Reklama

Gdyby nie zginął, miałby dziś 80 lat

James Dean obok Marilyn Monroe oraz Elvisa Presleya jest jedną z ikon amerykańskiej kultury popularnej. Zginął w wieku zaledwie 24 lat. Ten "Buntownik bez powodu" wpisał się w poczet nieśmiertelnych gwiazd kina. We wtorek, 8 lutego, przypada 80. rocznica urodzin aktora.

John Lennon powiedział kiedyś, że bez Jamesa Deana Beatlesi nigdy by nie powstali, a Elvis Presley nazwał go geniuszem.

Choć w swoim dorobku miał jedynie trzy role główne, Ameryka zwariowała na punkcie przystojniaka, który stał się ikoną popkultury i symbolem nonkonformizmu.

Jego pierwszą główną rolą na dużym ekranie była postać Cala, zbuntowanego syna, który nie może zdobyć uczucia swojego ojca w "Na wschód od Edenu" (1955) według powieści Johna Steinbecka w reżyserii Elii Kazana.

Niestety, Dean nie doczekał nominacji do Oskara za tę rolę. Zginął przed ogłoszeniem kandydatów do nagrody Akademii Filmowej.

Reklama

W tym samym roku do kin wszedł "Buntownik bez powodu", w którym aktor wcielił się w postać głównego bohatera, Jima Starka. Rola wykreowała jego wizerunek, który zachował się do dziś - szalonego młodzieńca, idealisty, którego bunt z góry skazany jest na niepowodzenie.

Bez udziału Deana ukończone zostały prace nad "Olbrzymem" (1956) George'a Stevensa, gdzie wcielił się w Jetta Rinka - mężczyznę, który dorabia się wielkiej fortuny na ropie naftowej, ale pieniądze nie dają mu szczęścia.

Za tę rolę Dean został uhonorowany przez Amerykańską Akademię Filmową drugą pośmiertną nominacją do Oscara. Jest to ewenement w historii Hollywood.

"Marz, jakbyś miał żyć wiecznie, żyj, jakbyś miał dzisiaj umrzeć" - to słowa Jamesa Deana, który istotnie żył chwilą.

Miłośnik rajdów samochodowych zginął w 1955 roku w swoim sportowym Porsche 550 Spyder, którym jechał na wyścigi w miejscowości Salinas.

Po śmierci idola młodego pokolenia wybuchła ogólnonarodowa żałoba przypominająca jedynie tę, którą pod koniec lat 20. wywołała nagła śmierć innego gwiazdora filmowego - Rudolfa Valentino.

W 1995 r. magazyn filmowy "Empire" umieścił nazwisko Deana na liście najseksowniejszych mężczyzn w historii kina, a w 1997 pośród 100 największych gwiazd dużego ekranu.

Polskim Jamesem Deanem nazwano Zbigniewa Cybulskiego, którego karierę także przerwała tragiczna śmierć.

James Dean do dziś pozostaje ikoną popkultury. Wspomina się go w utworach muzycznych i filmach. O Deanie śpiewali m.in. The Eagles, Goo Goo Dolls, Madonna, Lady Gaga oraz polski zespół Partia w piosence "Chciałbym umrzeć jak James Dean".

James Dean jest wspominany w filmach "Ze śmiercią jej do twarzy" oraz "Pulp Fiction".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: James Dean | Buntownik bez powodu | zginął
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy