyby przemilczał działania szefa węgierskiego rządu.
George Clooney w wywiadzie udzielonym "The Guardian" dokonał swoistego podsumowania mijającego roku. Gwiazdor, który wraz z żoną Amal przekazał na walkę z koronawirusem aż milion dolarów, przyznał, że ostatnie miesiące, które upłynęły w cieniu pandemii, były nad wyraz trudne. Wyraził on jednak nadzieję na rychłą poprawę sytuacji na świecie. "To był naprawdę kiepski rok dla wszystkich. Zaczął się źle i utrzymał ten fatalny poziom aż do teraz. Mam świadomość, że sam miałem dużo szczęścia. Skończyłem, mając udaną karierę. Zamieszkałem w domu, w którym mamy sporo miejsca" - stwierdził Clooney.
Jak zaznaczył w najnowszym wywiadzie, od marca cała jego rodzina rzadko wychodzi z domu, obawiając się o zdrowie cierpiącego na astmę synka Alexandra. "Lekarze mówią, że COVID-19 nie jest bardzo groźną chorobą dla młodych ludzi. Ale jaką tak naprawdę mamy pewność? Na ten moment nie wiemy praktycznie nic na temat długofalowych skutków zarażenia koronawirusem" - zaznaczył gwiazdor.
I dodał, że choć troszczy się o swoje pociechy i stara się je chronić, nie uważa się za nadopiekuńczego rodzica. "Wyobrażenie sobie, że moje dzieci upadają, ponoszą porażkę, nie jest przyjemną rzeczą. Ale staram się dać im przestrzeń na popełnianie błędów. Jest wiele rzeczy, których starasz się nie robić, rzeczy, które robili twoi rodzice. Nie dlatego, że byli złymi rodzicami, ale ponieważ wiesz, jak to na ciebie wpłynęło, próbujesz przerwać ten łańcuch" - wyznał Clooney.
Aktor i reżyser odniósł się także do swojej słynnej już krytyki działań Viktora Orbana podczas jednego z wywiadów udzielonych w ramach promocji swojego najnowszego filmu. Clooney wyreżyserował niedawno czekający na premierę dramat "Niebo o północy", którego akcja rozgrywa się w postapokaliptycznym świecie. "Na długo przed wybuchem pandemii doświadczaliśmy kryzysu, będąc świadkami całej tej nienawiści i gniewu. Jedźcie do Bolsonaro w Brazylii czy Orbana na Węgrzech i rozejrzyjcie się" - powiedział wówczas hollywoodzki gwiazdor. Rządząca Węgrami od dekady prawicowa partia premiera Orbana słynie z "obrony tradycyjnych wartości" i głośnej krytyki "zgniłego Zachodu" oraz społeczności LGBT. Słowa filmowca skomentował węgierski wiceminister spraw zagranicznych, określając je mianem "głupich".
W rozmowie z "The Guardian" Clooney podkreślił, że nie żałuje tamtych słów. Przeciwnie, czuje się w obowiązku krytykować osoby i zjawiska, które na to według niego zasługują. "Ludzie, którzy ujawniają przestępczość i korupcję, trafiają do więzień. A ludzie popełniający zbrodnie są wolni. Myślę, że warto walczyć z takimi ludźmi i piętnować ich postępowanie. Byłoby mi zwyczajnie wstyd, gdybym nie wystąpił przeciwko komuś takiemu jak Viktor Orban. Chcę móc powiedzieć moim dzieciom: 'To są rzeczy, które zrobiliśmy, aby stawić czoła tej sytuacji'. Nie tylko po to, żeby były ze mnie dumne, ale także po to, by uczynić ich świat lepszym" - wyznał.