Gemma Arterton: Nadzwyczajna dziewczyna
Ma talent, ambicję i wdzięk. Nie boi się wyzwań. Do roli jest w stanie wyrzeźbić sylwetkę, choć, jak sama podkreśla, nie lubi siłowni i ćwiczeń. Potrafi też w kilka miesięcy perfekcyjnie nauczyć się języka obcego. Głośno mówi o prawach kobiet i o problemach w Hollywood. Gemma Arterton, którą obecnie możemy podziwiać w komedii "Zwyczajna dziewczyna", jest zdecydowanie w najlepszym momencie swojej kariery.
Brytyjka o polsko-żydowskich korzeniach ukończyła prestiżową Królewską Akademię Sztuki Dramatycznej i została uznana największą aktorską nadzieją kina przez Brytyjską Akademię Sztuk Filmowych i Telewizyjnych. Po kilku wspaniałych rolach teatralnych, m.in. u boku Maggie Smith, a także telewizyjnych, debiutowała na dużym ekranie świetnie przyjętą komedią "Dziewczyny z St. Trinian", w której wystąpiła z Colinem Firthem.
W 2007 roku w castingu na dziewczynę Jamesa Bonda pokonała 1500 kandydatek. Reżyser Marc Foster uznał ją za niezwykle błyskotliwą i dowcipną, dlatego powierzył jej rolę Strawberry Fields. Jako agentka MI6 , pracująca w brytyjskim konsulacie w Boliwii, musiała powstrzymać działania Daniela Craiga i wsadzić go do pierwszego samolotu do Londynu. Po roli w "Quantum of Solace" posypały się kolejne propozycje.
W swojej karierze była już uprowadzoną Alice Creed, seksowną wampirzycą w "Byzantium", obiektem westchnień Ryana Reynoldsa ("Głosy"), a także walczyła z mitologicznymi potworami i czarownicami ("Hansel i Gretel: Łowcy czarownic"). Obecnie można podziwiać ją w świetnej brytyjskiej komedii "Zwyczajna dziewczyna" Lone Scherfig, a już w przyszłym roku do kin trafi film "Vita and Virginia", w którym aktorka wcieli się w kochankę Virginii Woolf.
Gemma Arterton nie chce poprzestać na aktorstwie. Założyła własną firmę producencką, której przyświeca cel wprowadzenia równowagi w typowo męskim filmowym świecie. "Trzeba wziąć spraw we własne ręce i stworzyć role dla kobiet napisane przez kobiety scenarzystki i wyreżyserowane przez reżyserki. Inaczej cały ten proces może być niezwykle frustrujący" - mówi z przekonaniem Brytyjka.