Reklama

Francuzi ignorują Brangelinę

Festiwal w Cannes to parada gwiazd. Monako świeci blaskiem monarchii. A w Nicei cisza i spokój. Pomimo, że w pobliskim szpitalu leży Angelina Jolie, która oczekuje tam na narodziny bliźniaków. Francuzi z właściwym sobie dystansem obserwują rozgorączkowanych paparazzich i angielskich turystów gromadzących się wokół budynku.

Obecność gwiazd na Lazurowym Wybrzeżu nikogo nie dziwi. Śródziemnomorskie słońce przyciąga jak magnes. Uwiodło Eltona Johna, Bono, Brigitte Bardot, którzy kupili tu swoje posiadłości. Brangelinowie niedawno też stali się szczęśliwymi posiadaczami majątku w Prowansji. I choć inne kurorty na południu Francji nie ominęła gorączka "polowania na gwiazdę", to mieszkańcy Nicei podchodzą do tego szaleństwa o wiele spokojniej.

"Mój brat niedawno wpadł na Tony'ego Parkera i Evę Longorię w aptece" - mówi Myriam Chokairy, rzecznik prasowy biura informacji turystycznej - "Są tam stałymi klientami i nikt im nie przeszkadza".

Reklama

"Oczywiście Nicea może ma mniejszy prestiż niż Cannes. To miasto atrakcyjne dla ludzi aktywnych, którzy kochają sztukę, sport i dobrą kuchnię" - mówi rzecznik prasowy biura turystycznego w Nicei, Biley Quere - "Jest tu uniwersytet, a także drugie po Paryżu największe we Francji lotnisko i kolekcja dzieł sztuki, piękne wybrzeże. Gwiazdy goszczą tu od połowy XIX wieku".

A gwiazdy mogą się tu czuć bezpiecznie. Na wychodzącego ze szpitala Brada Pita nie czekają łowcy autografów, jedynie angielskojęzyczni turyści czatują pod progiem szpitala z telefonami komórkowymi, by zrobić zdjęcie aktorowi i jego dwójce dzieci. Jolie ma pokój na piątym piętrze z widokiem na morze.

Nancy Wilson zastępca redaktora "Riviera Reporter" i korespondentka magazynu "People" mówi, że przyczyna tego nicejskiego spokoju leży w samych Francuzach.

"Ludzie tutaj uważają, że prywatne życie gwiazd jest ich sprawą, a te wszystkie celebrities są takimi samymi ludźmi jak oni" - mówi - "Francuzi są bardzo dumni, zwłaszcza kobiety, które są seksowne i pewne siebie. One, owszem, widzą Angelinę Jolie, ale nie zamierzają być takie jak ona".

Gdy w 2006 roku na świat przychodziła pierwsza córka Jolie i Pitta - Shiloh, Angelina pojechała do afrykańskiego szpitala w Namibii. Miało to na celu zwróceni oczu wszystkich na tamten rejon świata, ale gwiazda liczyła też na większą prywatność.

Teraz Brangelinowie przenieśli się na południe Francji z nadzieją, że po porodzie Angelina będzie mogła liczyć na odrobinę spokoju dzięki francuskiej kulturze respektującej prywatność gwiazd.

"Gwiazdy kochają Niceę, bo mogą być tu anonimowe" - tłumaczy Chokairy - "Mogą pójść na spacer po mieście i nikt nie będzie próbował im przeszkadzać".

Dom Brandelinów usytuowany jest ponad 100 km od szpitala w Nicei. Teraz Brad mieszka tam sam z czwórką dzieci i czeka aż w najbliższych tygodniach dołączy do niego Angelina z dwójką nowych.

Guardian
Dowiedz się więcej na temat: Brad Pitt | Angelina Jolie | Tam | Cannes | francuzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy