Reklama

Gajos: "Nie poddaję się mimo wieku"

Pan R. i Pani Z. to dwoje bohaterów spektaklu Teatru Telewizji "Boulevard Voltaire", reżyserskiego debiutu pisarza Andrzeja Barta ("Rewers", "Fabryka muchołapek"). Janusz Gajos, który jest odtwórcą roli Pana R., opowiada o starciu dojrzałej miłości z zakorzenionym polsko-żydowskim uprzedzeniem.

Czy w życiu można uciec od stereotypu?

Janusz Gajos: - Stereotyp jest elementem, który prowadzi nas na manowce. Każdy chce zobaczyć to, co chce. Ta opowieść, forma, w jakiej została ona przekazana, tchnie nadzieją, że od stereotypów można odejść, można się ich pozbyć i rozmawiać jak człowiek z człowiekiem.

Pański bohater jest dumny, stawia czoła szufladkom i stereotypom.

- To Polak skaleczony przez życiorys, pewne potknięcia w życiu. Trzeba pamiętać, że ludzie znajdują się w różnych sytuacjach, muszą wyciągać z tego wnioski, a i ponosić konsekwencje.

Reklama

W sztuce wypowiada pan zdanie: "Za młodu chce się być nie wiadomo kim, a kiedy się nie udaje, reszta mija szybko i bez smaku". Panu się udało.

- Nie ukrywam, że chciałem istnieć w tym zawodzie, jestem w nim do tej pory, i oby tak było dalej.

Nawiązując do tytułu ostatniego filmu z pańskim udziałem: czuje się pan "Wygrany"?

- Wszystko przed nami, nie można za wcześnie wypowiadać ostatniego słowa.

Kiedyś wspomniał pan, że aktorstwo to dla pana zawór bezpieczeństwa.

- Myślę, że uprawianie zawodu artystycznego, każdego rodzaju, niezależnie czy ludzie grają na skrzypcach, piszą, malują - to wszystko jest jakimś zaworem bezpieczeństwa. Ludzie wrażliwi, których jest masa pośród nas, często nie wytrzymują pewnych napięć i wtedy przychodzi im z pomocą możliwość wypowiedzenia tego w formie nieagresywnej, a właśnie artystycznej.

"Boulevard Voltaire" to również historia miłości dojrzałej?

- Miłość dojrzała jest piękna. Myślę, że generalnie miłość może się udać niezależnie od wieku. Choć tak jak pani wspomniała z wiekiem się zmienia, staje się dojrzała.

Ale nie brakuje w niej namiętności?

- Owszem, w każdym wieku się coś zdarza. Coś, co nas bulwersuje, zmusza do wystąpień poza te ramy, które określają człowieka statecznego, poważnego i starszego.

Zdjęcia były kręcone w Paryżu mieście świateł i namiętności.

- Z ekipą pojechaliśmy tam na 24 godziny. Szybko biegaliśmy po Paryżu, żeby nakręcić wszystko, co się da. Pan Witold Adamek dokonał cudu. Oglądając spektakl mam wrażenie jakbym spędził tam miesiąc.

-------------------------------------------------------------------------------

Główni bohaterowie "Boulevard Voltaire" są emigrantami, którzy w różnym czasie opuścili Polskę i zdecydowali się osiąść we Francji na stale. Pani Z. (Ewa Wiśniewska) - Żydówka, zamożna wdowa po wybitnym ekonomiście - wyjechała z Polski wraz z rodzicami zaraz po 1956 roku. Pan R. (Janusz Gajos) - hungarysta, poeta, a obecnie hydraulik-amator - opuścił kraj tuż przed stanem wojennym. Przypadkowe spotkanie owocuje miłością, która musi stawić czoła głęboko zakorzenionym uprzedzeniom. Premiera telewizyjna sztuki Teatru Telewizji "Boulevard Voltaire" w reżyserii Andrzeja Barta będzie miała miejsce 9 maja, na antenie TVP.

Rozmawiała: Monika Dzwonnik (PAP Life)

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Janusz | Janusz Gajos | Teatr Telewizji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama