Reklama

Fryzura Javiera Bardema

Javier Bardem pozostaje głównym kandydatem do tegorocznego Oscara za najlepszą drugoplanową rolę męską za kreację Chigurha w filmie "To nie jest kraj dla starych ludzi" braci Coen. Budowanie roli rozpoczęło się jednak od wyboru... fryzury.

"W książce [autorstwa Cormaka McCarthy'ego] brak opisu jego wyglądu, to jak fizycznie zinterpretujemy tą postać, zależało tylko od nas" - Bardem powiedział w rozmowie z "Sight&Sound".

"Pomysł na fryzurę wyszedł po tym, jak Tommy Lee Jones podarował Coenom album ze zdjęciami burdeli na południu Ameryki pod koniec lat 70. Było tam zdjęcie klienta wychodzącego z domu publicznego w Nowym Meksyku. Patrzyłem na jego ubranie, ale Coenowie powiedzieli: Włosy! . Pomyślałem sobie: O, cholera!" - Bardem wyjawił genezę swego ekranowego uczesania.

Reklama

"To są moje prawdziwe włosy, żadna peruka. Musiałem tak wyglądać przez trzy miesiące. Ale poza tym, że ta fryzura jest zwyczajnie zabawna, pozwala też zrozumieć, jak szalony jest Chigurh" - dodał aktor.

Występujący w "To nie jest kraj dla starych ludzi" Josh Brolin przyznał, że fryzura "od garnka", którą Bardem zmuszony był nosić w trakcie realizacji filmu, skończyła się u odtwórcy roli... depresją. "Cały czas chodził zawstydzony. Unikał pojawiania się w miejscach publicznych" - powiedział Brolin.

"Patrzysz na siebie, widzisz tą fryzurę i nie zdajesz sobie sprawy, że w bardzo subtelny sposób ona wpływa na twoją psychikę" - zakończył Bardem.

"To nie jest kraj dla starych ludzi" trafi na polskie ekrany 15 lutego. 24 lutego dowiemy się, czy Javier Bardem otrzyma za rolę w tym filmie Oscara.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: To nie jest kraj dla starych ludzi | Javier Bardem | film | fryzury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy