Futbol. Gra o wszystko
"Do przerwy 0:1", "Piłkarski poker", "Boisko bezdomnych" - to tylko kilka przykładów dowodzących, że piłka nożna w Polsce jest tematem, który świetnie sprawdza się także w kinie. W piątek, 23 maja, na ekrany wchodzi kolejny film "kopany" - dokument Michała Bielawskiego "Mundial. Gra o wszystko".
W grudniu 1981 roku gen. Jaruzelski ogłosił w Polsce stan wojenny, a kilka miesięcy później nasza drużyna wzięła udział w Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej w Hiszpanii. Zdobyliśmy wówczas trzecie miejsce i był to ostatni wielki sukces polskiej reprezentacji na mundialu. W tym czasie Polacy oglądali spektakularne bramki Bońka i Smolarka, popis umiejętności Laty, Kupcewicza i Buncola, parady Młynarczyka, nazwane później "najpiękniejszym serialem stanu wojennego". Na chwilę zapomniano o trudnościach, cenzurze, wojsku na ulicach i więzieniach zapełnionych opozycjonistami.
Grę polskich piłkarzy śledzą w filmie internowani działacze zdelegalizowanej Solidarności, dziennikarze sportowi, wśród nich Stefan Szczepłek, Włodzimierz Zientarski i Dariusz Szpakowski, i cenzorzy, wycinający z telewizyjnych transmisji wszelkie przejawy istnienia opozycji. Występ w Hiszpanii poznajemy również z perspektywy trenera Antoniego Piechniczka i zawodników, usiłujących sprostać nie tylko własnym ambicjom, ale też oczekiwaniom kibiców i reżimowej propagandy. Relacjonują oni wydarzenia od eliminacji, przez hiszpański turniej, aż do powrotu z mundialu.
Zbigniew Boniek przyznaje, że "w PRL byliśmy prawie 18 republiką. Wszystko było sterowane, pod kontrolą. Trzeba było być cicho", choć on sam sprzeciwił się kiedyś decyzji kierownictwa drużyny i został wraz z trzema kolegami zawieszony w prawach gry. Odzyskał pozycję po wygranym przez Polaków 3:0 meczu z Belgią, gdzie strzelił trzy bramki. Z kolei papież Jan Paweł II na prywatnej audiencji powiedział do Bońka, że gdyby wiedział, że Polacy zdobędą na tym mundialu brązowy medal, to więcej modliłby się za naszą reprezentację.
Relacje z przygotowań i rozgrywek przeplatają się ze wspomnieniami więźniów politycznych osadzonych w Białołęce, m.in.: członka KOR-u Jana Lityńskiego oraz wyrzuconego z pracy w milicji Wiktora J. Mikusińskiego, członka Komitetu Założycielskiego Niezależnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO, którzy transmisje z mistrzostw oglądali zza więziennych krat. W ten sposób powstał interesujący obraz historii polskiego futbolu, a także wspaniały zapis tamtych czasów, który powinien stać się lekturą obowiązkową nie tylko dla fanów piłki nożnej.
"Mundial. Gra o wszystko" to bogato ilustrowany materiałami archiwalnymi, porywający przykład historycznego filmu dokumentalnego, przedstawiającego - z lekką nutą ironii - historię polskiej reprezentacji w piłce nożnej na tle wydarzeń stanu wojennego. Film opowiada o przenikaniu się świata sportu i polityki i jest ciekawym połączeniem unikalnych archiwaliów Telewizji Polskiej, fragmentów Polskiej Kroniki Filmowej, materiałów FIFA, fotografii z obozu w Białołęce, animowanych w technice 3D fotografii z hiszpańskich boisk i obozu dla internowanych, rysunków oraz wywiadów z piłkarzami, komentatorami sportowymi i internowanymi w Białołęce.
Interesującym rozwiązaniem jest wykorzystanie w filmie komiksowych wstawek autorstwa Janusza Ordona, animowanych przez Grzegorza Mazura, które sprawiają, że postaci urastają w tym filmie do rangi popkulturowych herosów. Mundial. "Gra o wszystko" jest wielogłosową relacją zbudowaną z wywiadów z zawodnikami reprezentacji Polski, opozycjonistami internowanymi w Białołęce i znanymi komentatorami sportowymi.
W filmie mundial wpisany został w szerszy kontekst sytuacji polityczno-społecznej Polski lat 80. XX wieku: Solidarności, stanu wojennego, internowania działaczy opozycyjnych i trudnej do przewidzenia przyszłości PRL-u. Prace nad filmem trwały cztery lata, od końca 2009 roku do lutego 2013 roku. Obejmowały poszukiwania archiwalnych materiałów filmowych oraz fotograficznych z różnych źródeł, m.in. z zasobów: TVP, Ośrodka Karta, IPN oraz FIFA. Budżet filmu wyniósł ponad 790 tysięcy złotych.
Film spotkał się z bardzo przychylnym przyjęciem wśród dziennikarzy, krytyków filmowych oraz publiczności. Nagrodzony został na kilku festiwalach filmowych, w tym na festiwalu PLANETE+ DOC FILM FESTIVAL, gdzie otrzymał wyróżnienie specjalne w konkursie głównym o Nagrodę Millennium, a jury festiwalu uznało ten film za "emocjonalny i intensywny obraz jednego wydarzenia oglądanego z dwóch różnych perspektyw, który działa jak strzał w sam środek bramki". Film doceniono za umiejętne połączenie świata sportu i polityki - wydarzenia z 1982 roku, kiedy w Hiszpanii odbyły się mistrzostwa świata w piłce nożnej, a w Polsce trwał stan wojenny.
Przypomnijmy, że w zeszłym roku na ekranach polskich kin prezentowany był inny dokument o polskiej reprezentacji piłkarskiej - "Będziesz legendą, człowieku" w reżyserii Marcina Koszałki. Przedstawiał on postawy i reakcje polskiego środowiska piłkarskiego oraz kibiców - przed, w trakcie oraz po zakończeniu Euro 2012.
Dokument Koszałki był ewenementem w skali naszego kraju - wszak nigdy wcześniej nie było możliwości, aby taki film powstał. Fabularne produkcje opowiadające o piłce nożnej to już jednak zjawisko dosyć częste w rodzimej kinematografii, a jednym z pierwszych dzieł poświęconych futbolowi była komedia z 1965 roku zatytułowana "Święta wojna".
Film Juliana Dziedziny, wielkiego miłośnika piłki nożnej, który swoją futbolową pasję często przemycał na kinowy ekran, to zabawna opowieść o tytułowej "wojnie", jaka toczy się między kibicami dwóch małomiasteczkowych drużyn piłkarskich. W tej rywalizacji - a rzecz się dzieje na Śląsku, czyli ówczesnym centrum polskiego futbolu - wszystkie chwyty są dozwolone.
Nie skąpi się pieniędzy, w pojedynek zaangażowani są wysoko postawione persony: zarówno dyrektor kopalni, jak i komendant milicji, a działacze sportowi usiłują "załatwić" wynik meczu w każdy możliwy sposób - gdy więc "koperty" nie skutkują, uciekają się do różnych innych forteli.
Jednym z nich jest wynajęcie przez kibiców drużyny o znaczącej nazwie "Naprzód", którzy chcą za wszelką cenę wygrać mecz ze "Spartą", pięknej Gabrysi, która ma uniemożliwić najlepszemu zawodnikowi przeciwnej ekipy - Walczakowi pojawienie się na boisku w tym najważniejszym spotkaniu sezonu. Dziewczyna z wzajemnością zakochuje się jednak w swojej "ofierze"..
Dziedzina z przymrużeniem oka pokazał rozgrywki dwóch drużyn piłkarskich, ale jego następcy ten temat potraktowali już dużo poważniej. W 1969 roku powstał siedmioodcinkowy serial telewizyjny dla młodzieży "Do przerwy 0:1", zrealizowany na podstawie powieści Adama Bahdaja (pod tym samym tytułem) w reżyserii Stanisława Jędryki i Barbary Sass. W 1970 roku na ekrany trafiła jego kinowa wersja zatytułowana "Paragon gola".
Obie produkcje opowiadały o perypetiach grupki chłopców mieszkających w powojennej Warszawie, którzy pragną wygrać turniej podwórkowych drużyn w piłkę nożną. Twórcy skupili się na losach dwóch ekip z tej samej dzielnicy, które zawsze ze sobą rywalizowały, ale tym razem, by mieć szanse w turnieju, zaczynają myśleć nad połączeniem sił.
Zmagania piłkarskie stają się podstawą do przedstawienia postaci Paragona, charyzmatycznego chłopca, który oprócz zmartwień związanych z drużyną, wplątuje się w niebezpieczne, kryminalne rozgrywki warszawskiego półświatka.
O okresie okołowojennym opowiadała także kolejna, niezwykle dramatyczna produkcja Jędryki - "Do góry nogami" (1982). Śląsk, ostatnie miesiące przed wybuchem drugiej wojny światowej. Sześciu chłopców mieszkających w robotniczym bloku pasjonuje się piłką nożną - całe dnie spędza na kopaniu szmacianki na podwórzu. Wybuch wojny mali piłkarze odczuwają jak postawienie ich świata do góry nogami. Na murze, pod oknem jednego z nich, malują karykaturę Hitlera na szubienicy. Żandarmi aresztują za ten czyn niewinnego człowieka, więc chłopcy postanawiają się przyznać. Esesman zatrzymuje trzech z nich jako bandytów. Zostają powieszeni.
Kolejne polskie produkcje opowiadające o futbolu to powrót do zdecydowanie bardziej rozrywkowych form zainteresowania tym tematem widza. Widać to zwłaszcza na przykładzie dwóch filmów z 1988 roku: "Pięć minut przed gwizdkiem" i "Piłkarskiego pokera".
Ten pierwszy wyreżyserowany przez Mirosława Gronowskiego i ze scenariuszem Andrzeja Mularczyka opowiada o działaczach dwóch klubów walczących o utrzymanie w I lidze. Jako że pierwszy pojedynek ich drużyn niczego nie wyjaśnia, o wszystkim ma zadecydować spotkanie ostatniej szansy. Wygrany pozostanie w ekstraklasie, przegranego czeka spadek do II ligi. Rozpoczynają się przekupstwa i zakulisowe rozgrywki, mające na celu ustalenie wyniku meczu jeszcze przed jego rozpoczęciem.
Bardzo podobną tematykę podejmuje najsłynniejszy, a zarazem - o zgrozo - wciąż najbardziej wiarygodny rodzimy film o piłce nożnej, czyli "Piłkarski poker" Janusza Zaorskiego. Niewiele osób wie, że nie miał być on jednak tylko produkcją o piłce nożnej, lecz metaforą ówczesnej Polski.
- Robiąc 'Piłkarski poker' miałem większe ambicje. Nie tylko pokazanie sytuacji w futbolu, ale w ogóle - na przykładzie piłki nożnej - degrengolady i prostytucji wszystkiego. Upadku obyczajów. A tylko w piłce tak było? Gdzie indziej nie dawali łapówek? Jasne że tak! To tylko był jaskrawy przypadek: sędzia ma być sprawiedliwy, ale jak on jest krętaczem, to co dopiero w innych dziedzinach naszego życia? - pyta retorycznie Zaorski.
Reżyser od jakiegoś czasu przymierza się także do realizacji kontynuacji "Piłkarskiego pokera". - Od dawna miałem ochotę pokazać nową rzeczywistość, kapitalistyczną. Tamten film był rozliczeniem z barchanowo-parcianą, bardzo prowincjonalną Polską. Teraz jesteśmy już w Unii Europejskiej, mało tego - jesteśmy współgospodarzami Euro 2012. Między innymi w trakcie Euro 2012 będzie rozgrywała się akcja filmu - zapowiadał kilkanaście miesięcy temu reżyser.
W ciągu ostatnich lat na ekrany weszły jeszcze dwa znaczące polskie filmy opowiadające o futbolu. Co ciekawe, oba wyreżyserowały kobiety: "Boisko bezdomnych" (2008) Kasia Adamik, a "Skrzydlate świnie" (2010) Anna Kazejak (a warto wspomnieć jeszcze o "Być jak Kazimierz Deyna" Anny Wieczur-Bluszcz).
Ten pierwszy film - zainspirowany prawdziwą historią mieszkańców dworców i noclegowni - opowiada o losach bezdomnych, którzy stworzyli własną drużynę i reprezentowali nasz kraj na mistrzostwach świata tego typu ekip. Fabuła "Boiska..." - skomponowana według dosyć sztampowego wzorca przypominającego na myśl "Parszywą dwunastkę" i "Siedmiu samurajów" - opowiada o grupie przeciwstawnych charakterologicznie bohaterów, którzy po odpowiednim przeszkoleniu, są w stanie współpracować i wykonać powierzone im zadanie, a zarazem osiągnąć jednostkowe cele - w tym wypadku poprzez sport odzyskać dawno utraconą godność.
"Skrzydlate świnie" wpisują się natomiast w trend produkcji o kibicach (kibolach?), który jakiś czas temu zapoczątkowały angielskie obrazy, takie jak: "Hooligans" czy "Football Factory". Film Kazejak jest opowieścią o grupie przyjaciół z małego miasteczka, których połączyła wspólna pasja: "aktywne kibicowanie piłkarskiemu klubowi". Gdy ich ukochana drużyna spada do niższej ligi, życie bohaterów wywraca się do góry nogami.
Jeden z nich Oskar zostaje zmuszony do założenia garnituru i przyjęcia posady od miejscowego biznesmena. Nowa działalność mężczyzny ściąga jednak na niego prawdziwe kłopoty i doprowadza do tego, że w środku dnia ląduje on zupełnie nagi na rynku, zostawia go ukochana, staje się obiektem westchnień dziewczyny brata i zupełnie niespodziewanie... dojrzeje.
Gdy więc naszej reprezentacji po raz kolejny nie uda się awansować do wielkiej imprezy i na usta cisnąć się będzie: "Nic się nie stało", zawsze możemy przypomnieć sobie wspaniałe chwile polskiego futbolu, oglądając jedną z powyższych produkcji. A że zamiast skupiać się na wydarzeniach na murawie, większość z nich dotyczy pozaboiskowych rozgrywek między działaczami i kibicami... No cóż, widocznie taki jest według rodzimych filmowców obraz polskiej piłki!
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!